22 maja doszło do wybuchu wulkanu Nyiragongo w Demokratycznej Republice Konga, położonego w pobliżu miasta Goma, tuż przy granicy z Rwandą. W tej okolicy znajdują się ośrodki misyjne, z którymi współpracujemy oraz dzieci objęte programem Adopcji Serca.

Sytuacja misji i podopiecznych Adopcji Serca

Jak poinformował Katolicką Agencję Informacyjną pallotyn ks. Jerzy Kożuch, polskie placówki misyjne w okolicy są w tej chwili bezpieczne i nie jest planowana ich ewakuacja.

Jeżeli chodzi o naszych podopiecznych objętych programem Adopcji Serca to otrzymaliśmy informację, że wybuch wulkanu spowodował zamknięcie okolicznych szkół i dzieci pozostają w swoich domach. W tej chwili nie posiadamy wiedzy, czy któreś z nich ucierpiało w wyniku katastrofy.  W regionie współpracujemy oprócz placówki w Gomie m.in. z misjami w Rutshuru i Ntamugenga. Z pewnością katastrofa negatywnie wpłynie na naszą komunikację z podopiecznymi Adopcji Serca. Prosimy w związku z tym wszystkich Ofiarodawców o szczególną wyrozumiałość. Wraz z siostrą Innocentą ze Zgromadzenia Sióstr Pallotynek, z którą pozostajemy w kontakcie, prosimy również o wsparcie modlitewne dla wszystkich dotkniętych tragedią.

Bilans katastrofy

Goma znajduje się około 20 kilometrów od wulkanu, jednak strumienie lawy zdołały dotrzeć do przedmieść, przecinając m.in. jedną z kluczowych dróg dojazdowych do miasta i sięgnęły w pobliże lotniska. W tej chwili lawa już się nie rozprzestrzenia, ale wciąż istnieje ryzyko kolejnych wybuchów. Ponadto cały czas odnotowywane są wstrząsy sejsmiczne. Na terenie miasta powstały także szczeliny w ziemi, z których wydobywają się toksyczne opary. Możliwe również, że za ich pomocą w przypadku kolejnej eksplozji może wydostać się lawa.

 

Lokalne władze informują, że w wyniku katastrofy zmarły 32 osoby, a liczba ta może się jeszcze powiększyć. Ponadto UNICEF podaje, że przy okazji ewakuacji oraz ucieczki przed lawą zaginęło ok. 120 dzieci. Część z nich przebywa w placówkach Międzynarodowego Czerwonego Krzyża w Gomie, oczekując na swoich rodziców. Ocenia się również, że eksplozja pozbawiła dostępu do czystej wody ponad 550 tys. ludzi. Wielu z poszkodowanych straciło swoje domy i cały dorobek życia.

Lawina uchodźców

UNHCR, czyli Agencja ONZ ds. Uchodźców podała, że około 350 tys. osób poszkodowanych w wybuchu potrzebuje pilnej pomocy humanitarnej. Szacuje się, że niemal 450 tys. osób uciekło z Gomy, z czego około 120 tys. udało się do pobliskie miasta Sake, a niecałe 10 tys. przekroczyło granicę z Rwandą. Większość potrzebujących odnalazła schronienie wśród lokalnej ludności, solidarnie wspierającej swoich rodaków. Inni zostali rozlokowani w kościołach i szkołach w okolicy. UNHCR koordynuje akcje odciążania tych placówek poprzez budowę obozu dla uchodźców. Organizacja pomaga poszkodowanym także poprzez dożywianie oraz stara się im zapewnić środki higieniczne, koce i plandeki. Jej celem jest także zapewnienie dzieciom możliwości kontynuowania edukacji w tych trudnych warunkach.

Historia się powtarza

To nie pierwsza taka sytuacja w ciągu ostatnich lat. Poprzedni wybuch wulkanu w 2002 roku spowodował śmierć 200 osób, a około 120 tys. straciło dach nad głową. Tylko w XX wieku wulkan wybuchał aż 11 razy, przez co zalicza się go do jednych z najbardziej aktywnych na świecie.

 

Wybuch wulkanu - zastygająca lawa

Źródło: https://www.ekai.pl/polscy-pallotyni-bezpieczni-po-wybuchu-wulkanu/

Autor: Szymon Luliński