Znak Ruchu Maitri
MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 8 (62), wrzesień 2002

GLOBALIZACJA I POLITYKA ŚWIATOWA

Próba zdefiniowania porocesu globalizacji. Pierwsza część opracowania wystąpienia o. Bryana Hehira „Sprawić, by globalizacja pomagała ubogim w świecie” (16.11.2001).

Globalizacja jest terminem złożonym i wieloznacznym, który nigdy nie jest stosowany neutralnie. Jedni widzą globalizację jako ewidentnie pozytywny proces i jedynym problemem dla nich jest jej rozszerzenie. Po przeciwnej stronie są ci, którzy są pewni, że termin ten określa procesy, którym należy się zdecydowanie przeciwstawić.
Robert Gilpin, ekonomista z Uniwersytetu Princeton w USA, którego analizy wykorzystuje o. Hehir w swoim wykładzie (chociaż niekoniecznie zgadza się z wszystkimi jego poglądami na temat globalizacji), wyróżnia wśród ludzi dyskutujących o globalizacji trzy podstawowe grupy:

1. Zwolennicy wolnego rynku - uważają, że globalizacja jest procesem pozytywnym i rozpowszechnienie w świecie zasad obowiązujących w głównych liberalnych gospodarkach kapitalistycznych sprzyja powszechnemu dobrobytowi. Z ich punktu widzenia jedynym zadaniem jest kontynuowanie - i to szybkie - globalizacji.

2. Ekonomiczni nacjonaliści - istnieją oni w rozwiniętych krajach przemysłowych, wywodząc się zarówno z lewej jak i prawej strony sceny politycznej. Uważają globalizację za zagrożenie dla integralności ich gospodarek i mają bardzo wiele zastrzeżeń do globalizacji (m.in. widzą w niej przyczynę utraty miejsc pracy w rozwiniętych krajach przemysłowych).

a) uważają, że wszystko co lokalne jest lepsze od tego co globalne;
b) w wolnym rynku widzą zagrożenie podstawowych wartości;
c) obawiają się świata, w którym międzynarodowe korporacje mają większe wpływy, niż demokratycznie wybrane rządy.

Te trzy stanowiska nie wyczerpują całego spektrum postaw wobec globalizacji. Stąd nigdy do końca nie wiadomo, co ktoś ma na myśli, używając terminu „globalizacja”.
O. Hehir stawia pytanie: Jak w związku z tą złożonością i wieloznacznością terminu zdefiniować globalizację? Jak ją opisać i stworzyć definicję użyteczną dla wszystkich (choć nie każdy musi się z nią zgadzać)?
Punktem wyjścia może być bardzo wąska definicja globalizacji (która będzie metodycznie rozszerzana i rozbudowywana), pochodząca z Międzynarodowego Funduszu Walutowego - instytucji budzącej duże kontrowersje: „Globalizacja odnosi się do rosnącej współzależności ekonomicznej państw na świecie poprzez zwiększające się rozmiary i zróżnicowanie ponadgranicznych transakcji dotyczących towarów i usług, a także rosnące przepływy kapitałowe i szybsze rozprzestrzenianie się technologii”. To ujęcie uwzględnia tylko ekonomiczny aspekt globalizacji, wymaga jednak natychmiast rozszerzenia o aspekt polityczny i kulturowy.
Polityczny wymiar globalizacji z całą siłą podkreślił Sekretarz Generalny ONZ Kofi Annan w zeszłym roku w swym przemówieniu w Harvardzie. Jego zdaniem za dużo mówi się o ekonomicznej stronie globalizacji, a za mało o nie mniej ważnym kontekście politycznym tego procesu. Często nie pozwala to zrozumieć, jak globalizację postrzegają ludzie z regionów ubogich.
Annan stwierdził: „Dzisiaj globalizacja traci swój blask w różnych stronach świata. Globalizacja jest widziana przez coraz większą liczbę ludzi nie jako „przyjaciel” dobrobytu, lecz jego „wróg”; nie jako czynnik rozwoju, lecz jako wciąż zaciskająca się pętla zwiększających się żądań znalezienia i stosowania przez kraje środków zaradczych przy jednoczesnym ograniczaniu ich możliwości”. To stwierdzenie było zawarte w odczycie, który w zasadzie miał przedstawić globalizację pozytywnie, ale jego zasadniczą tezą było, że czysto ekonomiczne zdefiniowanie globalizacji nie jest wystarczające dla zrozumienia plusów i minusów tego procesu.
Kulturowemu aspektowi i znaczeniu globalizacji poświęca się jeszcze mniej uwagi niż jej politycznemu wymiarowi. Z tego powodu ważny jest głos Jana Pawła II, który w swym przemówieniu do Komitetu Doradczego Stolicy Apostolskiej ds. Nauki dokładnie wskazał na kulturowy wymiar globalizacji. Stwierdził on, że globalizacja sama w sobie nie jest ani dobra, ani zła. Powiedział dalej, że nie może się ona stać nową formą kolonializmu i musi respektować różnorodność kultur.
Takie kompleksowe podejście pozwala lepiej zrozumieć globalizację. Oczywiście ekonomiczny aspekt jest podstawą, bo przecież proces ten dotyczy w dużym stopniu wymiany gospodarczej. Ale zawężenie definicji tylko do wymiaru ekonomicznego, bez uwzględnienia wymiaru politycznego i kulturowego, jest niewystarczające do pełnego zrozumienia tego terminu.

Tłumaczył i opracował
Paweł Lesiak





Liberalizm ma wielu przeciwników, ale niewielu wnikliwych krytyków. Do tych ostatnich należą komunitarianie. Według nich jednostka winna przejąć moralność od swej wspólnoty - rodziny, grupy wyznaniowej, rzeczników lokalnej tradycji. Komunitarianie przywiązują wielką wagę do socjalizacji i twierdzą, że to, co jest w jednostce wartościowe, pochodzi od wspólnoty, która uczy języka, umiejętności praktycznych, właściwego traktowania obcych i przyjaciół.
Najważniejszym rysem komunitarianizmu jest dowartościowanie wspólnot (naturalnych i wtórnych, choć tworzonych dobrowolnie) jako fundamentu zdrowego społeczeństwa. Wynika z tego głęboka nieufność wobec państwowej inżynierii społecznej (co upodabnia ich do liberałów) z jednej strony oraz opartego na wybujałym indywidualizmie i lekceważeniu dobra wspólnego wolnego rynku (co kojarzy się z socjalizmem) - z drugiej, choć w przypadku krytyki obu rozwiązań zachowują zdrowy rozsądek i nie popadają w utopijność (tu zatem mamy związek z konserwatyzmem).
Więcej o komunitarianizmie:


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Adopcja Serca  - pomoc dla sierot]
[Strona główna]      [Napisz do nas]