Znak Ruchu Maitri MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 8 (46), listopad-grudzień 2000

SOLLICITUDO REI SOCIALIS cz. IV


Jan Paweł II
      W kolejnym odcinku streszczenia encykliki Jana Pawła II o społecznej trosce Kościoła przedstawiamy rozdział IV: "Prawdziwy rozwój ludzki". W tym rozdziale, podobnie jak w całej encyklice, Papież nieustannie odwołuje się do myśli zawartych w encyklice Pawła VI, Populorum Progressio, kontynuując i rozwijając jej naukę.

      Na samym początku Papież zwraca uwagę, że sposób, w jaki słowo "postęp" rozumieli filozofowie oświecenia, już dawno stracił aktualność. Rozwój ludzkości nie okazał się wcale prostym, nieograniczonym i niejako automatycznym procesem, w wyniku którego podąża ona do nieokreślonej doskonałości. Szczególnie boleśnie uświadamiają to obie wojny światowe, próby wyniszczania całych narodów czy zagrożenie atomowe. Dzisiaj postęp jest raczej problemem ekonomiczno-społecznym niż filozoficznym, a miejsce naiwnego optymizmu zajął uzasadniony niepokój o los ludzkości.
      Żeby uniknąć złych skojarzeń, które budzić może słowo "postęp", Papież stara się używać raczej słowa "rozwój".
      W dzisiejszych czasach lepiej się rozumie, że samo nagromadzenie dóbr i usług, nawet dostępnych dla większości, nie wystarczy do urzeczywistnienia ludzkiego szczęścia. Różne dobrodziejstwa, takie jak nauka, technika i informatyka oraz wszelkie zasoby i możliwości oddane do dyspozycji człowieka, same w sobie nie niosą wolności. Wprost przeciwnie - jeżeli korzystając z nich nie kierujemy się moralnością i dobrem całego rodzaju ludzkiego, obracają się przeciwko nam jako zniewolenie.
      Bardzo niepokoi Papieża fakt, iż obok pogłębiającej się nędzy i niedorozwoju obserwujemy coraz częściej "nadrozwój": niektóre warstwy społeczne rozporządzają nadmierną ilością dóbr materialnych. Papież zauważa, że taki nadrozwój łatwo przemienia ludzi, którzy go doświadczają, w niewolników posiadania i natychmiastowego zadowolenia. Często głównym celem ich życia staje się mnożenie dóbr i zastępowanie posiadanych przedmiotów coraz nowszymi i doskonalszymi. Ludzie ci nie uświadamiają sobie jednocześnie, że to, co uważają za "śmieci" i bezmyślnie wyrzucają, może mieć wartość dla kogoś uboższego.
      Papież ostrzega przed nadmierną konsumpcją, materializmem i nienasyceniem. Jednocześnie radzi, żebyśmy uodpornili się na zalewającą nas z każdej strony reklamę. Jeżeli ulegniemy nieustannym propozycjom kupowania nowych produktów, będziemy coraz więcej posiadać i coraz więcej pożądać. Jednak prawdziwe pragnienia pozostaną nadal niezaspokojone czy wręcz zagłuszone.
      Ojciec Święty pisze też o często dziś podkreślanej różnicy między "mieć" a "być". Według niego te dwie wartości wcale nie muszą się nawzajem wykluczać. Niestety, bardzo często do takiej sytuacji dochodzi.
      Papież wciąż powtarza, iż posiadanie rzeczy i dóbr nie jest niczym złym, pod warunkiem, że służy rozwojowi i wzbogacaniu prawdziwego człowieczeństwa. Tymczasem niesprawiedliwy podział dóbr pierwotnie przeznaczonych dla wszystkich jest źródłem zupełnie innego stanu. Bogaci, do których należy większość dóbr, bardzo często nie potrafią prawdziwie "być", ponieważ ogarnięci są kultem posiadania. Z drugiej strony jest coraz więcej ludzi, którzy nie mają prawie nic i nie są w stanie realizować swojego zasadniczego powołania ludzkiego z powodu braku niezbędnych środków materialnych.
      Pewna ilość dóbr materialnych jest konieczna do życia i rozwoju. Powinny być one dostępne dla wszystkich mieszkańców świata. Trzeba jednak pamiętać, że choć są one niezbędne, aby "być", nie mogą jednak stać się najważniejszym celem człowieka, bo wtedy mu "bycie" uniemożliwią. Nie należy się martwić o to, co wybrać: "być" czy "mieć", ale o to, żeby pomiędzy owym "być" i "mieć" zachować właściwe proporcje.
      Coraz skuteczniejsze wykorzystywanie osiągnięć postępu naukowo-technicznego oraz dóbr stworzonych przez Boga, pozwala ludziom lepiej zaspakajać wszelkie potrzeby, również duchowe. Jan Paweł II uważa, że w dobrach materialnych, jakie dano nam do dyspozycji, powinniśmy widzieć dar Boży i odpowiedź na powołanie człowieka, które w pełni urzeczywistnia się w Chrystusie. Nie należy odrzucać dóbr i zasobów z obawy, że mogą zrodzić sztuczne potrzeby i nadmierną konsumpcję. Nie dojdzie do tego, jeżeli będziemy pamiętać, że Bóg na początku stworzył człowieka na Swój obraz i podobieństwo.
      Kierując się nauczaniem Księgi Rodzaju Papież wyjaśnia, czym jest prawdziwy rozwój i w jaki sposób Bóg nas do niego powołał. Człowiek ma naturę jednocześnie cielesną i duchową. Fizyczna strona jego natury sprawia, że jest pokrewny innym stworzeniom. Dusza czyni go obrazem Boga. Księga Rodzaju symbolicznie opisuje to poprzez dwa elementy: ziemię, z której Bóg ukształtował ciało ludzkie i tchnienie życia, którym je obdarzył. W ten sposób Bóg stawia człowieka ponad innymi stworzeniami, powołuje go do władania ziemią i dbania o nią. Równocześnie człowiek ma być poddanym woli Boga, który mu zakreśla granicę używania i panowania nad rzeczami i obiecuje nieśmiertelność. Zgodnie z tą nauką rozwój nie może polegać tylko na nieograniczonym użyciu i władaniu nad ziemią z wszystkimi jej zasobami i stworzeniami, ale nade wszystko na podporządkowaniu posiadania, użycia i panowania podobieństwu człowieka do Boga oraz jego powołaniu do nieśmiertelności. Ludzie są z natury istotami społecznymi, o czym świadczy fakt, że człowiek nie został stworzony "pojedynczo", ale od samego początku istnieje jako mężczyzna i kobieta.
      Rozwój zatem nie jest jedynie pojęciem świeckim. Bóg powołał do niego ludzi już na początku istnienia świata. Żeby jednak postęp czy rozwój można było nazwać prawdziwym, nie może on się odbywać bez przestrzegania Bożych praw. Gdy człowiek okazuje nieposłuszeństwo Stwórcy, natura buntuje się przeciw człowiekowi. Może on nadal korzystać ze wszystkiego, co Bóg stworzył, ale jest to trudne i naznaczone cierpieniem.
      Jan Paweł II podaje wniosek, jaki człowiek wierzący powinien wyciągnąć z opisanych w Piśmie Świętym dziejów rodzaju ludzkiego: "Współczesny rozwój należy widzieć jako etap historii zapoczątkowanej w dziele Stworzenia i ciągle zagrożonej z powodu niewierności wobec woli Stwórcy [...]; rozwój jednak zasadniczo jest zgodny z pierwotnymi założeniami."
      Dalej spotykamy zdanie, które aż się prosi, by je zadedykować wszystkim maitrowcom: "Kto by chciał odstąpić od trudnego, ale wzniosłego zadania polepszania losu całego człowieka i wszystkich ludzi pod pretekstem ciężaru walki i stałego wysiłku przezwyciężania przeszkód czy też z powodu porażek i powrotu do punktu wyjścia, sprzeciwiałby się woli Boga Stwórcy".
      Każdy z nas powołany jest do pracy i podejmowania wspólnego wysiłku dla dobra i rozwoju wszystkich ludzi. Tym bardziej jesteśmy do tego zobowiązani, im większe mamy zdolności i możliwości. Wszak otrzymujemy dary Boże po to, aby owocowały - inaczej zostaną nam odebrane. Zwraca na to uwagę nie tylko Papież, ale przede wszystkim sam Jezus w przypowieści o talentach (zob. Mt 25,26-28).
      Wiara w Chrystusa Odkupiciela jest przewodnikiem w realizowaniu zadania współpracy dla rozwoju. Cała nasza historia, wszystkie wysiłki osobiste i zbiorowe podejmowane dla polepszenia losu człowieka, przezwyciężanie trudności, są elementem Bożego planu. Zapoczątkowany od wieków w Chrystusie, w Nim osiąga doskonałość dzięki odkupieniu i zwyciężeniu grzechu. Jan Paweł II przytacza wiele cytatów z Pisma Świętego mówiących o tym, jak doniosłą rolę w dziejach ludzkości odgrywa pojawienie się na ziemi Syna Bożego.
      Marzenia o nieograniczonym rozwoju nie są według Papieża niczym naiwnym, jeśli patrzymy na nie oczyma wiary. Z chrześcijańskiego punktu widzenia rozwój nie jest przecież niczym innym, jak dążeniem do osiągnięcia Królestwa Bożego.
      Gdy w ten sposób patrzymy na rozwój, łatwiej zrozumieć, dlaczego Kościół zajmuje się tym problemem. Papież podaje dwa powody. Po pierwsze, Kościół chce służyć planowi Bożemu, zmierzającemu do doprowadzenia wszystkich rzeczy do pełni, którą jest Chrystus. Po drugie, Kościół realizuje w ten sposób swoje zasadnicze powołanie bycia "sakramentem, czyli znakiem i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego".
      Według niektórych Ojców Kościoła, praca i prawdziwe dokonania ludzkie skierowane są ku celowi, który je przewyższa. Mają one wieczystą wartość dzięki odkupieniu przez Chrystusa i skierowaniu ich ku obiecanemu królestwu.
      Papież podkreśla, że wszyscy członkowie Kościoła zobowiązani są do niesienia ulgi cierpiącym nędzę, bliskim czy dalekim, nie tylko z tego, co posiadają w nadmiarze, ale także z tego, co jest konieczne do życia. W obliczu istniejących potrzeb nie można sobie pozwalać na zbyt bogaty wystrój świątyń. Wskazane jest raczej sprzedanie drogocennych przedmiotów przeznaczonych do kultu Bożego, jeśli w ten sposób można dać chleb, napój i odzież temu, kto jest ich pozbawiony.
      Jan Paweł II prosi Boga o siłę dla wszystkich chrześcijan, by potrafili w praktyce stosować nauki dotyczące postępowania wobec potrzebujących.
      Rozwój ludów nigdy nie będzie osiągnięty na drodze indywidualnych wysiłków. Wymaga on wspólnego zaangażowania wszystkich ludzi, narodów i społeczeństw, a szczególnie Kościołów. Ojciec Święty deklaruje gotowość Kościoła katolickiego do współpracy w tej dziedzinie ze wszystkimi innymi Kościołami i Wspólnotami. Uważa bowiem, że zaangażowanie w prawdziwy rozwój człowieka i ludzkości jest "obowiązkiem wszystkich wobec wszystkich".
      Rozwój, by zasługiwać na to miano, musi się urzeczywistniać na całym świecie. Sytuacji, w której rozwija się tylko jedna część świata kosztem innych, nie należy nazywać rozwojem, ale raczej wypaczeniem. Jan Paweł II potępia traktowanie postępu jako pretekstu do narzucania innym ludom i narodom własnej religii czy sposobu życia. Przypomina, że pełen rozwój, oprócz aspektów ekonomicznych i społecznych, obejmuje również tożsamość kulturową i otwarcie się na rzeczywistość znajdującą się poza zasięgiem naszego doświadczenia i poznania.
      Taki model rozwoju, który nie szanuje i nie popiera praw ludzkich, jest niegodny człowieka. Rozwój ograniczony tylko do dziedziny gospodarczej łatwo podporządkowuje osobę ludzką i jej najgłębsze potrzeby wymogom planowania gospodarczego lub wyłącznego zysku. Jednostki i wspólnoty widzą zresztą, że prawdziwy rozwój nie może zostać osiągnięty z pominięciem wymiaru moralnego. Większość wcale nie chce zadowalać się jedynie korzystaniem z obfitości dóbr i usług oraz z dobrobytu materialnego.
      Tym, którzy zatracają prawdziwą hierarchię wartości, Ojciec Święty cytuje słowa Chrystusa: "Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?"
      Żywą świadomość praw przysługujących całym narodom oraz każdemu człowiekowi, powinni mieć zwłaszcza ci, którzy w największym stopniu wpływają na postęp. Wewnątrz każdego narodu ogromne znaczenie posiada poszanowanie wszystkich praw: prawa do życia, praw rodziny, praw politycznych, praw do wolności religijnej itd. Na płaszczyźnie międzynarodowej konieczne jest poszanowanie tożsamości każdego ludu, jego historii i kultury. Jan Paweł II przypomina zalecenie encykliki Populorum Progressio, że jest konieczne, aby uznano równe prawo każdego ludu do tego, by "zasiadał przy stole wspólnej uczty", zamiast leżeć z Łazarzem za drzwiami.
      Papież apeluje o bezwzględne poszanowanie solidarności i wolności oraz przestrzeganie wszystkich wymogów płynących z porządku prawdy i dobra. Inaczej rozwój nie będzie pełny i zatraci swój moralny charakter. Prawdziwy chrześcijanin dostrzega obraz Boga w każdym człowieku i angażuje się w sprawę rozwoju tylko w taki sposób, który szanuje niepowtarzalną godność tego obrazu. Prawdziwy rozwój musi opierać się na miłości Boga i bliźniego. Na tym właśnie polega "cywilizacja miłości".
      Moralny charakter rozwoju wymaga poszanowania całego kosmosu, czyli wszystkich bytów tworzących naturę. Nie można bezkarnie używać surowców mineralnych, roślin i zwierząt, kierując się jedynie własnymi potrzebami gospodarczymi. Papież uważa za swój obowiązek zwrócenie uwagi na trzy sprawy. Po pierwsze: wszystkie byty, ożywione i nieożywione, tworzą uporządkowany system, który bezmyślna ingerencja człowieka może naruszyć, co obróci się oczywiście przeciwko niemu. Po drugie: zasoby naturalne są ograniczone. Korzystanie z nich tak, jak by były nieograniczone, naraża przyszłe pokolenia. Wreszcie nadmierne uprzemysłowienie i idące za nim zatrucie środowiska niesie poważne konsekwencje dla zdrowia ludności.
      Na zakończenie tego rozdziału Ojciec Święty jeszcze raz powtarza: "Panowanie, przekazane przez Stwórcę człowiekowi, nie oznacza władzy absolutnej (...). Ograniczenie nałożone od początku na człowieka przez samego Stwórcę i wyrażone w sposób symboliczny w zakazie «spożywania owocu drzewa» jasno ukazuje, że w odniesieniu do widzialnej natury jesteśmy poddani prawom nie tylko biologicznym, ale także moralnym, których nie można bezkarnie przekraczać."

Opracował Michał Sondej

    Zobacz też:

  • Sollicitudo rei socialis cz. I
  • Sollicitudo rei socialis cz. II
  • Sollicitudo rei socialis cz. III
  • Sollicitudo rei socialis cz. V
  • Sollicitudo rei socialis cz. VI
  • Sollicitudo rei socialis cz. VII


  • [Spis treści numeru, który czytasz]
    [Skorowidz  tematyczny artykułów]
    [Strona główna]      [Napisz do nas]