Znak Ruchu Maitri MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 6 (44), wrzesień 2000

SOLLICITUDO REI SOCIALIS cz. II


Jan Paweł II
      Przedstawiamy streszczenie pierwszej części rozdziału III. Warto zauważyć, że świat wygląda dziś trochę inaczej, np. przestał istnieć konflikt między Wschodem a Zachodem, a coraz większej ostrości nabierają przeciwieństwa między bogatą Północą a głodującym Południem.

Panorama świata
      Na początku III. rozdziału Jan Paweł II pisze, że świat (w chwili ogłoszenia Sollicitudo rei socialis 30.12.1987) nie jest identyczny z tym sprzed 20 lat, gdy powstała encyklika Pawła VI Populorum progressio. Dokonuje więc krótkiego przeglądu niektórych cech zmienionego świata. Żywe w czasach Pawła VI nadzieje na rozwój ludów po 20 latach są bardzo dalekie od urzeczywistnienia. Już wtedy poważnie traktowano opóźnienie ekonomiczne i trudną sytuację krajów ubogich, ale do możliwości rozwiązania tych problemów podchodzono z większym optymizmem. Liczono na pomoc krajów rozwiniętych. ONZ ogłosiła dwa dziesięciolecia rozwoju. Podjęto pewne inicjatywy pomocy, głównie dla państw powstających w procesie dekolonizacji. Kościół pragnął badać problemy pojawiające się w nowych sytuacjach i wspierać wysiłek ich rozwiązywania.
      Jan Paweł II nie twierdził, że różne inicjatywy religijne, humanitarne, ekonomiczne i techniczne były daremne; wszak osiągnięto pewne rezultaty. Jednak obecna sytuacja jest raczej negatywna. Bez analizy statystyk można zauważyć, ile ludzi cierpi z powodu biedy i ilu straciło nadzieję, gdyż tak bardzo pogorszyła się ich sytuacja życiowa. "W obliczu tego dramatu skrajnej nędzy i potrzeb, w jakich żyje tylu naszych braci i sióstr, sam Jezus Chrystus staje przed nami i pyta."
      Papież podkreślił nierówność między bogatą Północą a rozwijającym się Południem. Jednak to geograficzne rozróżnieni  jest w dużym stopniu umowne, ponieważ również na Północy istnieje nędza, a w krajach Południa wystawne bogactwo, często budzące zgorszenie. Jednak dostęp do żywności, wody pitnej, higiena, zdrowie, warunki pracy, długość życia i inne wskaźniki ekonomiczne i społeczne wyraźnie wskazują, że większość dóbr jest dostępna tylko dla bogatej Północy. Na Południu zaś panuje niedopuszczalne zacofanie, choć żyje tam większość ludzi.
      Słowo "przedział" w odniesieniu do tych dwóch obszarów świata może być mylące. Daje bowiem wrażenie, że jest to zjawisko niezmienne, gdy w rzeczywistości przedział między bogatymi a biednymi ciągle się pogłębia. Kraje ubogie są coraz bardziej zacofane w stosunku do najzamożniejszych. Różnice kulturowe i systemów wartości, które nie zawsze odpowiadają stopniowi rozwoju gospodarczego, też przyczyniają się do pogłębiania podziałów między krajami.
      Problemy te osiągnęły wymiar globalny. Oddalanie się od siebie poszczególnych społeczeństw jest odczuwane powszechnie. Świadczą o tym choćby potoczne określenia: Pierwszy Świat, Drugi Świat, Trzeci Świat. Istnieje nawet wyrażenie "Czwarty Świat", zwykle dotyczące obszarów skrajnego ubóstwa w krajach zamożnych. Według Papieża określenia te są znakiem, że jedność rodzaju ludzkiego jest poważnie zagrożona. Kościół nie może pozostać wobec tego obojętny.
      W ubogich krajach niedorozwój dotyczy nie tylko ekonomii, lecz i innych dziedzin życia, co jest jeszcze bardziej niepokojące. Przejawem tego jest analfabetyzm, niemożność osiągnięcia wykształcenia wyższego, wyzysk i ucisk ekonomiczny, społeczny, polityczny czy religijny, pozbawianie ludzi ich praw, dyskryminacja, zwłaszcza w najbardziej odrażającej formie - na tle rasowym. Plagi te szczególnie dotykają ubogie kraje Południa.
      Ale i inne zjawiska zgubnie wpływają nie tylko na pojedynczych ludzi, ale na całe społeczeństwa. Jednym z nich jest ograniczanie w imię równości prawa do inicjatywy gospodarczej, co prowadzi zwykle do "równania w dół". Niszczy się przedsiębiorczość i twórczą inicjatywę obywateli. To rodzi bierność, bezradność, uzależnienie od państwa, poczucie beznadziejności i frustracji czy skłonność do emigracji, choćby tzw. emigracji wewnętrznej. Gdy państwo jest jedynym dysponentem lub wręcz posiadaczem ogółu dóbr wytwórczych, sytuacja obywateli jest bardzo podobna do zależności pracownika-proletariusza w kapitalizmie. Papież podkreślił, że żadna grupa społeczna nie ma prawa uzurpować sobie roli jedynego przewodnika. W każdym totalizmie człowiek i naród tracą swoją podmiotowość i stają się jedynie przedmiotem w rękach rządzących.
      Tak więc obok ubóstwa ekonomicznego istnieją liczne inne jego formy. Pozbawianie osoby ludzkiej jej praw i ograniczanie możliwości rozwoju zubożają człowieka tak samo, jeśli nie bardziej, niż pozbawienie dóbr materialnych. Czy sytuacja na świecie nie wynika częściowo z tego, że postęp nie dokonuje się we wszystkich dziedzinach życia? Zbyt często mówiąc o rozwoju ma się na myśli wyłącznie rozwój ekonomiczny, a pomija się rozwój kulturowy, polityczny czy ludzki.
      Mimo godnych pochwały wysiłków czynionych przez kraje rozwinięte, rozwijające się oraz przez organizacje międzynarodowe, sytuacja na świecie uległa znacznemu pogorszeniu. Przyczyny są różne, m.in. poważne zaniedbania ze strony samych narodów będących na drodze rozwoju, a zwłaszcza ludzi, którzy sprawują w nich władzę. Nie można jednak nie dostrzegać odpowiedzialności narodów żyjących w dobrobycie, które nie poczuwają się w należytej mierze do obowiązku pomocy krajom potrzebującym.
      Papież piętnuje zwłaszcza mechanizmy ekonomiczne, finansowe i społeczne uruchomione przez kraje bardziej rozwinięte, które umacniają bogactwo jednych i ubóstwo drugich. Mechanizmy te sprzyjają interesom tych, którzy nimi kierują i doprowadzają do zdławienia lub uzależnienia gospodarki krajów słabiej rozwiniętych. Przed takimi systemami ostrzegała już encyklika Populorum progressio. Pojawienie się tzw. Czwartego Świata potwierdziło obawy Pawła VI.
      Choć społeczeństwo świata jest niejednolite, to między Pierwszym, Drugim, Trzecim a Czwartym Światem istnieje ścisła współzależność. Jeśli nie są zachowane wymogi etyczne, ma ona tragiczne skutki przede wszystkim dla najsłabszych. Można jednak dostrzec negatywne skutki tej zależności również w krajach bogatych. Właśnie tam, choć na małą skalę, występują najbardziej specyficzne objawy niedorozwoju. To jest dowodem, że albo rozwój będzie powszechny we wszystkich częściach świata, albo cofnie się również w obszarach rozwiniętych. Po prostu rozwój, w którym nie uczestniczą wszystkie narody świata, nie jest prawdziwym rozwojem.
      Dalej Papież wymienia szczególne znaki niedorozwoju, które dotykają w coraz większym stopniu też kraje rozwinięte. Na pierwszym miejscu stawia kryzys mieszkaniowy. Na świecie miliony ludzi żyje bez mieszkania lub w pomieszczeniach tak prymitywnych, że w ogóle nie zasługują na to miano. Ten bardzo poważny problem nie tylko powoduje negatywne skutki w życiu ludzi i społeczeństw, ale też pokazuje, jak daleko jesteśmy od prawdziwego rozwoju ludów.
      Drugim znakiem niedorozwoju, wspólnym wszystkim narodom, jest bezrobocie lub niepełne zatrudnienie. Szczególnie niepokoi ono w krajach uprzemysłowionych. W miarę rozwoju ekonomicznego bezrobocie powinno zanikać. Tymczasem zdaje się, że możliwości zatrudnienia zamiast wzrastać, maleją. Brak pracy wpływa ujemnie na wszystkie dziedziny życia indywidualnego i społecznego, często prowadzi wręcz do utraty szacunku bezrobotnego do samego siebie. Papież przypomina myśl z encykliki Laborem exercens: "Najwłaściwszym sprawdzianem owego postępu w duchu sprawiedliwości i pokoju, który Kościół głosi i o który nie przestaje się modlić [...] jest właśnie dowartościowywanie pracy ludzkiej, zarówno pod kątem jej przedmiotowej celowości, jak też pod kątem godności podmiotu pracy, którym jest człowiek".
      Powszechność i narastanie kryzysu mieszkaniowego i bezrobocia stawiają pod znakiem zapytania cały dotychczasowy rozwój.
      Kolejnym niepokojącym faktem jest zadłużenie międzynarodowe. Przyjęcie pożyczek przez kraje ubogie jest rzeczą samą w sobie pożądaną i słuszną, nawet jeśli działano czasem nieroztropnie lub zbyt pospiesznie. Miały być bowiem zainwestowane w rozwój. Ale zmiany na światowym rynku finansowym spowodowały, że narzędzie mające służyć rozwojowi ludów przekształciło się w mechanizm pogłębiający niedorozwój. Powinno to skłonić do refleksji nad znaczeniem etyki w stosunkach międzynarodowych.

Opracował Michał Sondej

    Zobacz też:

  • Sollicitudo rei socialis cz. I
  • Sollicitudo rei socialis cz. III
  • Sollicitudo rei socialis cz. IV
  • Sollicitudo rei socialis cz. V
  • Sollicitudo rei socialis cz. VI
  • Sollicitudo rei socialis cz. VII


  • [Spis treści numeru, który czytasz]
    [Skorowidz  tematyczny artykułów]
    [Strona główna]      [Napisz do nas]