Znak Ruchu Maitri MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 3 (32), kwiecień-maj 1999

Rwandyjska wycinanka z liści bananowca.

NOSIŁAŚ MNIE JAK MOJA MAMA

      Powszechnie znana jest wyjątkowa relacja uczuciowa między matką a dzieckiem. W Rwandzie, na skutek swoistej kultury, relacja ta nabiera ciekawego kolorytu.
      Dziecko w rodzinie rwandyjskiej ma miejsce specjalne. Przede wszystkim jest dowodem płodności kobiety, wartość najwyżej u niej cenioną. Mówi o tym przysłowie: "Każde dziecko ma swoją wartość dla rodziców, nawet poroniony płód świadczy, że kobieta nie jest bezpłodna".
      Dziecko cementuje związek małżeński i jest tak ważne, że jego nieobecność była i nadal jest powodem do rozwodu.
      Zwyczajem miejscowym matka rwandyjska nosi dziecko na plecach zawinięte w kozią skórę. Z nim wykonuje wszystkie prace przypisane kobiecie, a więc całymi godzinami uprawia pole, znosi do domu zbiory, przemierza kilometry dróg idąc na targ, a nawet tańczy. Ten bliski kontakt matki i dziecka ma ogromny wpływ na sposób wychowania i budowania więzi rodzinnej.
      Wzruszający jest widok, kiedy dziecko zapłacze, a matka rytmicznymi ruchami tułowia "mówi" mu, że jest przy nim i nic mu nie grozi. Kiedy to nie wystarczy i trzeba je przewinąć, robi to z całą naturalnością, bez względu na miejsce, gdzie się znajduje.
      Często można obserwować scenę, jak matka rozwija dziecko w kościele, robi mu gimnastykę poranną podnosząc je za rączki do góry, a potem karmi.
      Mały Rwandyjczyk nie zna puchowej poduszki, pieluszek i zabawek. Za poduszkę służą mu podczas dnia plecy matki. Nie widzi wprawdzie jej twarzy, ale ciągle czuje jej bliskość i bicie jej matczynego serca. Bywa często, że matka umiera zostawiając małe dziecko. Ojciec nie jest przyzwyczajony do tego, aby zastąpić sierocie matczyną czułość.
      Nie zapomnę nigdy jednego spotkania. Kiedyś, podczas odwiedzania rodzin, znalazłam opuszczonego malucha, któremu zmarła matka. Był spuchnięty z głodu. Zabrałam go do naszego ośrodka. Niosłam go na sposób rwandyjski, na plecach. Podejścia pod górę nie były łatwe, pot zalewał mi oczy. Podziwiałam rwandyjskie matki, które zawsze w ten sposób noszą swój "ukochany ciężar" podczas codziennych prac.
      Emanuel, którego z takim trudem niosłam, został przez jakiś czas w ośrodku. Początkowy strach został przełamany i zaczął mnie nazywać mamą. Zapytałam, dlaczego nazywa mnie mamą, odrzekł po krótkim zastanowieniu: "nosiłaś mnie jak moja mama".
      Jest ciekawe, że w miarę dorastania dzieci maleje ich więź uczuciowa z rodzicami, zwłaszcza z matką. Dzieje się to szczególnie w relacji matka - córki. Są one wychowywane dla innych rodzin. Przyjdzie kiedyś czas, że jakiś chłopak poprosi ją o rękę i wejdzie ona do innej rodziny. Łatwiej będzie jej wtedy rozluźnić więzy z ojcem i matką i nawiązać nowe z rodziną męża, zwłaszcza z teściową.
      Od teściowej zależy często trwałość młodego małżeństwa lub jego rozpad. W rodzinie rwandyjskiej więzy uczuciowe między teściową a synową są bardziej żywe, niż między matką a córką. I tak np. żadne z rodziców nie zamieszka na starość z córką, najwyżej, i to w ostateczności, z synem.
      Innym rysem charakteryzującym stosunek matki do dziecka jest specjalna czułość, jaką okazuje się dzieciom niepełnosprawnym. Matki podejmują wiele trudów, aby im pomóc. Przemierzają wiele kilometrów, aby przynieść swe dziecko do ośrodka zdrowia, a każda poprawa jego stanu wywołuje wielką radość.
      Tych kilka obserwacji ukazuje, że największą wartością dla kobiety rwandyjskiej jest macierzyństwo i chociaż nie ma ona wiele do powiedzenia w sprawach ekonomii czy polityki rodzinnej, pozostaje wciąż sercem rodziny.

s. Barbara Pachnik
ze zgromadzenia Sióstr Służek N.M.P. Niepokalanej


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Strona główna]      [Napisz do nas]