Znak Ruchu Maitri
MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 2 (66), marzec-kwiecień 2003

KENIA W OCZACH WOLONTARIUSZY cz. II

Dalszy ciąg relacji lekarzy z Gdańska: Oli Modlińskiej oraz Anny i Grzegorza Faran.
Służba Zdrowia w Kenii
Służba Zdrowia w Kenii jest płatna na wszystkich etapach leczenia: podstawowym, specjalistycznym i szpitalnym. System ubezpieczeń zdrowotnych jest minimalny i obejmuje właściwie tylko ubezpieczenia prywatne dla osób zamożnych, oraz pracownicze, głównie dla pracowników korporacji zachodnich.
Ośrodki zdrowia
W Kenii odwiedziliśmy ok. 10 ośrodków opieki podstawowej (tzw. dyspensaria). Wszystkie są związane z parafiami, a prowadzą je siostry zakonne. Pomijając pomoc ambulatoryjną w szpitalach, nie słyszeliśmy o innych formach organizacji (ośrodki prywatne czy państwowe) na poziomie pierwszego kontaktu
W dyspensariach nigdzie nie pracuje na stałe lekarz .Chorych przyjmuje pielęgniarka. W niektórych ośrodkach lekarz ogólny, czasem specjaliści, wizytują przychodnię np. raz na tydzień czy dwa tygodnie, badając przypadki wybrane przez siostry. Duża część dyspensariów prowadzi też porody i opiekę poporodową. Wszystkie dyspensaria sprzedają podstawowe leki. Chory kupuje leki oddzielnie lub drożej płaci za poradę łącznie z lekami.
Szpitale
Widzieliśmy pięć szpitali: Mater Hospital w Nairobi (misyjny), Agha Khan Hospital w Nairobi (prywatny), Nazareth Hospital (misyjny), Meru Hospital (państwowy) i Nkubu Hospital (diecezjalny). Przedstawiały różny poziom, poczynając od urągającego wszelkim zasadom higieny i organizacji (szpital państwowy), przez podstawowe minimum, odpowiadające wyposażeniem i organizacją pracy biedniejszym szpitalom w Polsce (większość szpitali misyjnych), aż do poziomu wyjątkowego luksusu, przekraczającego warunkami lokalowymi wszystko, co do tej pory widzieliśmy w szpitalach, i to nie tylko w Polsce (skrzydło dla VIP w Agha Khan Hospital).
W szpitalu w Meru chorzy często leżeli po dwóch w jednym łóżku. Zdarzali się chorzy z otwartymi ranami, bez opatrunku, na wielołóżkowej sali. Pościel była brudna, a chorzy leżeli we własnych zwykłych ubraniach. Szpitale misyjne działają często na przekór rabunkowej i biurokratycznej polityce rządu, starając się zapewnić jak najszerszy wachlarz podstawowych usług zdrowotnych (np. ginekologia, interna, pediatria, chirurgia, diagnostyka laboratoryjna, rtg, usg) przy niskich opłatach. Jest to możliwe tylko dzięki ciągłej pomocy finansowej i wolontariuszom medycznym z krajów bogatszych. Szpital prywatny umożliwiający leczenie na poziomie światowym, mający najlepsze w Kenii zaplecze diagnostyczne (laboratorium dysponuje systemem kontroli jakości z ośrodkiem referencyjnym w Londynie), dysponujący salami o komforcie apartamentów najwyższej klasy hotelom, jest dostępny tylko dla osób o bardzo grubym portfelu.
Przykłady cen usług medycznych
  • Porada w dyspensarium (u pielęgniarki!) - ok. 3,25 dolara (USD);
  • Porada + leki - ok. 3,9 USD;
  • Badanie krwi na malarię - ok. 0,65 USD;
  • Badanie stolca na obecność pasożytów - ok. 0,65 USD;
  • Niewielkie zabiegi - ok. 45 USD;
  • Poród - ok. 52-100 USD;
  • Większe zabiegi (np. operacja przepukli- ny pępkowej) - ok. 100 USD;
  • Doba w szpitalu publicznym (łóżko) - ok. 3,9 USD;
  • Doba w pokoju VIP Agha Khan Hospital - ok. 200 USD.
  • Praca lekarzy z Gdańska
    Nasza trójka przyjmowała chorych w dyspensariach w Ruiri koło Meru, Kikumi koło Limuru oraz ludność ze slumsów Kuwinda w ośrodku salezjańskim Bosco Boys (Nairobi). Pracowaliśmy charytatywnie, choć dyspensaria pobierały symboliczne opłaty za rejestrację (ok. 0,33 USD) oraz opłaty za leki.
    Główną zgłaszaną dolegliwością, zwłaszcza przez kobiety, były bóle kręgosłupa i stawów,co niewątpliwie wiąże się z bardzo ciężką pracą fizyczną. Często bowiem kobieta dźwiga na głowie kilkudziesięciolitrowe wiadro wody lub ok. 20-30 kilogramową kiść bananów. Na plecach ma przypasane chustą dziecko, a w rękach jeszcze niesie pakunki.
    Powszechne było też zapalenie spojówek, które wiązaliśmy z wszechobecnym pyłem, promieniowaniem słonecznym oraz przygotowywaniem potraw na palenisku.
    Z uwagi na porę roku (sierpień jest najzimniejszym miesiącem w Kenii) i znaczne wysokości (od 1.000 do ponad 2.400 m n.p.m.), spotkaliśmy niewiele przypadków malarii, za to sporo infekcji górnych dróg oddechowych.
    Prawie nie ma problemu choroby wieńcowej, tak powszechnej w krajach rozwiniętych (m.in. w Polsce). Wiele osób zgłaszało się z objawami sugerującymi AIDS, niestety koszt testu (ok. 5 USD) zwykle uniemożliwiał postawienie w 100% pewnego rozpoznania. W rejonach, w których pracowaliśmy, szacunkowo nosicielami HIV jest ponad 1/3 ludności.
    Duże trudności sprawiały nam dolegliwości leczone w Polsce przez specjalistów. Dało się odczuć, że szczególnie najbiedniejsi pozbawieni są wszelkiej pomocy lekarskiej.
    Poza badaniem chorych w ośrodkach zdrowia wykonaliśmy badania kontrolne dzieci ze szkoły parafialnej w Limuru oraz kandydatów do zakonu (postulantów). W ośrodku salezjańskim Bosco Boys, we współpracy z lekarzem wolontariuszem (dr Oktawiusz, tegoroczny absolwent UJ w Krakowie), dokonaliśmy 18 zabiegów obrzezania u chłopców w wieku 12-17 lat, sierot z tegoż ośrodka.
    Obrzezanie jest zwyczajem plemiennym, bardzo ważnym kulturowo, ze względu na klimat mającym uzasadnienie medyczne. Inne zwyczaje inicjacji - obrzezanie kobiet czy wybijanie chłopcom siekaczy, na szczęście wychodzą z mody dzięki kampanii uświadamiającej ujemne skutki okaleczania młodzieży.
    Mamy nadzieję, że długofalowym skutkiem naszej wyprawy będzie przygotowanie projektu rozwoju dyspensariów znajdujących się w parafiach franciszkańskich w Kenii, uwzględniający zatrudnienie na kontrakcie lekarza wolontariusza z Polski.



    [Spis treści numeru, który czytasz]
    [Skorowidz  tematyczny artykułów]
    [Adopcja Serca  - pomoc dla sierot]
    [Strona główna]      [Napisz do nas]