Znak Ruchu Maitri
MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 2 (93) marzec-kwiecień 2007

TRZEBA CZASU I CIERPLIWOŚCI

+ Jezus!
Abong-Mbang, dn. 7.01.2007
Drodzy Przyjaciele
Po pracowitych dniach świątecznych w okresie Bożego Narodzenia (takie są one dla nas misjonarzy) wyjechałam na sąsiadującą z nami misję Księży Marianów (60 km), aby wypocząć i zaczerpnąć sił duchowych do dalszej pracy.
W bieżącym roku prowadzę katechumenat, który osiągnął liczbę 212 dzieci, młodzieży i dorosłych. Podzieleni na 4 grupy poznają prawdy wiary chrześcijańskiej, przygotowując się do chrztu i bierzmowania. Kontakt z nimi jest dla mnie źródłem wielkiej radości i ubogacenia. Towarzyszenie im przy wzroście duchowym i intelektualnym mobilizuje do zastanawiania się nad sobą i pobudza do płodnych poszukiwań i przemian.
Wiecie, jak ważne jest dla mnie położenie akcentu na formację ludzką. Rozumiem przez nią wszystkie wymiary człowieka, które stanowią o jego tożsamości, o byciu człowiekiem przez duże „C”. Katecheza jest dla mnie czasem i miejscem odkrywania wielkości powołania człowieka, towarzyszenia w jego wzroście, bycia świadkiem bolesnych opowiedzeń się za miernotą lub małością dokonywanych wyborów, które redukują człowieka do poziomu emocji i zaspokajania najniższych potrzeb.
Kontakt z młodzieżą otwiera przede mną możliwość duchowego macierzyństwa, które rodzi do wartościowego przeżywania daru człowieczeństwa, odkrywania noszonego przez nas Bożego obrazu.
Młodzież szuka ideałów. Żyjąc w jednym z najbardziej skorumpowanych krajów Afryki, kwestionuje otaczającą ją rzeczywistość, odkrywa, że można żyć inaczej, bardziej godnie, nawet w sytuacjach wielkiej nędzy materialnej. Dla najstarszej grupy zorganizowałam krótkie rekolekcje, podczas których obok wprowadzenia ich w modlitwę ciszy odpowiadałam na pytania. To odkrywało przede mną inne, nowe wymiary ich życia. Młodzież po prostu nie wie, co jest realne, a co złudne. Wzrastają w ignorancji dotyczącej podstawowych prawd o życiu człowieka, często kończą to życie dramatycznie, zarażeni AIDS - też z powodu ignorancji.
Tak, towarzyszenie młodym to nie godzinne spotkanie raz w tygodniu, to poznawanie ich problemów, warunków życia, przyczyn takich, a nie innych wyborów. To wchodzenie w ich rodziny, pozyskiwanie ich serc, aby następnie zapalić je do przemian, do przewartościowania dotychczasowych sposobów życia i ocen postępowania. To, w jednym zdaniu, pozytywistyczna „praca od podstaw”.
Nasza mała sala do nauki spełnia swoje zadanie. Młodzież przychodzi, aby mieć dostęp do podręczników, stołu, światła, ciszy i czasem pożywienia. Dyskretnie podrzucane gazetki i artykuły, poruszające problemy młodych, zaczynają owocować. Coraz więcej z nich prosi o indywidualne prowadzenie. W ostatnich dniach pozyskałam do pomocy w naszym dziele nauczyciela i ojca trójki dzieci. Planujemy korepetycje dla dzieci i młodzieży mającej problem z nauką.
Od tego miesiąca rozpocznę seanse „kinowe”, proponujące starszej młodzieży wartościowe filmy i debaty na tematy w nich poruszane. Zdecydowałam wejść „w teren”, tj. do szkół ponadpodstawowych, aby zachęcić uczniów do uczestnictwa w tych spotkaniach. Wiem, że trzeba czasu i cierpliwości. Dobro kosztuje i rodzi się w cierpieniu.
Pracy jest mnóstwo. Na usta cisną się słowa Pana: „Żniwo jest wielkie lecz robotników mało”. Proście razem ze mną, aby Pan przysłał nam młodych o wrażliwych sercach i umocnił nasze siły. Liczę na wasze wsparcie modlitewne.
Dziękuję Wam, a poprzez Was wszystkim, którzy nie zadawalają się życiem we własnym kątku, tym, którzy widzą obok siebie małych, słabych, cierpiących często tylko dlatego, że urodzili się na innym kontynencie. Nie ma miłości Boga bez miłowania brata.
Zapewniam o codziennej modlitwie i łączę wyrazy szczerego i głębokiego szacunku dla Was i tego co czynicie.

S. Agnieszka Ossowska


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Adopcja Serca  - pomoc dla sierot]
[Strona główna]      [Napisz do nas]