Znak Ruchu Maitri
MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 2 (93) marzec-kwiecień 2007


Chłopiec z Rwandy
MAJĄ SZANSĘ

Parafia Kabuga, Rwanda, 7.03.2007

Drodzy Przyjaciele
Pragnę bardzo serdecznie podziękować Wam za wszelką pomoc z Waszej strony dla dzieci afrykańskich. Dzięki Wam dzieci te mają szanse na lepsze życie. Szczególnie pragnę Wam bardzo podziękować za pomoc dla dzieci z Kabuga. Jest ona bardzo potrzebna, bo bez niej wielu nie miałoby szansy na uczęszczanie do szkoły i poprawę życia. Zdaję sobie sprawę, że nie macie okazji zobaczyć, jak wielkie korzyści mają tutejsze dzieci dzięki Waszej ofiarności. My dostrzegamy to na co dzień. W ciągu tych kilku lat pracy w obecnej parafii dostrzegam zmiany na lepsze w sferze materialnej i duchowej.
Ponieważ jest to nasz pierwszy kontakt listowny, pragnę w kilku zdaniach przedstawić parafię Kabuga. Nasza praca tutaj niesie radości i problemy. Została ona utworzona 1 czerwca 2003 roku - przedtem Kabuga należała do parafii Masaka. A więc jest to parafia bardzo młoda, bez specjalnych tradycji. Można powiedzieć, że wciąż jesteśmy w trakcie jej tworzenia. W przyszłości ma powstać w Kabuga Centrum Miłosierdzia Bożego. Pewne początki już są, mamy duży kościół pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego i sale do pracy duszpasterskiej. Reszta infrastruktury jest w planach.

Chłopiec z Rwandy
Miejscowość Kabuga jest oddalona od stolicy kraju, Kigali, o 20 km. Warunki tutaj mamy wprost doskonałe w porównaniu do poprzednich parafii, w których pracowałem. Mamy tutaj wodę (ale rzadko), prąd, no i dobre drogi. Na terenie parafii mieszka ponad 33 tysiące ludzi, w tym 9 tysięcy katolików. Do obsługi parafii jest nas trzech - dwóch księży i diakon. Trzech i trzy narodowości: Polak, Kongijczyk i Rwandyjczyk. Parafia jest typowym zlepkiem ludzi. Przyszli tutaj po wojnie roku 1994, i to niemal ze wszystkich stron świata: z Kongo, Burundi, Tanzanii, Ugandy, z innych stron Rwandy. Dlatego borykamy się z wieloma problemami. Ludzie przyszli tutaj ze swoją kulturą, nawykami, z różnym stylem życia, swoimi wierzeniami i zwyczajami. Dlatego potrzeba dużo czasu, pracy i modlitwy, aby w tych warunkach powstała prawdziwa wspólnota parafialna. Ale problemem podstawowym jest sytuacja tutejszych ludzi. Cześć jest dobrze sytuowanych, ale jest to ogromna mniejszość. Reszta boryka się wieloma problemami, jak bieda, brak możliwości kształcenia swoich dzieci, brak podstawowych warunków do normalnego życia, często brak możliwości leczenia się. Wiele dzieci pozostaje w domu, nie uczęszcza do szkoły - po prostu brak możliwości. Bardzo wiele dzieci ze względu na biedę kończy swoją edukację na kilku klasach szkoły podstawowej.
Dzięki Wam, Waszej pomocy, wielu z nich ma szanse na uczęszczanie do szkoły, zdobycie wykształcenia. Większość jest świadoma, że to dzięki Waszej ofiarności i dobremu sercu mogą zdobyć wykształcenie i mieć szanse na lepsze życie. Pragnę tutaj wspomnieć, że ze względu na wojnę wielu z nich rozpoczęło szkołę z dużym opóźnieniem. Dlatego nie dziwcie się, że są osoby, które mają 24 lub 25 lat, a jeszcze uczęszczają do szkoły średniej. W Polsce jest to wiek, w którym kończy się studia. Ze względu na wojnę wielu z nich miało przerwę nawet do czterech lat. Ale stopniowo te różnice będą zanikać.
Wiem, że wiadomości o dzieciach i od dzieci są czasami bardzo skąpe. Wiele z nich nie ma wprawy w pisaniu listu, w przekazywaniu wiadomości. Ale wszyscy cieszą się bardzo z każdego listu, z każdej oznaki życzliwości z Waszej strony. Przy rozdawaniu listów widać, jak wszyscy oczekują w napięciu, czy nie ma czegoś dla nich. Jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję za wszelką pomoc dla tutejszych dzieci. To dzięki Wam wielu dostało szansę na lepsze życie.
Z zapewnieniem o stałej pamięci w modlitwie

Ks. Antoni Myjak SAC


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Adopcja Serca  - pomoc dla sierot]
[Strona główna]      [Napisz do nas]