Znak Ruchu Maitri
MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 6 (91) listopad-grudzień 2006

TĘSKNOTA ZA MIŁOŚCIĄ

Karama, Boże Narodzenie 2006

Bóg tak stworzył serce człowieka, że wypełnia je głęboka tęsknota za miłością. Człowiek jest stworzony z miłości i przeznaczony do miłości. Nie potrafi bez niej żyć, bo pozostanie niezrozumiałym dla samego siebie. To przesłanie wielokrotnie przypominał nam nasz umiłowany Ojciec Święty Jan Paweł II. Czyni to również jego następca na Stolicy Piotrowej, papież Benedykt XVI, który w swej pierwszej encyklice pragnie przypomnieć dzisiejszemu światu, że Bóg jest Miłością.
Bóg pierwszy umiłował człowieka. Jego Miłość stała się dla nas „widoczna” gdy „zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu” (1J 4,9). W ten sposób najgłębsze pragnienie ludzkiego serca znajduje swe wypełnienie w Cudzie Betlejemskiej Nocy: z miłości ku człowiekowi Bóg staje się człowiekiem. W nowonarodzonym Synu Bożym możemy prawdziwie doświadczyć całkowitej i bezinteresownej Bożej Miłości, jedynej zdolnej zaspokoić spragnione serce człowieka. Miłość wzrasta dzięki miłości. Ponieważ zostaliśmy umiłowani miłością nieskończoną, możemy odpowiedzieć na tę miłość naszą miłością. Bóg, który wypełnia nasze serca swoją miłością, posyła nas, abyśmy objawiali Jego miłość dzisiejszemu światu, abyśmy kochali Jego miłością, abyśmy patrzyli na innych ludzi i na wydarzenia Jego oczami, pełnymi zrozumienia i miłosierdzia.
Kochani Rodzice, Wy włączacie się w sposób szczególny w tę misję objawiania Bożej Miłości światu poprzez czynne zaangażowanie w pomoc sierotom Rwandy. Dzięki Wam na twarzach wielu dzieci-sierot pojawia się radość. Ważna jest Wasza pomoc materialna, ale te dzieci otrzymują od Was coś znacznie cenniejszego: poczucie, że są kochane, że są ważne, że ktoś o nich myśli i się za nie modli. Ileż szczęścia i radości widzę na buziach dzieci, który otrzymały list od swoich Rodziców z Polski. List ten jest przechowywany w domu jako cenny skarb, a zdjęcie wisi na centralnym miejscu! Staram się dopilnować, żeby każde dziecko, które dostało list, jak najszybciej odpowiedziało swym Rodzicom. Przepraszam, że te listy nie zawsze dochodzą na czas. Dzieci czasem zapominają, a znacznie częściej po prostu nie wiedzą, jak się pisze listy, bo kultura Rwandy jest kulturą słowa, nie pióra. Dlatego bardzo proszę, nie gniewajcie się na Wasze dzieci, nie zniechęcajcie się. To, że nie zawsze piszą, nie znaczy, że o Was zapomniały albo że nie są wdzięczne. One Was zachowują bardzo głęboko w swoim sercu i często modlą się za Was. Miesiąc temu poprosiłam wszystkie dzieci, aby napisały list świąteczny do Rodziców z Polski. Niektóre dzieci już mi przyniosły list, ale większość z nich jeszcze pisze. Dlatego proszę Was o cierpliwość. Każdy z Was otrzyma wkrótce list od swojego dziecka, choć może nie wszystkie listy dotrą na święta Bożego Narodzenia.
Boskie Dziecię przychodzi do każdego z nas z największym darem, gdyż daje nam Siebie. Otwórzmy nasze serca na jego przyjęcie. Niech Boży pokój gości w Waszych domach i w Waszych sercach, a Jego nadzieja niech Wam przyświeca jak gwiazda betlejemska na każdy dzień Nowego Roku 2007.
W duchowej łączności i z darem serdecznej modlitwy u żłóbka Pana

Siostra Katarzyna Grzybowska
Służka Najśw. Maryi Panny Niepokalanej

Klaudia, Daniel i Piotr
Jako prezent świąteczny przesyłam Wam cudowną historię trójki dzieci z Rwandy - niewiarygodną, ale prawdziwą. Razem z nimi dziękujemy Panu za Jego obecność w ich tułaczce, w ich zagubieniu i odnalezieniu najbliższych.
Boże Narodzenie w sposób szczególny przypomina nam prawdę o naszym dziecięctwie Bożym. Przez Jezusa i w Jezusie każdy z nas jest dzieckiem Ojca. Historia Boga-Człowieka już od samych jej początków mówi, że przywilej bycia dzieckiem Bożym nie oznacza jakiejś magicznej mocy i uwolnienia od wszelkich trudów życia i nieszczęść. Jezus już jako małe dziecię ich doświadczył i musiał uciekać do Egiptu przed zazdrosnym Herodem.
Dzisiaj też wiele niewinnych dzieci cierpi, ich życie jest w niebezpieczeństwie. Dzieci Rwandy w sposób szczególny zostały dotknięte przez tragedię ludobójstwa z roku 1994. Wiele z nich zostało zabitych, wiele musiało chronić się ucieczką do sąsiednich krajów, inne zmarły z wycieńczenia, jeszcze inne zostały sierotami bez dachu nad głową...
Pewna rodzina z Cyangugu w obliczu grożącego jej niebezpieczeństwa ratowała się ucieczką do sąsiedniego Kongo. W trakcie ucieczki rodzina się podzieliła: starsze dzieci pozostały przy ojcu, a trójka najmłodszych - przy mamie. Klaudia miała wówczas trzy lata, a jej bracia bliźniacy, Daniel i Paweł, po kilka miesięcy. Dzieci były zawsze z mamą i przewędrowały z nią kilkaset kilometrów w głąb kraju. Opatrzność Boża nad nimi czuwała i w dziewiczych lasach Kongo zawsze znaleźli coś do jedzenia i picia. Po roku takiej tułaczki do nikąd (a może nawet i po dwóch - dziewczynka nie przypomina sobie dokładnie), mama bardzo osłabła. Czuła, że śmierć jest blisko. Zawołała więc dzieci i zaczęła tłumaczyć najstarszej Klaudii, jak się nazywa, skąd pochodzi i jak się nazywa jej rodzeństwo. Wszystko po to, żeby dzieci w przyszłości odnalazły swą prawdziwą rodzinę.
Mama nie miała już sił iść. Kazała dzieciom uciekać z innymi uchodźcami, a sama z pewnością wkrótce zmarła. Teraz kilkuletnia Klaudia była mamą dla swoich braciszków, którzy dopiero zaczynali chodzić. Klaudia obserwowała mamę i widziała, że ona nosiła jednego chłopca na plecach, a drugiego w ramionach z przodu. Próbowała robić to samo. Daniel był bardzo chorowity i o wiele mniejszy od swego brata bliźniaka. Ludzie radzili , żeby zostawiła Daniela w lesie, bo i tak jest bardzo słaby, gdyż będzie miała więcej siły, żeby nieść Piotra. Klaudia jednak nie usłuchała i powoli przemieszczała się z dwójką dzieci.
I znów nie wiadomo, po jak długim czasie tułaczki uchodźcy dotarli do jakiegoś obozu. Tam zaopiekowali się nimi ludzie z Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Tym rodzinom, które tego pragnęły, oraz samotnym dzieciom umożliwili powrót do Rwandy. I tak Klaudia wraz z Danielem i Piotrem znalazła się w kraju. Dzieci umieszczono w sierocińcu w Gitarama, w centrum kraju. Miały tam dobrą opiekę, a kiedy przyszedł czas, rozpoczęły naukę w szkole podstawowej. Na skutek trudnych przeżyć związanych ze śmiercią mamy i trudami tułaczki, Klaudia zapomniała niektóre dane personalne, których uczyła ją mama. Ale pamiętała, że z ich domu było widać duże jezioro i że jej starszy brat nazywał się Kamil.
Poszukiwania Czerwonego Krzyża trwały bardzo długo. Wydawało się, że dzieci już na zawsze pozostaną w sierocińcu. Dopiero na początku 2006 roku trafiono na ślad rodziny dzieci w Cyangugu. Wezwano najpierw do Gitarama na rozpoznanie Kamila, a po kilku miesiącach trójka dzieci, po ponad dziesięciu latach tułaczki, ponownie znalazła się w domu rodzinnym. Ojciec i starsze rodzeństwo byli pewni, że zarówno mama, jak i małe dzieci nie przeżyli tułaczki w Kongo. Trudno opisać radość spotkania po tak długiej rozłące! Klaudia, Piotr i Daniel mieszkają dziś z tatą i ze starszym rodzeństwem w Cyangugu. Dzięki pomocy sióstr dzieci otrzymały ubranie, jedzenie i mogą kontynuować naukę. Klaudia chodzi do piątej klasy szkoły podstawowej, a bliźniacy do czwartej. Daniel i Piotr bardzo szanują Klaudię i traktują ją jak mamę.

Siostra Katarzyna Grzybowska
Służka Najśw. Maryi Panny Niepokalanej


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Adopcja Serca  - pomoc dla sierot]
[Strona główna]      [Napisz do nas]