Znak Ruchu Maitri
MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 6 (91) listopad-grudzień 2006

DIALOG JAKO STYL ŻYCIA

Druga część konferencji ks. dr. Romana Foryckiego SAC, duszpasterza krajowego Ruchu Maitri, wygłoszonej w dniu 1 sierpnia 2006 r. w czasie rekolekcji Ruchu, które odbyły się w Lubiniu.


Ks. Roman Forycki SAC

Ks. Roman Forycki SAC w czasie głoszenia konferencji

Pierwszym i najważniejszym warunkiem, aby zachodził dialog, jest istnienie dwóch ludzi, którzy z sobą rozmawiają, dążąc do prawdy. Nie do wykazania słuszności swego stanowiska, ale do głębszego poznania prawdy. Istotne jest to nastawienie. Pisze św. Paweł: „Odrzuciwszy kłamstwo, niech każdy z was mówi prawdę do bliźniego, bo jesteście nawzajem dla siebie członkami” (Ef 4,25). Mówiąc prawdę drugiemu, mówicie prawdę o sobie, bo prawda jest czymś wspólnym. Chodzi nie tylko o prawdę dotyczącą bliźniego, członka wspólnoty, ale także prawdę o sobie. Przede wszystkim o sobie - o swych przeżyciach, odczuciach. O tym się mówi w dialogu - co smuci, co raduje, o swoich lękach, nadziejach, pytaniach... Można powiedzieć, że to jest jedyne źródło informacji. Rozmowa z drugim człowiekiem to nie jest cytowanie gazety ani książki. Owocem może być otrzymanie rady, pouczenia, znaku solidarności z drugiej strony czy nawet przestrogi, a zawsze umocnienia i konkretnej pomocy. To jest dialog.
Do takiego otwarcia się św. Paweł zachęca wspólnotę koryncką, pisząc: „Usta nasze otwarły się do was, Koryntianie, rozszerzyło się nasze serce. [...] Otwórzcie się i wy: jak do swoich dzieci mówię” (2 Kor 6,11.13). Niekiedy krąży takie powiedzenie: „Chcesz mieć kłopoty, mów, co mylisz”. Niektórzy mówią: opłaca się by nieszczerym. Tymczasem nieszczerość nie popłaca - ona nie jest wspólnototwórcza. Nie opłaca się nie tylko tym, do których mówi się nieszczerze, ale także temu, kto stwarza atmosferę nieszczerości. Dlatego dialog to jest po prostu ukazywanie prawdy, zwłaszcza tej najistotniejszej - prawdy o człowieku, która przejawia się w jego przeżyciach.
Dialog nie oznacza relatywizmu - że wszystkie opinie, sądy, zdania traktuje się jako równie ważne i prawdziwe. W dialogu mówi się o tym, co dla danego człowieka jest najważniejsze, co go w tej chwili obchodzi, co on w tej chwili przeżywa. Czasem może być takie przeżycie, które sprawia, że wszystko inne jest nieważne. Można powiedzieć, że dialog to jest prawda egzystencjalna o człowieku. Nie ma dialogu tam, gdzie nie ma szczerości, otwarcia się, prawdy. Dlatego wszystkie spotkania, które grzeszą swoistą obłudą, dyplomacją, kończą się fiaskiem. Sama uprzejmość bez szczerości jest zwykłym sentymentalizmem. Czasem szczerość bez uprzejmości jest okrutna, ale jeszcze gorsza jest uprzejmość bez szczerości. Dlatego bycie szczerym i zarazem uprzejmym jest wielką sztuką.
Szczerość powinna dotyczyć uczuć, a nie faktów obiektywnych. W dialogu nie opowiadamy sobie rzeczy oczywistych, które są dostępne dla wszystkich - mówimy o faktach osobistych. Często myli się szczerość z mówieniem prawdy o faktach obiektywnych. To nie jest to samo. Dlatego nie jest szczerością np. obmowa, gdzie mówienie może być prawdą o drugim człowieku. To nie jest żadna szczerość. Wiemy, że z punktu widzenia moralnego, religijnego, jest to grzech. Nie jest też szczerością zdradzanie sekretów. Szczerość dotyczy tylko uczuć, przeżywania, a nie faktów obiektywnych. Ona nigdy nie niszczy w ten sposób miłości. I dlatego szczerość trzeba przyjąć taką, jaka jest, bo takie konkretne przeżywanie jest faktem w życiu danego człowieka, faktem egzystencjalnym. Rozmówcy mówi się w takim stopniu o faktach, w jakim jest to konieczne do budowania miłości w dialogu, a nie o tym, co go zbulwersuje czy zniszczy. Dlatego największą przeszkodą niweczącą dialog jest osądzanie. W osądzaniu wychodzi się poza komunikowanie swoich uczuć. Kiedy zaczyna się oskarżać drugiego, oceniać, te osądy są zabójcze dla prawdziwego dialogu. A gdy przeradzają się w krytycyzm, mogą zniszczyć akceptację, mogą zniszczyć miłość samą. Wielką przeszkodą w dialogu jest pośpiech w osądzaniu tego, co drugi człowiek mówi: „Nie, to nie może być, ty nie mówisz prawdy. Ja tego nie przeżywam, więc ty też nie możesz tego przeżywać.” Taka próba rzekomego zobiektywizowania uczuć jest często niszcząca. Dlatego trzeba uczyć się wyzbycia tendencji do osądzania drugich. Zresztą tu znów mamy fundament biblijny: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni. Nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni” (Łk 6,37). Jest to niesamowicie ważna rzecz.
Trzeba się też wyzbyć w dialogu chęci egzaminowania drugiego, zmuszania do odpowiedzi na pytania, której ten drugi aktualnie nie chce udzielić. Jest to przeszkodą w dialogu, bo to pozbawia rozmówcę inicjatywy. Najlepiej pytać, gdy mówiący skończy swą relację albo ma trudności z wyrażeniem tego, czym chce się podzielić. Gdy rozmówca milczy, aby się zastanowić, nie należy mu przerywać.

Ks. Roman Forycki SAC

Uczestnicy rekolekcji na tle kościoła Ojców Benedyktynów w Lubiniu

W dialogu najważniejsze jest słuchanie, wysłuchanie do końca. My jesteśmy niecierpliwi. Wystarczy popatrzyć na rozmowy prowadzone w środkach masowego przekazu, w telewizji - jak tam rozmawiają ze sobą. Monolog za monologiem, jeden przerywa drugiemu, każdy goni własne myśli, brak słuchania. Jeszcze ktoś nie skoczy swojej myśli, a drugi już wie, co on chce powiedzieć. Dlatego prowadzenie dialogu jest wielką sztuką. Trzeba uznawać, że każdy w dialogu ma równe prawo.
Oczywiście w dialogu obowiązują pewne zasady: w sprawach koniecznych - jedność; w wątpliwych - wolność, ale we wszystkim - miłość. Gdy miłość ustaje, ustaje dialog. Ojciec Święty Paweł VI, który w swej encyklice wiele miejsca poświęcił dialogowi, zwraca uwagę, że motywem podjęcia dialogu powinna być zawsze czysta miłość do drugiego i w pewnym sensie do siebie, żeby się ubogacić. Żadne inne uboczne intencje nie powinny tu odgrywać jakiejkolwiek roli.
Dialog nie powinien być narzucający się. Trzeba całkowicie respektować też wolność podjęcia dialogu. Z drugiej strony dialog powinien rozciągać się na wszystkich. Powinien być pełen gotowości do rozmowy z każdym. Dialog wymaga odpowiedniego przystosowania się do rozmówcy w zależności od tego, kim on jest. Dziecko, dorosły, wierzący, niewierzący - trzeba to respektować, a więc trzeba w prowadzeniu dialogu jakby się uniżyć, zniżyć się do mentalności, do języka człowieka.
W prawdziwym dialogu prawda łączy się z miłością. Dialog taki wymaga naprawdę pokory, otwarcia się na prawdę, nawet gdyby była niewygodna, nawet gdyby była dla mnie niezrozumiała - ja usiłuję zrozumieć drugiego człowieka. Właśnie to jest jedna z form miłości do drugiego człowieka - próbować go zrozumieć. Może ja jeszcze nie jestem na tym etapie i nie wiem, co to jest. Czasem mi ktoś mówi o swoich przeżyciach czy nawet objawieniach - próbuję zrozumieć. Czasem potrzebna jest daleko idąca cierpliwość, niekiedy bardzo wielka, jak to zresztą podkreśla Jan Paweł II na światowy Dzień Pokoju. Ale właśnie dialog przynosi owoce. On powinien być zasadą naszego postępowania wobec ludzi.
Dialog to również dążenie do wspólnego dobra, stąd mówimy: „dialog jako warunek pokoju”, „dialog jako warunek porozumienia między ludźmi”. Mocno akcentował to Jan Paweł II. Uważał on, że dialog na rzecz pokoju jest prawdziwym wyzwaniem dla naszych czasów. Absolutnie nie zgadzał się na militarne rozwiązywanie konfliktów. Nawet wysyłał swoich wysłanników do Stanów Zjednoczonych, aby powstrzymać rozwiązania siłowe. I dlatego Jan Paweł II powiedział, że dialog to jeden z najlepszych sposobów budowania pokoju na Ziemi, nie tylko w szerokim świecie, ale w każdej małej wspólnocie. To jest prawdziwa droga do Boga.
Oczywiście nie chodzi tylko o dążenie do wielkiego wspólnego dobra społecznego, ale też do każdego dobra osobistego. I dlatego Kościół bardzo mocno zachęca wszystkich swoich członków do pójścia drogą dialogu w stosunku do wszystkich ludzi. Zachęca dorosłych katolików, kapłanów, wychowawców, a zwłaszcza ludzi odpowiedzialnych w Kościele, do prowadzenia dialogu. Według Soboru jest to wielka pomoc dla wzajemnego poznania się, podzielenia się nawzajem wartościami właściwymi każdej stronie.
Aby np. istniała swoista wymiana między starszym a młodszym pokoleniem, potrzebny jest dialog. Bez dialogu tworzy się barierę, przedział wiekowy. Osobiście zauważyłem w jednym z krajów zachodnich, że tam nie ma żadnego kontaktu dorosłych z młodymi. Pytałem kogoś z rady parafialnej: „Jak to jest możliwe?” Mówi: „Tak się u nas dzieje. Dzisiaj nie mamy wspólnego języka między pokoleniem starszym i młodszym.” Jeśli tego dialogu nie ma w rodzinie, trudno oczekiwać, że się pojawi sam, że jakaś szkoła tego nauczy. A więc np. w Dekrecie o apostolstwie świeckich jest wielka zachęta, aby prowadzić dialog międzypokoleniowy. Kapłanów np. zachęca się, aby prowadzili dialog ze świeckimi. W wielu przypadkach (doświadczałem tego wiele razy), świeccy narzekają, okazują swoje niezadowolenie, że nie mogą się dogadać z duchownymi. Soborowy Dekret o apostolstwie świeckich, Dekret o formacji kapłańskiej, który mówi o wychowaniu seminaryjnym, wspominają o konieczności prowadzenia dialogu, który tworzy komunię kościelną. Dekret o wolności religijnej wskazuje na dialog jako na zgodny z godnością ludzką sposób szukania prawdy. W ten sposób jedni drugim wykładają prawdę, jaką znaleźli (albo sądzą, że znaleźli), aby nawzajem pomóc sobie w szukaniu. Konstytucja duszpasterska o Kościele zachęca wszystkich katolików, aby próbowali kochać także tych, którzy mają inne poglądy społeczne, polityczne, nawet religijne, co jest warunkiem nawiązania z nimi dialogu. Ta miłość musi być swoistym priorytetem, podstawowym warunkiem rozpoczęcia rozmowy. Trzeba pielęgnować w sobie miłość do ludzi innych orientacji, by rozpocząć taką szczerą rozmowę, zachęcać też, by w szczerej rozmowie oświecali się nawzajem, zachęcać do wyrzeczenia się uprzedzeń itd. Dokument ten traktuje Kościół jako znak braterstwa, który pozwala na szczery dialog - i ten dialog trwa.
Mamy więc szereg dokumentów Kościoła, które sprawę dialogu stawiają jasno i wyraźnie. Myślę, że dobrze jest też postawić sobie pytanie: Na ile moje rozmowy z drugimi są dialogiem, z którego drugi człowiek wychodzi ubogacony i po takiej rozmowie jesteśmy sobie mniej obcy, bardziej zaprzyjaźnieni? Na tych małych odcinkach naszego życia kształtuje się wielka communio ludzkości.

Opracował Wojciech Zięba





[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Adopcja Serca  - pomoc dla sierot]
[Strona główna]      [Napisz do nas]