Znak Ruchu Maitri
MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 2 (87) marzec-kwiecień 2006

PISZĄ SIOSTRY MISJONARKI

Kigali, Rwanda, 09.01.2006
Kochani Dobrodzieje
Chcemy podzielić się z Wami wydarzeniami, które przyszło nam przeżywać w bliskości z ludźmi przebywającymi w naszym ośrodku zdrowia w Masaka, dotkniętymi epidemią cholery. Myślę, że słyszeliście o tych wydarzeniach z radia lub telewizji, ponieważ często przychodzą do nas reporterzy z różnych części świata, by zasięgnąć wiadomości z tzw. pierwszej ręki. Dlatego też z Wami, którzy jesteście nam bliscy we współpracy na rzecz najbardziej potrzebujących, chcemy podzielić się wydarzeniami z naszego „podwórka”.
Pierwszy przypadek cholery zgłoszono do ośrodka zdrowia w Masaka 29.12.2005. W nocy 31.12.2005, w rejonie Rusheshe, na wioskach zmarło w domach dziewięć osób; były też trzy przypadki śmiertelne w sąsiednim rejonie Ayabaraya. Te dwa rejony najbardziej dotknięte epidemią należą do ośrodka zdrowia w Masaka. 2.01.2006 przybył na miejsce minister zdrowia, zaalarmowany przez odpowiedzialną za ośrodek s. Goretti Nyirabahutu. W dniach 29.12.2005 - 8.01.2006 zarejestrowano w ośrodku 272 przypadki chorych na cholerę, w większości ludzi dorosłych.

Chorzy na cholerę

Chorzy na cholerę w prowizorycznym namiocie w misyjnym ośrodku zdrowia w Masaka.

Dzięki dyspozycyjności władz państwowych i środkom zaradczym podjętym przez służbę zdrowia, wśród chorych zgłoszonych do ośrodka nie było więcej przypadków śmiertelnych. Bezpośrednią przyczyną epidemii był brak wody pitnej w miejscowościach, które nie posiadają żadnego dopływu czystej wody. Pacjenci z biegunką i wymiotami otrzymywali kroplówki dożylne i wodę z witaminami. Dostarczenie czystej wody osobom poszkodowanym jest obecnie sprawą najpilniejszą, ponieważ ludność z tych rejonów czerpie wodę z rzeki Nyabarongo. Chorzy zajmują wszystkie łóżka ośrodka zdrowia i cały sąsiadujący z nim ośrodek dożywiania.
Miejscowa ludność wpadła w panikę. Chcąc odpowiedzieć na potrzeby, przyjmujemy chorych dniem i nocą. Zorganizowałyśmy system dowożenia pacjentów ambulansem z ich domów do ośrodka. Od 8.01.2006 liczba przypadków zaczęła maleć i mamy nadzieję, że epidemia wkrótce ustąpi.
18 pielęgniarek, 4 lekarzy i 4 pracowników zamieszkało pod jednym dachem z chorymi, ponieważ personel nie mógł opuszczać szpitala. Rodziny chorych nie zajmowały się uprawą roli i zbiorami, gdyż były zajęte epidemią, a z drugiej strony osoby na rekonwalescencji nie miały sił do pracy. To jeszcze bardziej pogorszyło sytuację ekonomiczną rodzin.
Szczególnie przy tak trudnych wydarzeniach widać, jak bardzo są nam potrzebni ludzie dobrej woli.
Kończąc, życzymy Wam wszelkich Bożych łask na ten rok.

Siostra Marta Litawa
i Siostry Pallotynki z Rwandy
***

Esseng, Kamerun, 31 grudnia 2005
Drodzy Przyjaciele
Dziękuję za pomoc w wysokości 3.000 euro, przyznaną w sierpniu 2005 roku dla naszych chorych. Dołączam rozliczenie sumy wydanej na zakup leków i mleka.
Codziennie przyjmujemy przeciętnie 20-30 chorych. Większość z nich choruje na malarię, robaczyce i choroby skórne. Trudno nie wspomnieć o AIDS, który zabiera nam najwięcej ludzi młodych. Niestety, wielu z nich, zanim przyjdzie do nas, chodzi do czarowników, bo uważają tę chorobę za mistyczną. Musimy dużo z nimi pracować, aby uświadomili sobie, czym jest ta choroba. Jeśli podejdą do niej poważnie, jest duża szansa pomocy.
Pozwólcie, że opowiem Wam o jednej z naszych pacjentek.
Kiedy młoda Janina zachorowała na AIDS, siły jej słabły i przyplątywały się wszystkie możliwe choroby. Rodzina wywiozła ją do znanego w okolicy czarownika i była tam przez kilka miesięcy. Czarownik kazał przynieść kozę. Kiedy ją rozpołowił, doszedł do wniosku, że ma chore serce, więc dziewczyna też, i nie ma już dla niej ratunku, trzeba tylko odczarowywać. Kiedy dowiedzieliśmy się o tym, postanowiliśmy sprowadzić dziewczynę do ośrodka.
Wróciła w bardzo złym stanie. Nie ukrywam, iż myślałam, że to już koniec. Po kilku spotkaniach z nią i przygotowaniem jej, odesłałam ją do lekarza do Abong Mbang, aby zrobiła test na AIDS. Po kilku dniach wróciła ze szpitala z wynikiem pozytywnym. Ten moment nie był łatwy ani dla niej, ani dla mnie. Postanowiłyśmy jednak stawić czoła tej chorobie i robić, co tylko jest możliwe. Umożliwiłam jej darmowe leczenie, jak tylko będzie jej coś dolegało. Janina zmieniła styl swego życia, aby już nikogo nie zarazić. Zaczęła się dobrze odżywiać. Kiedy możliwe stało się leczenie, pojechałyśmy do szpitala, który dysponował lekami, i po wszystkich badaniach Janina zaczęła kurację. Jest bardzo systematyczna i co dwa miesiące jedzie po leki. Dzisiaj czuje się bardzo dobrze i cieszy się życiem. Często powtarza, że wyrwałyśmy ją z rąk śmierci.
Janinę mogłam uratować dzięki Wam, bo sama nigdy nie mogłaby pokryć wszystkich kosztów - ani badań, ani leczenia. W imieniu Janiny i wielu jej podobnych dziękuję za Waszą ogromną pomoc. To dzięki Waszym otwartym sercom wielu młodych ludzi cieszy się swoim życiem.
Gdybyście mogli nam jeszcze pomóc, to bardzo proszę o 5.000 euro lub inną sumę, jaką możecie przekazać na zakup leków dla naszych chorych, zwłaszcza kroplówek.
Z wdzięcznością

Siostra Ewa Małolepsza
ze zgromadzenia Sióstr od Aniołów


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Adopcja Serca  - pomoc dla sierot]
[Strona główna]      [Napisz do nas]