Znak Ruchu Maitri
MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z  Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 1 (55), styczeń-luty 2002

ŻYCIE CODZIENNE RODZINY RWANDYJSKIEJ


Opis


Tradycje w rodzinie rwandyjskiej są piękne i bogate. Całe ich bogactwo możemy odkryć lepiej dopiero wtedy, gdy cofniemy się wstecz o kilkadziesiąt lat. Chociaż niektóre zwyczaje zanikają powoli wraz z rozwojem gospodarczo-kulturalnym kraju, to jednak ich głębokie zakorzenienie pozwoli, być może im przetrwać i uchronić kulturową tożsamość narodu.
Przyjrzyjmy się najpierw miejscu i roli kobiety w rodzinie. Największym pragnieniem każdej z nich jest być matką, nawet za cenę pozostania drugą czy trzecią żoną poligamisty. Pytając Rwandyjkę ile chciałaby mieć dzieci, odpowie - „dużo”. W rozmowie z matkami słyszy się jednak: „Bóg - Imana dał mi ich 6, 8, 10 lub jeszcze więcej, lecz zabrał mi 5, 6” - czasem wszystkie, bo wskaźnik śmiertelności jest jeszcze wysoki. W okresie oczekiwania na dziecko, zwłaszcza w ostatnich dniach, niektóre matki otaczane są szczególną troską. Ich mężowie zajmują się wtedy gospodarstwem domowym. Przyjście na świat chłopca przyjmowane jest z większym entuzjazmem niż dziewczynki, dlatego że tylko syn może przedłużyć i podtrzymać żywotność klanu. On też w przypadku śmierci ojca zajmie się całą rodziną.
Po ośmiu dniach od urodzenia, rodzice nadają dziecku imię, o którym decydują okoliczności: miejsce czy wydarzenia towarzyszące narodzinom. Dużo imion ma specjalne odniesienie do Boga lub wyraźnie zawiera w sobie słowo „Bóg - Imana” np. Mukeshimana znaczy dany przez Boga, Ndagijimana - powierzony Bogu, Ngendahimana - Bóg z nami, Nyirantezimana - Bóg będzie troszczyć się o nią. Na uwagę zasługuje to, że każdy członek rodziny ma swoje imię tradycyjne, które jest też jednocześnie jego nazwiskiem. W tutejszych warunkach niemożliwe jest rozpoznanie po nazwisku członków jednej rodziny, każdy bowiem nosi inne nazwisko. Przy chrzcie każdy otrzymuje imię chrześcijańskie, które bardzo rzadko używane jest w ich życiu codziennym. Zdarzają się czasem takie przypadki, że rodzice nie znają imion chrześcijańskich swoich dzieci (zauważamy to podczas wizyt domowych). Dziecko pozostaje nierozdzielne ze swoją matką przez pierwsze dwa - trzy lata. Noszone jest na plecach matki w tzw. ingobyi, wykonanej ze skóry owczej lub uszytej z materiału. W ten sposób dziecko towarzyszy matce wszędzie: w kościele, w polu, przy pracy, w drodze do źródła po wodę, na rynek, w odwiedziny do znajomych. Kobiety chętnie tańczą przy wtórze tamburów ze swoimi małymi pociechami na plecach. Gdy dziecko podrośnie już trochę, a matka oczekuje następnego, opiekę nad młodszym rodzeństwem powierza się dzieciom starszym. Dziewczynki wprowadzane są wcześnie w prace domowe. Z dumą noszą swoją młodszą siostrę lub brata, które matka wkłada im na plecy. Wkrótce stają się „małymi gospodyniami”. Idą z matką po wodę biorąc na głowę tykwę (naczynie do picia lub noszenia płynów, zrobione z wysuszonych, zdrewniałych owoców pewnych roślin), którą zamienią w późniejszych latach na duży 15-20 litrowy dzban. Towarzyszą też w pracach polowych: plewieniu i zbiorze fasoli, grochu, zboża, ziemniaków, kukurydzy, sorga itp. Ze swoimi koleżankami ćwiczą się w tańcu. Należałoby tu podkreślić ich wielki talent muzyczny, wyczucie rytmu, dzięki któremu są wspaniałymi tancerkami.
Chłopcy natomiast są pasterzami małych stadek kóz, owiec, krów. Inne zajęcia dzieci to zaopatrzenie domu w drewno na opał. Płonące ognisko w szałasie ogrzewa i oświetla go, służy zarazem do przygotowania posiłków.
Wspólną pracą całej rodziny jest uprawa i zbiór wymienionych wyżej roślin. Uprawy są zróżnicowane w zależności od regionu. W środkowej i południowej części Rwandy są to przeważnie słodkie pataty, fasola, sorgo, soja, kawa, maniok i herbata. Na północy kraju uprawia się głównie ziemniaki, zboże, pataty, kukurydzę i sorgo.
Pozostałe prace podzielone są na typowo męskie i kobiece. Do tych pierwszych należy między innymi budowa szałasów, domów, spichlerzy. Wyłącznie dla mężczyzn zarezerwowane jest dojenie krów (nigdy nie robią tego kobiety) jak również ubój i ćwiartowanie zwierząt.
Pewne prace przypadają tylko specjalistom: obróbka drewna i wyrób z niego garnków na mleko, misek, a także stolarka. Są też kowale, którzy robią motyki, siekiery, różnego kształtu noże, włócznie, druty do trykotażu używane przez kobiety i dziewczęta. Plemię Batwa zajmuje się garncarstwem. Gliniane, dobrze wypalone dzbany służą do przechowywania piwa z bananów, sorga lub do przenoszenia wody.
Prace specjalnie zarezerwowane dla kobiet, to prowadzenie gospodarstwa, zamiatanie domu i podwórka, noszenie wody, przygotowanie posiłków, mielenie sorga, z którego można zrobić placki, napój odżywczy dla dzieci zwany igikoma i piwo - umusururu. Czyszczenie ziaren fasoli, grochu czy zboża, plewienie upraw, wyrób mat z traw różnego rodzaju, to również zajęcie kobiet.
Cała rodzina zbiera się na posiłki dwukrotnie w ciągu dnia: w południe i wieczór. Podstawowe produkty, takie jak ziemniaki fasola, groch, spożywane są podczas pierwszego posiłku Różne tutejszego pochodzenia warzywa, czasem kapusta, cebula, pory mieszane z fasolą lub grochem - to posiłek wieczorny. Bardzo popularnym napojem jest umusururu - piwo z mielonej masaki i urwagwa - piwo z bananów. Rwanda posiada dość liczne plantacje herbaty i kawy, lecz spożywanie ich należy raczej do rzadkości. W rodzinach przeciętnie żyjących igikoma jest napojem każdej pory dnia, szczególnie dla dzieci, kobiet, czasem mężczyzn. Jest bardzo odżywcza, zwłaszcza gdy zawiera dodatek mleka i jaj. Rwandczycy zachowują pewną dyskrecję podczas spożywania posiłków. Z wyjątkiem plemienia Batwa nie jedzą publicznie. Spotykając turystów urządzających w drodze piknik porównują ich często do tego plemienia.
Niektóre zwyczaje są łatwe do zaobserwowania, jak np. ten, że mężczyźni nie chodzą razem z kobietami. Tworzą oni oddzielne grupy idących. Nie widzi się też małżonków idących razem, mężczyzna idzie pierwszy, a za nim kobieta.
Ludzie ci są bardzo wrażliwi na formy powitania. Pierwszy kontakt jest często decydujący. Poświęcają dużo czasu na przywitanie się, które ma swoistą oprawę. Poprzez wzajemne objęcie się rękoma, zdjąwszy uprzednio wszelkie ciężary transportowane na głowie, wykonują gest pozdrowienia. Później następuje kurtuazyjne pytanie jak żyje on sam i jego najbliżsi.
Innym pięknym zwyczajem jest szacunek do drugiej osoby. Dając lub otrzymując cokolwiek wyciąga się obie ręce pochylając lekko głowę. Przyjmowanym w domu gościom podawane jest najczęściej piwo w tykwie. Gospodarz pije zawsze pierwszy, pokazując w ten sposób, że rurka służąca do picia nie zawiera trucizny. Niestety, otrucia nie należą do rzadkości.
Mimo zaniku wielu z opisanych zwyczajów codziennych, zwłaszcza w mieście, część z nich pozostaje w Rwandyjczykach żywa jako silnie zakorzeniony sposób bycia. Niektóre zachowania są już prawie nieuświadamiane. Są to procesy nieuniknione w coraz intensywniej cywilizującym się kraju.
S. Agnieszka Czajkowska


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Adopcja Serca  - pomoc dla sierot]
[Strona główna]      [Napisz do nas]