Znak Ruchu Maitri
MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z  Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 1 (55), styczeń-luty 2002

CZY POMOC RZECZYWIŚCIE DOCIERA?

S. Weronika Sakowska, pallotynka, pracuje na misjach w parafii Rutshuru w Dem. Rep. Kongo. Współpracujemy z nią w ramach Adopcji Serca - wspieramy tam kilkaset sierot w formie osobistego patronatu oraz zagłodzone dzieci w ośrodku dożywiania. Rozmawia z nią p. Roman Daszczyński, dziennikarz Gazety Morskiej.

R.D.: Co Siostrę sprowadziło do Gdańska?
S. Weronika: Zaproszenie p. Wojtka Zięby który prosił, aby się tu pojawić i poznać Ruch Maitri, ponieważ od nich otrzymujemy pomoc dla sierot.
R.D.: Z czego wynika tamtejsza bieda? Czy ci ludzie nie potrafią o siebie zadbać? Ziemie są tam raczej urodzajne.
S. Weronika: Rzeczywiście, ziemie są urodzajne, ale wystarczy, że nadejdzie pora bezdeszczowa - susza, a nie ma plonów, co jest równoznaczne z głodem. Poza tym ludziom bardzo brakuje wykształcenia.
R.D.: Rzeczywiście dociera do Kongo pomoc z Gdańska?
S. Weronika: Tak. Już od kilku lat wspierane są sieroty i ośrodki dożywiania prowadzone przez siostry Pallotynki.
R.D.: Ile dzieci jest łącznie objętych programem?
S. Weronika: W miejscu gdzie obecnie jesteśmy i za które jesteśmy odpowiedzialne czyli w Północnym Kivu w okolicy Gomy, stałym patronatem objęto około 470 sierot.
R.D.: W jakim wieku?
S. Weronika: W różnym. Procedura przewiduje opiekę nad dziećmi do lat 18, ale mamy kilka wyjątków. Kilkoro z nich jest w szkole średniej i umożliwiamy im jej skończenie.
R.D.: Gdyby nie ta pomoc, co by się stało?
S. Weronika: Dzieci po prostu nie chodziłyby do szkoły. Dzięki temu także nauczyciele mają środki do życia.
R.D.: Gdyby pomoc nie docierała do ośrodków dożywiania, co by się tam działo?
S. Weronika: Byłaby większa śmiertelność. Są tereny, które nie są objęte pomocą i tam z pewnością umiera duża liczba dzieci. W naszym ośrodku, który obejmuje opieką 700 dzieci, miesięcznie umiera około 15 dzieci.
R.D.: Dlatego umierają? Czy nasza pomoc jest za mała?
S. Weronika: Są to dzieci, które trafiają do nas w bardzo ciężkim stanie i zbyt późno. Nasz ośrodek jest do tej pory jedynym zorganizowanym na terenie rozległej parafii, która liczy około 80 tys. mieszkańców. Są oczywiście państwowe ośrodki zdrowia, ale tu jest coś innego, gdyż oprócz szpitala i opieki medycznej znajduje się tu szkoła dla dzieci. Dla rodziców organizowane są spotkania, na których i oni mają możliwość nauki podstawowych prac, ponieważ mamy pole, duży teren gospodarczy. Ośrodek ten wspomaga więc ludność naszej parafii i sąsiednich, z których do nas przybywają ludzie.


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Adopcja Serca  - pomoc dla sierot]
[Strona główna]      [Napisz do nas]