Znak Ruchu Maitri MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITR
Nr 5 (51), czerwiec-lipiec 2001

GDYBYM NIE WIERZYŁA W BŁOGOSŁAWIEŃSTWO BOŻE...

      Pani Stanisława Kęskiewicz z Lublina ma 46 lat, jest pielęgniarką. Do Adopcji Serca przystąpiła w październiku 1997 r. Odpowiada na naszą Ankietę Jubileuszową.

      Około 4 lata temu usłyszałam audycję w Radio Maryja o działalności Ruchu Maitri. Siostra Irena Stachowiak z Rwandy mówiła o wpłacaniu 100 zł na kozę dla sierot. Po programie dodzwoniłam się do Ruchu i zadeklarowałam systematyczną współpracę. Od 30 lat marzyłam o tym, by pomóc głodującym dzieciom, ale nie jednorazowo, tylko przez dłuższy czas, i żebym miała pewność, że moja pomoc dochodzi, a przede wszystkim abym mogła dać jeść bliźniemu - głodnemu.
      Nasza (z mężem) sytuacja finansowa w chwili zdecydowania się na dożywianie dziecka nie była najlepsza (mąż na rencie + pensja pielęgniarki i troje własnych dzieci). Gdybym nie wierzyła w błogosławieństwo Boże, bałabym się podjąć taki trud. Wkrótce dołączyły do mnie trzy osoby, z których jedna współpracuje do dziś (dwie od tego roku nie wpłacają ze względów finansowych). Teściowie, nic nie wiedząc o naszym udziale w Adopcji Serca, zaczęli nam więcej pomagać. Codziennie kupują dla nas jedzenie (mięso, wędlinę, masło, nabiał). Sytuacja polepszyła się tak bardzo, że dzieci z przejedzenia nie chcą jeść masła i niektórych wędlin.
      Bardzo ucieszyłyśmy się ze zdjęcia naszej podopiecznej z Rwandy, Beatrice. Każda z mych współpracownic chciała je mieć u siebie. Siłą rzeczy zostało u mnie. Codziennie, modląc się za nią, widzę jej twarz. Wydaje mi się, że się uśmiecha, gdy piszę do niej list.
      Na temat Adopcji Serca rozmawiałam z kilkoma osobami. Owszem, bardzo im się to podobało, ale napotykają duże trudności finansowe i nie przyłączyły się do pomocy.
      Bardzo bym się cieszyła, gdyby Ruch Maitri mógł być nagłaśniany w mediach. Może w ten sposób (a nie brakuje dobrego serca) znajdziecie Państwo chętnych do współpracy na miejscu i sponsorów dla sierot. Cóż mogłabym zrobić, choćbym miała pieniądze, bez Państwa pomocy? Ale musiałam się o niej dowiedzieć.
      Jesteśmy pełni podziwu dla Waszej pracy. Składamy serdeczne Bóg zapłać za wielki trud, za wszystkie Wasze listy, gazetki itp. Daję je również przeczytać mojej współpracownicy, pani Teresie.
      Dzięki Ruchowi Maitri może spełnić się moje marzenie o nakarmieniu głodnego. Nie boimy się na sądzie Bożym pytania: "Czy nakarmiliście głodnych?"
      Bardzo cieszą nas listy od naszego dziecka. Dołączam list do naszej Beatrycze. Jeszcze raz BARDZO DZIĘKUJĘ.


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Adopcja Serca  - pomoc dla sierot]
[Strona główna]      [Napisz do nas]