Znak Ruchu Maitri MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITR
Nr 1 (47), styczeń-luty 2001

SOLLICITUDO REI SOCIALIS cz. V


Jan Paweł II
      W kolejnym odcinku streszczenia encykliki Jana Pawła II Sollicitudo rei socialis prezentujemy rozdział V: "Odczytywanie aktualnych problemów w świetle teologii"

      Papież pisze tu o problemach moralnych związanym z postępem i rozwiązaniach właściwych dla chrześcijanin. Od ogłoszenia Populorum Progressio nie nastąpił prawdziwy rozwój ludów. Widać raczej jego wypaczoną i niepełną formę. Winne są nie tylko czynniki ekonomiczne. Na przyspieszenie lub zahamowanie rozwoju narodów równie istotny wpływ mają decyzje polityczne. Ale analiza oparta tylko na ekonomicznych i politycznych przyczynach niedorozwoju byłaby niepełna. Wszak decyzje podejmują konkretne osoby. Sytuacja świata zależy więc od ludzi, ich odpowiedzialności i wyborów moralnych. By przezwyciężyć wynaturzone mechanizmy postępu i zastąpić je nowymi, bardziej odpowiadającymi dobru wspólnemu ludzkości, nie starczą środki naukowe, techniczne czy wola polityczna. Wejście na drogę prawdziwego rozwoju nastąpi dopiero wtedy, gdy decyzje chrześcijan będą czerpać inspirację z zasad wiary i wesprze je łaska Boża.
      Mechanizmy, które powodują, że na świecie ciągle triumfuje niesprawiedliwość i krzywda, Ojciec Święty nazywa grzechem społecznym czy też "strukturami grzechu". Są one zakorzenione w grzechu osobistym i powiązane z czynami konkretnych osób. Stają się źródłem następnych grzechów. Tak umacniają się, rozpowszechniając i uzależniając od siebie postępowanie ludzi.
      Przypomnijmy tu słowa Papieża z adhortacji apostolskiej Reconciliatio et paenitentia: "Kościół, gdy mówi o sytuacjach grzechu lub gdy piętnuje jako grzechy społeczne pewne sytuacje czy pewne zachowania zbiorowe większych czy mniejszych grup społecznych lub wręcz całych narodów i bloków narodów, wie i głosi, że takie wypadki grzechu społecznego są jednocześnie owocem, nagromadzeniem i zbiorem wielu grzechów osobistych. Chodzi o grzechy najbardziej osobiste: tego, kto powoduje lub popiera nieprawość albo też czerpie z niej korzyści; tego, kto mogąc uczynić coś dla uniknięcia, usunięcia czy przynajmniej ograniczenia pewnych form zła społecznego, nie czyni tego z lenistwa, z lęku czy też w wyniku zmowy milczenia lub zamaskowanego udziału w złu albo z obojętności; tego kto zasłania się twierdzeniem o niemożności zmiany świata; i również tego, kto usiłuje wymówić się od trudu czy ofiary, podając różne racje wyższego rzędu. Prawdziwie odpowiedzialne są więc osoby. Sytuacja - a więc także instytucja, struktura, społeczeństwo - nie jest sama przez się podmiotem aktów moralnych; dlatego nie może być sama w sobie dobra lub zła".
      Jan Paweł II zdaje sobie sprawę, że pojęcie grzechu nieczęsto stosuje się do opisu otaczającego nas świata. Jednak nie można zwalczyć zła, nie nazywając jego przyczyn. Jeśli nawet nie mówimy o grzechu, i tak oceniając dzisiejszą sytuację używamy takich określeń jak "egoizm" czy "krótkowzroczność". Nie możemy opisywać wydarzeń na świecie, nie biorąc pod uwagę ich aspektu moralnego. Jednak istnieje różnica między typową analizą społecznopolityczną, a rozważaniami, które proponuje Papież, odnosząc się do "struktur grzechu". Jego wizja uwzględnia bowiem wolę i plan Boga, Jego sprawiedliwość i miłosierdzie. Nieprzestrzeganie przykazań, które Mojżesz otrzymał na drugiej tablicy, nie tylko obraża Boga i krzywdzi bliźniego. Skutki łamania lub zachowywania praw Bożych znacznie wykraczają poza życie jednostki. Wpływają na innych ludzi i odbijają się na procesie rozwoju ludów.
      Wśród działań i postaw przeciwnych woli Bożej i dobru bliźniego przeważają dwie: żądza zysku i władzy. Choć jedno może istnieć bez drugiego, zwykle występują łącznie, zaś ludzie żądni władzy i pieniędzy starają się je osiągnąć za wszelką cenę. To grzeszne dążenie sprzyja budowaniu wielokrotnie wspominanych przez Papieża "struktur grzechu", których ofiarą są nie tylko jednostki, ale i całe narody. Jeśli rozważyć pod względem moralnym niektóre decyzje, dyktowane pozornie przez racje polityczne lub gospodarcze, okazuje się, iż naprawdę kryje się za nimi bałwochwalczy kult pieniądza, ideologii, klasy itp. Papież mówi, że konieczna jest analiza zła obecnego we współczesnym świecie, gdyż zło trzeba dokładnie rozpoznać, aby móc z nim skutecznie walczyć. Jeśli jest ono owocem wielu grzechów wszystkich ludzi, to każdy z nas musi się włączyć w jego pokonanie.
      Droga wiodąca do przezwyciężenia zła jest długa i złożona. Napotkamy na niej wiele trudności. Jednak trzeba mieć odwagę, by na nią wkroczyć, a co ważniejsze, podążać nią do końca. Chrześcijanie nie mają chyba wątpliwości, iż taka właśnie jest wola Boża. Z pewnością też ludzie niewierzący, którym zależy na prawdziwym rozwoju świata, zdają sobie sprawę, że zależy on od najgłębszych postaw duchowych. Przeszkody ekonomiczne i im podobne wynikają naprawdę z grzechu. Nawrócenie, a więc powrót do Boga i ustalonego przez Niego doskonałego porządku, przywróci zgodę pomiędzy poszczególnymi ludźmi i narodami, harmonię człowieka z naturą i sobą samym. Papież wskazuje pozytywne zjawisko, które może się okazać skutecznym orężem w walce ze  złem: rosnącą świadomość współzależności między ludźmi i narodami. Sprawia ona, że niesprawiedliwość i gwałcenie praw człowieka w jakimś miejscu na świecie jest traktowane przez coraz większą liczbę osób jako coś, co dotyka ich samych. Odpowiedzią na tę współzależność winna być solidarność. Papież nazywa solidarność cnotą, ściśle związaną z miłością. Nie zasługuje na to miano powierzchowne współczucie czy rozrzewnienie wobec krzywdy dotykającej innych. Solidarność jest to mocna i trwała wola angażowania się na rzecz dobra wspólnego, bowiem wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za wszystkich. Postawy, które przyczyniają się do powstawania "struktur grzechu" można zwalczyć jedynie postępowaniem odwrotnym. Wyzyskiwaniu i uciskowi bliźniego należy przeciwstawić poświęcenie się i służbę dla jego dobra.
      Solidarność może łączyć tylko takie społeczeństwo, którego członkowie wzajemnie się szanują. Dysponujący większymi dobrami powinni być gotowi do dzielenia się z biedniejszymi i czuć się odpowiedzialnymi za nich. Słabsi nie mogą przyjmować postawy biernej lub niszczącej. Nikt nie powinien w swych interesach kierować się egoizmem.
      Dobrym znakiem jest rosnąca solidarność między ubogimi, którzy pomagają sobie wzajemnie i publicznie przedstawiają swoje potrzeby i prawa bez uciekania się do przemocy. Kościół czuje się powołany do pomocy ubogim rzeszom, nie tracąc z pola widzenia dobra wspólnego. Wszystkie grupy społeczne w danym społeczeństwie są od siebie zależne, podobnie jak wszystkie narody na świecie. Aby mogły dobrze funkcjonować, współzależność winna przerodzić się w solidarność.
      W sprawiedliwym systemie międzynarodowym panuje równość i poszanowanie różnic występujących między poszczególnymi narodami. Odpowiedzialność moralna za inne kraje nie ogranicza się tylko do wsparcia ekonomicznego. Każdy naród posiada przecież bogactwa niematerialne, które może wnosić do dobra wspólnego. Jeśli nie umożliwi się tego słabszym krajom, wiele wartości ludzkich i kulturalnych przepadnie na zawsze.
      Solidarność pomaga dostrzec drugą osobę czy naród nie jako narzędzie, ale jako równoprawnego uczestnika uczty życia, na którą Bóg zaprasza wszystkich ludzi. Taka postawa wyklucza wyzysk, ucisk i unicestwienie drugich. Tymczasem podział świata na przeciwstawne bloki i nadmierny niepokój o własne bezpieczeństwo zwiększa ryzyko wojny. Środki, które mogą być przeznaczone na wspólny rozwój, poszczególne państwa wykorzystują do konkurowania lub wręcz walki ze sobą. Jan Paweł II uzupełnia zatem dewizę Piusa XII: "Pokój owocem sprawiedliwości" słowami: "Pokój owocem solidarności". Bez niej nie da się osiągnąć prawdziwego postępu, a struktury grzechu, które sprzeciwiają się pokojowi uniemożliwiają też rozwój.
      W zakończeniu V rozdziału Papież porównuje cnotę solidarności do miłości - znaku rozpoznawczego uczniów Jezusa. Solidarność połączona z wiarą przeradza się w bezinteresowność, przebaczenie i pojednanie. Bliźni staje się żywym obrazem Boga Ojca, odkupionym krwią Chrystusa i poddanym stałemu działaniu Ducha Świętego. Struktury grzechu mogą zostać przezwyciężone jedynie przez praktykowanie ludzkiej i chrześcijańskiej solidarności. Godny podziwu wzór dają nam liczni święci, jak św. Piotr Klawer czy św. Maksymilian Maria Kolbe.

Cdn.
Opracował Michał Sondej

    Zobacz też:

  • Sollicitudo rei socialis cz. I
  • Sollicitudo rei socialis cz. II
  • Sollicitudo rei socialis cz. III
  • Sollicitudo rei socialis cz. IV
  • Sollicitudo rei socialis cz. VI
  • Sollicitudo rei socialis cz. VII


  • [Spis treści numeru, który czytasz]
    [Skorowidz  tematyczny artykułów]
    [Strona główna]      [Napisz do nas]
    [Adopcja Serca  - pomoc dla sierot]