Znak Ruchu Maitri MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITR
Nr 1 (47), styczeń-luty 2001

HANDEL ŚMIERCIĄ

      Za każdym razem, gdy gdzieś na świecie trwa konflikt zbrojny, organizacje humanitarne wysyłają tony żywności i lekarstw, aby utrzymać przy życiu nieprzeliczone rzesze uchodźców. Równocześnie na to samo lotnisko dostarczany jest zabójczy ładunek - broń i amunicja mająca zapewnić środki do walki i do eksterminacji ludności cywilnej.

      Tak było w 1994 r. w czasie rzezi w Rwandzie. Na lotnisko w Gomie we wschodnim Zairze, tuż przy granicy z Rwandą, trafiały tony broni. Było jej więcej, niż żywności dla 2 mln uchodźców, przebywających w pobliżu. Broń planą, amunicję i... maczety, które umożliwiły dokonanie ludobójstwa, dostarczyły międzynarodowe firmy handlujące bronią. W czasie szczytowego nasilenia rzezi część broni dostarczyła z Izraela i Albanii brytyjska firma Mil-Tec, której fabryki zbrojeniowe budowały Chiny. Embargo na dostawy broni złamało 10 krajów europejskich. Cztery lata później na to samo lotnisko znów trafiły transporty broni - teraz na użytek wojny w Zairze.
      We wrześniu 1998 r. Kofi Annan, Sekretarz Generalny ONZ, wezwał, by pośrednictwo w handlu bronią z krajami objętymi embargiem uczynić karalnym przestępstwem. "Możliwe, że żadna inna inicjatywa nie pomoże bardziej w zwalczaniu zalewu Afryki zakazaną bronią". Niestety, proceder ten jest znakomitym interesem - embargo oznacza znaczny wzrost cen broni, a nie przeszkadza zbytnio w jej dostarczaniu. Najczęściej nie chodzi o czołgi i samoloty - broń ręczna, tak łatwa w użyciu, że posługują się nią nawet dzieci, jest głównym narzędziem przemocy i śmierci milionów ludzi na ubogim Południu.
      W większości krajów Europy istnieją luki prawne umożliwiające taką działalność przez pośrednictwo w sprzedaży, sprzedaż licencji oraz nie stwarzające trudności fabrykowanie certyfikatów końcowego użytkownika. Przyjrzyjmy się temu problemowi na przykładzie działalności firm brytyjskich. Nie muszą one ubiegać się o pozwolenie na eksport lub inną oficjalną aprobatę na handel bronią. "Pośrednictwo" może odbywać się bez fizycznej obecności broni na ziemi brytyjskiej. Rząd obiecał ściślej kontrolować transfer broni do krajów obłożonych embargiem. Jednak w ciągu roku od ogłoszenia w lipcu 1997 surowszych regulacji w handlu bronią jej sprzedaż wzrosła o 10%! Nie znaczy to więc, że na każdą transakcję rząd musi zezwolić, jak w USA czy Niemczech i że kontrola będzie skuteczna. Oto przykład: Licencja na eksport sześciu brytyjskich armatek wodnych do Indonezji obejmowała też "dodatkowe wyposażenie". Dopiero specjalne śledztwo parlamentarne wykazało, że było to 310... transporterów opancerzonych.

Licencja na zabijanie
      Brytyjskie koncerny nie muszą starać się o pozwolenie na eksport broni, produkowanej na licencji za granicą. Brytyjska technologia może być użyta w jednym kraju, zaś broń zostanie sprzedana w innym. Taka produkcja pozwala efektywnie obchodzić restrykcje wprowadzone przez rządy Unii Europejskiej i międzynarodowe prawo przewozowe (w USA firma produkująca broń za granicą na licencji amerykańskiej musi mieć koncesję rządu na jej eksport). Turecka firma produkująca na licencji brytyjskiej firmy Heckler & Koch karabiny maszynowe, sprzedała 500 szt. policji indonezyjskiej w czasie szczytowego napięcia kryzysu na Timorze Wschodnim. Jak na ironię rząd brytyjski wówczas oświadczył, że w ciągu ostatnich dwóch lat odmówił wydania jakichkolwiek licencji na eksport broni brytyjskiej do Indonezji.

Jak omijać przepisy
      Aby otrzymać zezwolenie na eksport broni, firma musi okazać certyfikat końcowego użytkownika. W teorii ma to być skutecznym testem, czy broń nie zostanie użyta do eksterminacji ludności cywilnej i czy importer spełnia kryteria, wymagane przez rząd dla wydania zezwolenia. W całej Unii Europejskiej nie ma systemu weryfikacji tych certyfikatów ani kontroli wykorzystania broni. To ułatwia korupcję i manipulację. Bardzo łatwo zdobyć taki certyfikat i nikt nie sprawdza, jak i przez kogo jest użyta broń po opuszczeniu Wielkiej Brytanii. Oto przykład: "modyfikatory dźwięku dla libijskiego departamentu zdrowia" okazały się tłumikami do broni palnej dla osobistej gwardii Kadafiego.

Broń w rękach cywili
      Palącym problemem jest też wycofanie z obiegu broni, która dostała się w nieodpowiednie ręce. Przykładem może być masowa kradzież broni w Albanii. Podczas zamieszek w 1997 r. z arsenałów rządowch zginęł  650 tys. sztuk broni: pistolety, granaty, broń automatyczna, karabiny maszynowe. Rozkradziono też 20 tys. ton materiałów wybuchowych oraz ponad 1,5 mld sztuk amunicji, w tym pociski artyleryjskie i miny. Zaledwie 5% tej broni zwrócono, najwyżej 30% przemycono do krajów byłej Jugosławii. Reszta nadal znajduje się w rękach zwykłych ludzi i grup przestępczych. ONZ zapoczątkowała akcję wycofania z obiegu tej broni, oferując za nią udogodnienia korzystne dla lokalnej społeczności. W styczniu 1999 r. mieszkańcy osady Tudge oddali część posiadanej broni za nową drogę i elektryfikację wsi. Jeśli przyniesie to sukces, ONZ przeznaczy odpowiednie fundusze, by objąć akcją inne miejscowości Albanii. Zdobyte doświadczenia będzie można wykorzystać w innych krajach.
      Innym przykładem może być Mozambik. Wojna domowa skończyła się tu w r. 1992. Ale broń palna i amunicja pozostały w obiegu, skutecznie opóźniając odbudowę kraju. W r. 1995 Chrześcijańska Rada Mozambiku rozpoczęła kampanię pod hasłem "Zamień karabin na motykę", by przekonać ludzi do oddania broni za narzędzia rolnicze, maszyny do szycia czy rowery. Przedmioty te przyniosły natychmiastowy korzyść poszczególnym rodzinom, a zniszczenie oddanej broni - całemu społeczeństwu. W czasie uroczystości w maju 1998 zniszczono ponad 1.400 szt. broni palnej oraz niemal 34 tys. szt. min przeciwpiechotnych i przeciwpancernych.

Śmierć czy życie?
      W 1997 r. w Kolumbii, Sudanie i Angoli toczyły się mordercze konflikty. Wojna nabierała rozpędu w Kosowie, a wygasała w Zairze (dziś Dem. Rep. Kongo). W r. 1999 trwało 30 konfliktów zbrojnych. Rok 2000 nie był lepszy. Stąd ograniczenie eksportu broni to sprawa życia i śmierci. Dziś w wojnach najczęściej giną cywile, a ponad połowa ofiar to dzieci. Konflikty pogłębiają też ubóstwo. Zachodnie organizacje humanitarne dążą do ograniczenia handlu bronią. Najbardziej spektakularnym sukcesem w tej dziedzinie było doprowadzenie do międzynarodowego porozumienia w sprawie wycofania z użytku min przeciwpiechotnych. Międzynarodowa Kampania na rzecz Zakazu Min Przeciwpiechotnych (ICBL) otrzymała w 1997 r. Pokojową Nagrodą Nobla.
      W walce z handlem bronią ważne są specyficzne dla danego regionu czynniki polityczne, ekonomiczne, historyczne i kulturowe, kształtujące popyt na broń lekką. Na przykład w Europie naciska się na kontrolę eksportu. W krajach Południa najważniejsze jest przekonanie ludzi, że eskalacja przemocy nie zapewni im bezpieczeństwa ani poprawy bytu.
      Celami długoterminowymi są: wymuszenie na krajach eksportujących broń wprowadzenia skutecznej kontroli, powstanie międzynarodowego kodeksu sprzedaży broni, wprowadzenie regulacji prawnych surowo karających nielegalny handel bronią, wycofanie nadwyżek broni z obiegu i uporanie się z eskalacją przemocy spowodowanej łatwym do niej dostępem. Można to osiągnąć tylko przez informowanie społeczeństwa o brudnych machinacjach koncernów międzynarodowych i stworzenie świadomej opozycji, która przy urnach wyborczych opowie się za pokojem i poszanowaniem praw człowieka.
      Jest to również nasza sprawa. Polska broń też krąży po świecie, niosąc zniszczenie i śmierć.

Na podstawie materiałów OXFAM
opracował Krzysztof Ellwart i W. Zięba


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Strona główna]      [Napisz do nas]
[Adopcja Serca  - pomoc dla sierot]