Znak Ruchu Maitri MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 5 (34), lipiec 1999

MARZENIA RWANDYJSKIEJ MŁODZIEŻY

      Dwaj autorzy wywiadu rozmawiają z młodymi Rwandyjczykami o ich oczekiwaniach w sprawie wykształcenia oraz o ich perspektywach na przyszłość. Młodzież uczy się zawodów w jednym z Ośrodków Kształcenia Młodzieży (Centres de Formation des Juenes - CFJ) w Rubona.

      Wiele rwandyjskich Ośrodków Kształcenia Młodzieży zostało w czasie wojny zniszczonych lub zamkniętych. Ośrodek w Rubona został ponownie otwarty dopiero w 1998 r. Jednocześnie zamiast dotychczasowego trzyletniego formalnego wykształcenia zawodowego młodzież uzyskuje skrócone do jednego roku nieformalne wykształcenie zorientowane na praktykę w zawodach stolarza lub murarza. Zdobyte umiejętności powinny pomóc im w podjęciu pracy w sektorze prywatnym. W różnych Ośrodkach przewiduje się otwarcie nowych kierunków nauki: krawiectwo, przetwórstwo i konserwacja żywności oraz fryzjerstwo.

Valentine, czy chciałabyś nam coś powiedzieć o sobie i o swej nauce?

Valentine: Mam 19 lat. Od urodzenia mieszkam w Rubona niedaleko Ośrodka Kształcenia Młodzieży. Przed wojną w 1994 r. ukończyłam szkołę podstawową i poszłam do szkoły średniej. Po wojnie moja rodzina nie miała dość pieniędzy, aby opłacać szkołę średnią. Wróciłam znów do szkoły podstawowej [z powodu przerwy w nauce], aby ponownie zdawać egzaminy do szkoły średniej.
Niestety, moja rodzina nadal nie miała pieniędzy na opłacenie nauki w szkole średniej. Dlatego zdecydowałam uczyć się zawodu stolarza w Ośrodku w Rubona. Moja rodzina jest bardzo biedna. Ojca zamordowano w czasie rzezi ludności cywilnej. Jestem trzecim dzieckiem w rodzinie. Mam dwóch braci i cztery siostry. Cała rodzina pracuje na roli. Posiadamy stosunkowo duży kawałek ziemi, ale nie mamy wystarczających środków, aby uprawiać go w całości.

Seremani, a co ty nam powiesz o sobie?

Seremani: Mam 14 lat i w ubiegłym roku z sukcesem ukończyłem szkołę podstawową. Od października kształcę się na murarza. Codziennie idę godzinę do Ośrodka. Kiedy chodziłem do szkoły podstawowej, pomagałem rodzinie w domu i w gospodarstwie rolnym. Jestem najstarszym z rodzeństwa. Mam jeszcze dwóch braci i dwie siostry. Moi rodzice przeważnie zajmują się gospodarstwem, jednak kupują także towary w dużych sklepach, by potem sprzedawać je z zyskiem w Mabare.

Jeremie, proszę się przedstawić.

Jeremie: Mam 19 lat i mieszkam w sektorze Nyamatre, gdzie się też urodziłem. Idę codziennie półtorej godziny do Ośrodka Kształcenia Młodzieży. Przed wojną ukończyłem szkołę podstawową i później chodziłem do szkoły średniej. Mój najstarszy brat finansował wtedy moją naukę. Jednak uciekł w czasie wojny i dotąd nie wrócił. Moi rodzice są rolnikami i nie mają dość pieniędzy na kształcenie mnie, tak że nie mogę dalej chodzić do szkoły. Od października uczę się zawodu stolarza w Rubona.

Czego spodziewacie się po swej nauce?

Jeremie: Mam nadzieję, że po jej ukończeniu będę mógł wraz z kolegami ze szkoły założyć warsztat. Być może będę mógł też założyć własną firmę.

Valentine: Ta nauka nie jest zła i jest bardzo kompleksowa. Nie jestem jednak pewna, czy po jej ukończeniu uda nam się rozpocząć jakąś działalność. Dla dziewcząt jest to szczególnie trudne, zwłaszcza z wykształceniem typowym dla chłopców.

Seremani: Nauka jest dobra, otrzymujemy wiele wiadomości. Poza tym bardzo lubię murarstwo. Moim problemem jest tylko to, że jestem niskiego wzrostu. Nie wiem, czy w moim zawodzie to będzie akceptowane. Biorę często udział w popołudniach tanecznych w Ośrodku. Gdy tam popołudniami cokolwiek się dzieje, wracam do domu dopiero po zapadnięciu zmierzchu [a więc po godz. 18.00]. Jeśli nie, pomagam rodzinie na roli.

Valentine, czy ty też musisz pomagać w domu?

Valentine: Gdy wieczorem są tańce, idę tam i wracam do domu bardzo późno. W inne dni muszę pomagać w domu.

Jeremie, jak powodzi się młodzieży w twym sąsiedztwie? Czym się zajmuje?

Jeremie: Jest u nas wiele młodzieży, która nie ma pracy. Chodzą często do miejscowych sklepów w poszukiwaniu drobnych prac pomocniczych. Pozostali włóczą się po okolicy. Ja chciałbym się przenieść do miasta. Najbardziej chciałbym zostać mechanikiem. Własnej rodziny nie chcę jeszcze zakładać, gdyż jestem za młody. W wolnym czasie chętnie oglądałbym telewizję i filmy video.

Valentine, o czym marzysz na przyszłość?

Valentine: Chętnie zostałabym lekarką. Później chciałabym założyć rodzinę. Tym dziewczętom w mym wieku, które już są zamężne, nie jest w domu zbyt dobrze. Dlatego chciałabym jeszcze poczekać z zamążpójściem. W wolnym czasie chciałabym mieć możliwość oglądania telewizji. Do tańców nie jestem zbyt utalentowana.

A czym interesujesz się ty, Seremani?

Seremani: Chętnie zostałbym nauczycielem w szkole podstawowej. W wolnym czasie chętnie gram w piłkę nożną. Chciałbym móc oglądać telewizję.

Jakie jeszcze macie pragnienia?

Jeremie: Ponieważ my, młodzi, ciągle cierpimy z powodu skutków wojny, życzyłbym sobie, by w Ośrodku Kształcenia Młodzieży było więcej zajęć i rozrywek. Dzięki temu moglibyśmy lepiej zapomnieć o wszystkich problemach, z którymi się borykamy. Video, na przykład, byłoby super. Młodzież, która zakończy naukę, powinna otrzymać pomoc finansową, która by umożliwiła założenie własnej firmy.

Seremani: Wielu młodych łudzi straciło rodziców podczas wojny lub ich rodzice są nadal w szoku na skutek niedawnych wydarzeń. W tym wypadku byłoby dobrze, gdyby istniała jakaś specjalna pomoc dla poszkodowanej w ten sposób młodzieży - materialna i w formie poradnictwa.

Valentine: Dla nas, dziewcząt, jest szczególnie trudne to, że nasi rodzice często nie widzą żadnego sensu, byśmy zdobywały wykształcenie zawodowe, zwłaszcza w dziedzinach zarezerwowanych dawniej dla chłopców. Dlatego wstrzymują się z konieczną pomocą finansową. Jest też ciężko, gdy cały dzień jesteśmy poza domem i nie możemy pomagać.

Gerald Guskowski i Teophile Mbinani (DED Brief nr 1/99)
Tłumaczyła Renata Kaiser


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Strona główna]      [Napisz do nas]