Znak Ruchu Maitri
MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 5 (90) wrzesień-październik 2006

PO CO PIGMEJOM SZKOŁA?


Dzieci Pigmejów Baka w szkole

Szkółka dla dzieci Pigmejów Baka w Ngola-Lopango w Kamerunie. Dla zachęty lekcje często przerywane są przez śpiew z klaskaniem.

Często słyszałam takie pytanie. Zdarzało się również, że sama je sobie zadawałam podczas mojej pracy koordynatora projektu edukacyjnego dla dzieci pigmejskich w misji Salapoumbé 1. Ale zanim spróbuję na nie odpowiedzieć, chciałabym parę słów poświęcić misjonarzom świeckim i przedstawić grupę pigmejską Baka, żyjącą w Kamerunie, która znalazła się na drodze przemian cywilizacyjnych.
Misjonarze świeccy
Do Kamerunu jechałam jako misjonarka świecka, posłana przez Kościół w Polsce, pobłogosławiona przez mojego biskupa diecezjalnego oraz z pełną świadomością, że za misje odpowiedzialny jest każdy ochrzczony, nie tylko księża i siostry zakonne. Odpowiedzialność świeckich może przyjmować różne formy: modlitwa, wsparcie materialne, animacja misyjna w parafiach czy wreszcie konkretna posługa na terenach misyjnych. Praca misyjna to nie tylko głoszenie Słowa Bożego, udzielanie sakramentów i zakładanie nowych Kościołów lokalnych, ale również konkretna pomoc człowiekowi: opieka nad chorymi, pomoc potrzebującym, prowadzenie szkół, szpitali itp. Stąd też przy placówkach misyjnych znajdują się często szkoły, ośrodki zdrowia, sierocińce - w tych miejscach posługa świeckich, inspirowanych duchem wiary, jest jak najbardziej konieczna.
Pigmeje Baka
W latach 1995-1999 doświadczyłam radości pracy na misjach, gdzie miałam okazję spotkać ludzi o całkowicie odmiennej kulturze i mentalności, znajdujących się na zupełnie innym niż my w Europie, etapie rozwoju cywilizacyjnego i wśród których Słowo Boże głoszone jest od kilkudziesięciu dopiero lat.
Baka to jedna z grup pigmejskich żyjących w tropikalnych lasach Afryki środkowej, a konkretnie w południowo-wschodniej części Kamerunu. Ich liczbę w tym regionie ocenia się na ok. 40 tys. osób. Ich naturalnym środowiskiem życia jest las. Nazywany przez nich „matką żywicielką”, daje im wszystko, co potrzebują do życia. Oni sami określają siebie jako „ludzie lasu”, a swoją nazwę wywodzą od nazwy ptaka „bakama”, który zatrzymuje się tylko na chwilę, po czym leci dalej - co doskonale oddaje ich tradycyjny, koczowniczy tryb życia, oparty na zbieractwie i łowiectwie.
W latach 60-tych XX wieku rząd Kamerunu zaczął zachęcać Pigmejów Baka do osiedlania się w wioskach, co łączyło się z przyjęciem przez Pigmejów osiadłego trybu życia, opartego na rolnictwie. W późniejszych latach pojawił się kolejny powód przemawiający za osiedlaniem się Pigmejów w wioskach, mianowicie intensywna eksploatacja lasów tropikalnych, prowadząca do zaniku ich naturalnego środowiska. Nie można również pominąć faktu, że życie osiadłe tzw. „życie przy drodze”, pociąga Pigmejów, którzy na pytanie dotyczące ich przyszłości odpowiedzieli mi, że chcieliby żyć jedną nogą w lesie, a drugą w wiosce. Co więcej, chcą „być jak inni”: korzystać z tego wszystkiego, co dostępne jest dla ludów Bantu, chcą być postrzegani jako ludzie, a nie jako „zwierzęta z lasu” 2, czuć, że korzystają z takich samych praw, jak inni Kameruńczycy. Zresztą to właśnie stwierdzenie: „chcemy być jak inni”, wypowiedziane ok. 40 lat temu przez pewnego Pigmeja do biskupa diecezji Bertoua, Lamberta van Heygen, zainicjowało cały szereg działań ewangelizacyjnych i promocyjnych na rzecz Pigmejów w Kamerunie południowo-wschodnim.
Życie w wioskach
Przechodzenie Pigmejów Baka na osiadły tryb życia pociąga za sobą sporo problemów, tworzy nieznane im dotychczas sytuacje, w których trudno im się odnaleźć i funkcjonować. Wymaga ciągłego pokonywania barier kulturowych, co ma prowadzić do ich pełnej integracji ze społeczeństwem. Na przykład żyjąc w lesie i znajdując pokarm (zwierzynę, bulwy ignam, miód), Pigmej uważał, że jego Bóg Komba obdarzył go szczęściem, stawiając na jego drodze coś do jedzenia. Mijając uprawy w wioskach także znajdował coś do jedzenia i także dziękował swemu Bogu Komba za pokarm, tyle tylko, że w tym przypadku w grę wchodziło jeszcze naruszenie czyjegoś prawa własności i było to powodem konfliktu z właścicielem pola.

Dzieci Pigmejów Baka w szkole
Szkoła
Życie w wioskach, utrzymywanie się z uprawy ziemi, wymagają również elementarnych umiejętności, jak np. liczenia, czytania, pisania i porozumiewania się w oficjalnym języku kraju, którym jest język francuski. Stąd konieczność prowadzenia na szeroka skalę działań edukacyjnych zarówno wśród dzieci, jak i dorosłych.
W szkołach publicznych, gdzie nauczanie prowadzone jest w języku francuskim i których kalendarz nie odpowiada rytmowi życia Pigmejów, dzieciaki Baka czują się obco. To poczucie wyobcowania pogłębia jeszcze fakt, że przez inne plemiona są one traktowane gorzej, czasami wręcz jak „zwierzęta z lasu”. Dlatego też misjonarze już na samym początku swej obecności wśród Pigmejów stworzyli sieć szkółek, w których dzieci pigmejskie mogły uczyć się czytać, pisać, liczyć i mówić w języku francuskim. W ten sposób realizowano dwa cele:
  • danie im elementarnych umiejętności w zakresie czytania, pisania, liczenia i komunikowania się w oficjalnym języku kraju;
  • przygotowanie do kontynuacji nauki w szkołach publicznych.

  • Dzieci Pigmejów Baka w szkole
    Dla potrzeb nauczania w „szkółkach pigmejskich” została opracowana specjalna metoda ORA (od pierwszych liter słów: Observer, Réfléchir, Agir 3), uwzględniająca kulturę i język Pigmejów Baka. W pierwszym roku nauki, na bazie języka Baka, dzieci uczyły się podstaw słownictwa francuskiego, powtarzały krótkie dialogi w języku Baka i ich odpowiedniki w języku francuskim, uczyły się posługiwać ołówkiem, pisać w linijkach, rysować... W drugim roku dominuje już język francuski (język Baka służy do kontrolowania, czy dziecko zrozumiało tekst w języku francuskim), dzieci uczą się czytać, pisać i wykonywać proste działania matematyczne. Trzeci, ostatni rok nauczania służy doskonaleniu i pogłębieniu umiejętności nabytych w drugim roku kształcenia.
    Szkoły były odpowiedzią na konkretne prośby Pigmejów. Oni sami przekonywali się coraz bardziej, że elementarna wiedza ułatwia im życie w zorganizowanej społeczności wiejskiej.
    Oddajmy głos Pőli, kobiecie pigmejskiej, która tak mówi o szkole: „Misjonarze zaprowadzili dzieci do szkoły - to jest dobre. Jednak moi synowie nie są posłuszni, tak jak starszy syn z Ewangelii, który nie słuchał, co mówi do niego ojciec, podczas gdy młodszy syn był mu posłuszny. Wyjaśniam moim dzieciom, że muszą chodzić do szkoły, że razem będziemy żyć Słowem Bożym i że później oni sami nauczą swoje dzieci czytać i pisać. Bez tego koledzy będą ich oszukiwać nawet w najmniejszych sprawach. Na przykład ktoś może im wysłać zmyśloną i kłamliwą historię i oni w to uwierzą, bo nie będą wiedzieć, co jest napisane na kartce. Można nawet przekazać złą wiadomość i złożyć na nich skargę u żandarmów. Oni nawet sami mogą zanieść żandarmom taką skargę na samych siebie, bo nie będą potrafili przeczytać tego, co jest napisane na papierze” 4.
    Podczas jednego ze spotkań z rodzicami, ojciec pewnego dziecka przedstawił mi jeszcze inny argument: „Moje dziecko potrafi liczyć, mogę je wysłać do Hausa (handlarza muzułmańskiego) po mydło i sól. I ono potrafi kupić te rzeczy i wie, czy Hausa go nie oszukał i dobrze wydał pieniądze. Bo umie liczyć”. Byłam też świadkiem, jak podczas skupu kakao chciano oszukać Pigmeja i zapłacić mu dużo mniej za dostarczone przez niego ziarno, niż średnią cenę płaconą innym ludziom. Skupujący oczywiście wychodził z założenia, że Pigmej i tak nie zaprotestuje, bo nie zna się przecież ani na pieniądzach, ani na liczeniu. W tamtej sytuacji Pigmej otrzymał słuszną zapłatę za swoje kakao, ale tylko dlatego, że ktoś zainterweniował w jego sprawie.
    Słuchając argumentów rodziców i obserwując pewne sytuacje życiowe, nie miałam wątpliwości co do sensu mojej pracy, zwłaszcza gdy widziałam, jak dziecko rozwija swoje umiejętności, coraz więcej potrafi i cieszy się z tego nie tylko ono samo, ale cała jego rodzina.
    A przede wszystkim zawsze towarzyszyło mi ewangeliczne przesłanie: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40). Do tego doszło jeszcze fascynujące spotkanie z zupełnie inną, często bardzo trudną rzeczywistością, spotkanie, które pomimo dzielących nas różnic i moich własnych ograniczeń, jest wielkim ubogaceniem. W takim spotkaniu szybko zaciera się różnica między obdarowującym a obdarowywanym. Zostaje tylko pewność, że Bóg łączy nas wszystkich, przemienia nas mocą swej łaski i obecnością drugiego człowieka, oraz pozwala doświadczyć, że wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Ojca.

    Barbara Uszko



        Przeczytaj inne artykuły o Pigmejach:
  • „Dając - otrzymujemy”, nr 5 (91)
  • Pigmeje wychodzą z dżungli, nr 5-6 (96-97)


  • 3. Z francuskiego: Obserwować, Zastanawiać się, Działać; autorem tej metody jest holenderski brat szkolny - Antoine Huysmans.
    4. Daniel Boursier, Pőli - mémoires d’une femme pygmée, Paris 1996, str. 164; tłum. B. Uszko.


    [Spis treści numeru, który czytasz]
    [Skorowidz  tematyczny artykułów]
    [Adopcja Serca  - pomoc dla sierot]
    [Strona główna]      [Napisz do nas]