Znak Ruchu Maitri
MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 3 (82) maj-czerwiec 2005

CZY POMOC TO NASZ INTERES?

W naszej działalności często spotykamy się z twierdzeniem, że Polska i Polacy są zbyt biedni, by pomagać krajom ubogim. Najpierw jakoby powinniśmy rozwiązać swoje problemy, potem myśleć o cudzych. Jednak przy głębszym zastanowieniu się okazuje się, że takie podejście jest bardzo krótkowzroczne.

Ubóstwo krajów Południa ma katastrofalne skutki dla ich mieszkańców. Ale uderzają one też w kraje bogatej Północy i w każdego z nas - zarówno przez konieczność wydatkowania naszych podatków na walkę z niekorzystnymi zjawiskami, jak i pogarszanie się w różnych aspektach warunków naszego życia oraz ograniczania praw i swobód obywatelskich. Stąd walka z nędzą i głodem w Trzecim Świecie to nie tylko kwestia etyczna - to również nasz dobrze pojęty interes.
Wzrost bezrobocia na Północy
Utrata miejsc pracy w krajach rozwiniętych z powodu nędzy Trzeciego Świata ma zasadniczo cztery przyczyny:
1. Do krajów ubogich przenoszone są całe fabryki, gdyż ubodzy - aby w ogóle przeżyć - podejmą każdą pracę, nawet za bardzo niskie wynagrodzenie i w najgorszych warunkach, co powoduje likwidację miejsc pracy w krajach Północy.
2. Upada eksport do krajów ubogiego Południa, które nie stać na zakupy za granicą. W rezultacie na Północy - również w Polsce - zmniejsza się produkcja. Kraje Unii Europejskiej utraciły już z takich powodów setki tysięcy miejsc pracy.
3. W walce o każdy grosz kraje ubogie eksportują jak najwięcej towarów, ograniczając przy tym import. Ale masowy eksport podobnych produktów z różnych krajów powoduje gwałtowny spadek ich cen. W rezultacie import towarów rolnych i przemysłowych z krajów Trzeciego Świata staje się tańszy od naszej produkcji, która w tej konkurencji przegrywa. Kraje bogate tracą dochody z przemysłu i rolnictwa, zmniejsza się produkcja i maleje ilość miejsc pracy.
4. Towary, produkowane przez tzw. "tanią siłę roboczą" (co w praktyce oznacza brutalny wyzysk, nagminne i szerokie łamanie praw pracowniczych, fatalne warunki pracy, represje za działalność związkową, brak zabezpieczeń socjalnych, niszczenie na wielką skalę środowiska naturalnego - co odbija się też na zdrowiu pracowników, a nawet wykorzystywanie niewolniczej siły roboczej) są w rezultacie takiego "obniżania kosztów produkcji" bardzo tanie. Towary te (z których najbardziej "widoczne" są produkty z Chin), zalewając nasz rynek, powodują spadek sprzedaży droższych towarów produkowanych w Polsce, a w rezultacie likwidację wielu miejsc pracy, a nawet upadek niejednej firmy. Jeśli np. import tanich wyrobów włókienniczych z Chin utrzyma się na niezmienionym poziomie, w ciągu kilku lat w Unii Europejskich dojdzie do likwidacji ok. 2 mln miejsc pracy.
Obniżanie standardów pracy
Perspektywa utraty rynków zbytu przez naszych producentów z powodu ostrej konkurencji tanich towarów z krajów ubogich wymusza na nich "równanie w dół" do standardów płac i warunków pracy w krajach ubogich. Powoduje to obniżanie wynagrodzeń i wiele "oszczędności" związanych z warunkami pracy, których pracodawcy dokonują kosztem swych pracowników. Alternatywą dla niejednej firmy jest upadłość, gdyż ich towary okazują się zbyt drogie dla nieświadomych konsumentów, którzy przy zakupach kierują się zasadniczo ceną nabywanych towarów, a nie warunkami, w jakich powstają. Na pewno dużą rolę odgrywa też dążenie przez niektóre firmy do zysku za wszelką cenę, czemu taka sytuacja sprzyja. Przykładem mogą być warunki w polskim przemyśle odzieżowym, żywcem przypominające obrazy, znane nam dotychczas tylko z Trzeciego Świata.
Przy produkcji odzieży pracują u nas głównie kobiety i to właśnie one są ofiarami wyzysku dużych firm. Większość polskich zakładów pracuje teraz w systemie zwanym "przerobem uszlachetniającym" lub przeszyciem (tzw. OTP). Polega on na szyciu odzieży dla zagranicznych marek, sygnowanych tylko i wyłącznie metką obcej firmy. Z dotychczas przeprowadzonych badań wynika, że:
  • pracownice często są zmuszane do pracy w nadgodzinach. Odmowa powoduje przeniesienie do innego działu na gorzej płatne stanowisko, brak premii, złe traktowanie przez przełożonych i ryzyko utraty pracy;
  • pracownice nie są z wyprzedzeniem informowane o wymaganym czasie pracy - dowiadują się danego dnia, do której godziny będą musiały pracować. Nie mogą zamienić wypracowanych nadgodzin na dni wolne;
  • praca jest w systemie akordowym - normy dzienne są zawyżane, więc pracownice muszą zostawać po godzinach; we wszystkich zakładach "wyjściową" stałą kwotą zarobków jest płaca minimalna - pozostała część pensji wypracowywana jest w systemie akordowym (w zależności od wykonywanej pracy są różne stawki za wykonanie danej czynności - najniższa odnotowana to 20 gr za znakowanie wykrojonych części odzieży);
  • dochodzi do dużych opóźnień wypłat;
  • warunki pracy w większości zakładów są bardzo złe. Niesprawny sprzęt często powoduje wypadki (przeszycia palców, oparzenia).
  • Handel narkotykami
    Miliony ludzi w Ameryce i Europie zażywa narkotyki. Wiąże się z tym wzrost przestępczości. Rządy państw Północy nie szczędzą środków (też z naszych podatków) na walkę z nielegalnym handlem narkotykami. Jedną z głównych przyczyn jego gwałtownego wzrostu są niesprawiedliwe warunki handlu światowego, które powodują, że ceny takich towarów, jak kawa, herbata, kakao, nieustannie spadają, nawet poniżej kosztów produkcji. Nie bez znaczenia są też postawy konsumentów, którzy szukają jak najtańszych towarów, nie zastanawiając się nad głębszymi skutkami swych zakupów. Tymczasem ceny narkotyków rosną, więc rolnicy z krajów ubogich, aby w ogóle przetrwać, przestawiają się na uprawę koki czy maku. W tej sytuacji walka z narkotykami nie ma szans powodzenia.
    Niszczenie planety
    W krajach Południa nastąpiło ogromne zniszczenia środowiska naturalnego: nadmierna eksploatacja i degradacja gleb, rabunkowe połowy ryb niszczące ich zasoby, masowy wyrąb lasów tropikalnych, by pozyskać cenne gatunki drewna i nową przestrzeń dla hodowli i upraw eksportowych - a wszystko to dla zdobycia pieniędzy. Najszybciej wycinają lasy kraje najbiedniejsze i najbardziej zadłużone, co przyczynia się w 1/6 do ocieplenia klimatu. Za co najmniej 2/3 wyrębów odpowiadają kraje rozwinięte.
    Błyskawicznie giną też gatunki roślin i zwierząt - zniknęło ich już ponad 20%! To powoduje nieodwracalne straty, np. ekstrakty i geny wielu wyniszczonych gatunków roślin tropikalnych można było wykorzystać do produkcji nowych leków. Cały świat cierpi z powodu niszczenia zasobów naturalnych, zwłaszcza lasów tropikalnych. Skutki tych zmian dotykają oczywiście również Polaków.
    Zatruta żywność
    Ubóstwo robotników rolnych na Południu powoduje, że nie mają oni dostatecznego wykształcenia i możliwości, by walczyć z olbrzymią chemizacją upraw na dużych plantacjach, produkujących na eksport kawę, herbatę, owoce południowe (np. banany) i ich przetwory (np. sok pomarańczowy) itp. Sami cierpią na tym najbardziej. Pracują w zatrutym środowisku, nawet w czasie opryskiwania plantacji (teoretycznie na niektórych plantacjach mogą wówczas przerwać pracę, ale ponieważ tracą za ten czas głodowe wynagrodzenie, najczęściej pracują dalej). Zwykle nie mają odzieży ochronnej, nie są też informowani o szkodliwości tych środków ani szkoleni, jak się przed nimi chronić. W sumie prowadzi to do ostrych zatruć, chorób, a nawet śmierci.
    Ale dotyka to i nas, gdyż w rezultacie nieświadomie konsumujemy produkty silnie skażone środkami ochrony roślin. Klasycznym przykładem mogą być banany. Są one bardzo podatne na choroby i szkodniki, stąd producenci stosują wielkie ilości pestycydów, m.in. DBCP (Nemagon), którego użycia zakazano w USA już w r. 1979. W krajach bogatych zużywa się średnio 2,7 kg pestycydów na hektar rocznie; na plantacjach bananów w Kostaryce - aż 44 kg. Opryskuje się je nawet 50 razy w roku, co kosztuje dwukrotnie więcej niż płace robotników rolnych.
    Imigranci i uchodźcy
    Trudne warunki życia w krajach ubogich powodują wzrost migracji. Na świecie jest około 100 mln legalnych lub nielegalnych imigrantów i uchodźców. W poszukiwaniu pracy i lepszych warunków życia coraz częściej trafiają do krajów Północy, także do Polski. Oznacza to zarówno przeznaczanie pieniędzy z naszych podatków na pomoc dla imigrantów czy tworzenie kosztownych systemów kontroli i zapobiegania nielegalnej migracji, jak i powstawanie wielu problemów związanych z nieprzystosowaniem imigrantów do życia w nowym środowisku społecznym. Czyż nie lepiej byłoby przeznaczyć te środki na pomoc ubogim w ich ojczyźnie, gdzie na pewno chętnie by zostali, gdyby tylko mieli warunki do godnego życia?
    Niewolnictwo i handel żywym towarem
    Rozwijający się na coraz szerszą skalę w krajach ubogich handel niewolnikami przybrał już niespotykaną nigdy w historii skalę. Organizacje antyniewolnicze twierdzą, że choć niewolnictwo jest obecnie zakazane we wszystkich krajach, liczbę niewolników szacuje się na 27 milionów - dwukrotnie więcej, niż liczba osób wywiezionych z Afryki w ciągu czterystu lat handlu niewolnikami. Jeżeli doliczyć do tego pracujące dzieci, najczęściej w warunkach niewolniczych, liczbę tę trzeba by wielokrotnie zwiększyć.
    Do tej liczby należałoby też dodać niewolniczo pracujących więźniów w obozach pracy w Chinach czy Birmie. Niektóre z największych zachodnich firm obuwniczych i odzieżowych zlecają produkcję firmom chińskim, które wykonują ją tam, gdzie najtaniej - w obozach pracy. Jest to bardzo wygodne. Firmy uzyskują bardzo tani produkt i mogą udawać, że nie wiedzą, gdzie powstał.
    Tak postępują też niektóre firmy polskie, ale niezwykle trudno byłoby im to udowodnić. Ukrywa się też pochodzenie towarów. Na metce umieszcza się tylko adres importera, albo dużym drukiem adres polskiej firmy, która jest dystrybutorem, a - żeby spełnić wymóg formalny - w zupełnie innym miejscu, drobnym druczkiem - kraj pochodzenia. Przy tym coraz częściej, zamiast zrozumiałego napisu "Chiny", znajdziemy trudny do rozszyfrowania skrót "P.R.C." (People's Republic of China).
    Dopuszczanie na rynek takich produktów i ich kupowanie umacnia system niewolniczy, ale wprowadza też nieuczciwą konkurencję. Przegrywają z nią polscy producenci, płacący uczciwie pensje, ZUS i podatki. Upadają jeden po drugim, gdyż u nas surowiec jest droższy w hurcie niż gotowy chiński produkt pracy niewolniczej w detalu.
    Do głównych przyczyn rozwoju niewolnictwa współczesnego zalicza się globalizację oraz popyt na coraz tańsze produkty. To zmusza wręcz pracodawców w krajach ubogich do zatrudniania niewolniczej siły roboczej, gdyż inaczej nie utrzymają się na rynku ze względu na koszty robocizny. Niestety, z tego powodu każdy z nas staje się potencjalnym konsumentem dóbr wytworzonych przez niewolników (kakao, kawa, herbata, banany, dywany, odzież, piłki i sprzęt sportowy, biżuteria...). Oczywiście, podobnie jak w odniesieniu do towarów chińskich, uderza to również w polskich producentów np. odzieży, piłek i sprzętu sportowego, którzy nie są w stanie sprostać takiej konkurencji.
    Niestety, handel żywym towarem nie omija również Polski, która z jednej strony staje się krajem tranzytowym, z drugiej zaś jego ofiarą padają także obywatele Polski (głównie kobiety sprzedawane dla seksbiznesu na zachodzie Europy). To, co się dzieje w tej dziedzinie w Polsce, jest tylko elementem w łańcuchu międzynarodowej przestępczości zorganizowanej, rozszerzającej się jak zaraza z krajów ubogich na cały świat.
    Światowy terroryzm i zagrożenie dla pokoju
    Temat jest na tyle "modny", że każdy coś o nim słyszał. Źródłem obu tych zagrożeń jest nędza światowa. Według ostatnich raportów FAO i UNICEF liczba biednych na świecie rośnie. Rok temu głodujących było 800 mln, w tym roku - o 30 mln więcej. Tymczasem w naszym świecie widać ludzi bogatych, żyjących w coraz większym luksusie. To rodzi ogromne napięcia i upokorzenie wśród zmarginalizowanych nędzarzy, którzy to widzą, choćby dzięki telewizji. Właśnie z tej ubogiej części ludzkości wywodzi się niewielka, statystycznie znikoma grupka, która jednak sieje spustoszenie na skalę światową.
    Świat ma szczęście, że - jak na razie - nędza rodzi terroryzm jedynie na niewielkim obszarze świata arabsko-muzułmańskiego. Wyobraźmy sobie jednak, co może się jeszcze narodzić z nędzy afrykańskiej, latynoamerykańskiej i wielu krajów azjatyckich. Takie grupy jak al Kaida mogą powstać i tam. Co wtedy?
    Walka z terroryzmem ma dwa wymiary. Pierwszy to zwalczanie środkami policyjnymi siatek terrorystycznych i aresztowanie ludzi uwikłanych w zbrodnie. Zabezpieczanie się przed terroryzmem prowadzi jednak do różnorodnych ograniczeń praw i swobód obywatelskich, a wybuchające z tego powodu wojny (w Afganistanie czy Iraku) prowadzą do eskalacji napięcia. Giną też żołnierze polscy. Koszty ponoszą polscy podatnicy.
    Drugim, nie mniej ważnym wymiarem walki z terroryzmem powinna być zmiana sytuacji, która sprzyja przemocy: nędza, niedorozwój, zacofanie, analfabetyzm, marginalizacja, wykluczenie - problemy dotykające co drugą osobę na naszej planecie.
    "Rozwój nowym imieniem pokoju"
    Rozwój, według znanego wyrażenia papieża Pawła VI, jest "nowym imieniem pokoju" (encyklika Populorum progressio, 87). Nawiązując do tego, papież Jan Paweł II w encyklice Sollicitudo rei socialis pisze:
    "Solidarność jest drogą do pokoju, a zarazem do rozwoju. Pokój światowy bowiem nie jest do pomyślenia, jeżeli ludzie zań odpowiedzialni nie uznają, że współzależność sama w sobie wymaga przezwyciężenia polityki bloków, porzucenia wszelkiej formy imperializmu ekonomicznego, militarnego czy politycznego, a także przekształcenia wzajemnej nieufności we współpracę. Współpraca jest aktem właściwym solidarności między jednostkami i narodami.
    Dewizą pontyfikatu mego czcigodnego Poprzednika Piusa XII było: Opus iustitiae pax, pokój owocem sprawiedliwości. Dzisiaj można by z taką samą dokładnością i z taką samą mocą inspiracji biblijnej (por. Iz 32,17; Jk 3,18) powiedzieć: Opus solidarietatis pax, pokój owocem solidarności.
    Pokój, tak przez wszystkich upragniony, z pewnością zostanie osiągnięty na drodze wprowadzania sprawiedliwości społecznej i międzynarodowej, a także poprzez praktykowanie cnót, które ułatwiają współżycie i uczą żyć w zjednoczeniu, aby dając i przyjmując, w zjednoczeniu budować społeczeństwo nowego i lepszego świata."

    Wojciech Zięba


    [Spis treści numeru, który czytasz]
    [Skorowidz  tematyczny artykułów]
    [Adopcja Serca  - pomoc dla sierot]
    [Strona główna]      [Napisz do nas]