Znak Ruchu Maitri
MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 7 (71), październik 2003

DZIĘKUJEMY INDIOM!

Z Jackiem Wójcikiem, założycielem Ruchu Maitri, rozmawia p. Alicja Wysocka.

G.N.: Beatyfikacja Matki Teresy jest wydarzeniem oczekiwanym przez miliony ludzi w wielu krajach, oczywiście również w Indiach. Jednak zdarzają się zarzuty ze strony tamtejszej inteligencji, że beatyfikacja Matki Teresy i nominacja ojca Mariana Żelazka do Nagrody Nobla upowszechniają i utrwalają w świecie obraz Indii jako kraju nędzy i beznadziei.
J.W.: Kiedy 28 lat temu stałem przed Nirmal Hriday - Domem Miłosierdzia dla Umierających w Kalkucie - dziwiłem się, że siostry misjonarki wpuszczono do pomieszczeń integralnie związanych ze świątynią bogini Kali. Pierwotnie przeznaczone były na odpoczynek dla pobożnych pielgrzymów, ale hinduiści oddali je katolickiej zakonnicy. I to nie dlatego, że zrezygnowali ze swej wiary i świątyni. Obserwowałem, jak na dziedzińcu świątynnym składano ofiarę za ofiarą i jak dzieci w drodze do szkoły nawiedzały pobożnie to święte dla nich miejsce. Próbowałem sobie bezskutecznie wyobrazić sytuację odwrotną, część katolickiego klasztoru oddanego jakimś dobrym ludziom o poglądach odległych od naszych, którzy chcieliby robić coś dobrego. Wielokrotnie mogłem się przekonać, że Hindusi potrafili rozszyfrować dobre intencje Matki Teresy i odpowiedzieć tym samym językiem. Kiedy w 1978 roku przedstawiciele naszego Ruchu odwiedzili komunistycznego premiera Bengalu Zachodniego, Jyoti Basu, usłyszeli od niego: „Jej oddanie, współczucie i miłość dla ludzi zgnębionych przez życie zjednały jej podziw i szacunek, a jej praca stała się natchnieniem dla tysięcy w Indiach i za granicą”.

G.N.: Czy w Indiach chrześcijaństwo kojarzy się z Matką Teresą?
J.W.: Nie mam złudzeń, że hinduiści nie rozumieją chrześcijaństwa tak, jak byśmy sobie życzyli. Po okresie okupacji Indii przez chrześcijan trzeba będzie wielu pokoleń, aby naprawić złe stulecia. Pierwszego kroku podobno dokonali jezuici, pokazując, że chrześcijaństwo można kojarzyć z dobrym szkolnictwem. Zaś Matka Teresa, jak zauważył jeden z bliskich jej kapłanów, pokazała Indiom, że z chrześcijaństwem może kojarzyć się też miłosierdzie. Symbolicznie jej następczyni nosi hinduskie imię Nirmala, czyli Miłosierna. Pierwszymi Misjonarkami Miłości zostawały hinduskie dziewczęta z bogatych, dobrych domów, które zdecydowały się pójść drogą Matki Teresy. Zrobiły to, kiedy była jeszcze nieznaną, samotną zakonnicą. Pośród pierwszych Misjonarek Miłości w Polsce też były Hinduski - siostry Mala i Placyda. Przyjechały z Indii, żeby nam przypomnieć smak słowa „miłosierdzie” - nirmal.

G.N.: Na jaki grunt padało ziarno miłości, rzucane przez Matkę Teresę w Indiach?
J.W.: Matka Teresa stawiała wielokrotnie za wzór piękne postaci codziennego indyjskiego życia. Niektóre opisywane przez nią sytuacje miały siłę porównywalną z przypowieściami Jezusa. Opowiadała, jak przyniosła miskę ryżu do wielodzietnej rodziny hinduskiej, która od wielu dni cierpiała głód. Matka rodziny podzieliła ryż na pół i wyszła. Okazało się, że zaniosła ten ryż do wielodzietnej sąsiadki, muzułmanki, której dzieci też od dawna nic nie jadły. Matka Teresa nie poszła jednak po następną miskę ryżu, tylko pozostała z nimi. Dlaczego? Dla mnie odpowiedź jest jasna: została, aby delektować się miłością tych ludzi. Spotkała ludzi, którzy rozumieli smak miłości. Wokół tej miski ryżu odprawiło się piękne nabożeństwo ekumeniczne, które zgromadziło w harmonii miłosierdzia przedstawicieli trzech różnych religii.

G.N.: Jak określiłby Pan związek Matki Teresy z Indiami?
J.W.: Tajemnicą miłości jest brak stawiania jakichkolwiek warunków przy jednoczesnym oczekiwaniu na wzajemność. Matka Teresa pragnęła tej wzajemności i nikt nie może powiedzieć, że jej miłość do Hindusów nie została odwzajemniona. Myślę, że Hindusi żegnali Matkę z takimi honorami i uczuciem nie ze względu na dolary, które do nich wpłynęły, tylko za to, że potrafiła okazać im szacunek i miłość. Matka Teresa nie była działaczem ekonomicznym, ani nawet społecznym. Ona funkcjonowała w sferze ducha i przypominała wartość każdego życia i relacji między ludźmi. Miłość pozostaje ważna tak samo w biedzie, jak w dobrobycie. Być może niezwykłe życie Matki Teresy mogło rozegrać się w każdym innym kraju. Rozegrało się jednak w Indiach, dlatego dziękujemy Indiom. Za Darjeeling, gdzie zrodziło się niezwykłe powałanie Matki Teresy. Za Nirmal Hriday i za inne domy ofiarowane na jej dzieła. Dziękujemy za wszystkich ludzi Indii, którzy na setki sposobów odpowiadali ze zrozumieniem i pomnażali ten wyraźny znak Bożej miłości, jakim była Matka.

G.N.: Dziękuję bardzo za rozmowę

Gość Niedzielny nr 41, 12.10.2003


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Adopcja Serca  - pomoc dla sierot]
[Strona główna]      [Napisz do nas]