Znak Ruchu Maitri
MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 7 (71), październik 2003

ROZMOWA Z BRATEM ANZELMEM

Brat Anzelm z Burundi należy do zgromadzenia Braci Miłości (Fréres de la Charité), które pochodzi z Belgii. Ich charyzmatem jest szczególnie pomoc biednym, sierotom, dzieciom niepełnosprawnym. Bracia chcieliby się zaangażować również w projekt Ruchu Maitri Adopcja Serca. To byłoby realizacją ich charyzmatu.
Brat Anzlem jest zainteresowany pomocą dla sierot w Burundi. Na przedmieściach Bujumbury żyje wiele osieroconych dzieci, którym brakuje środków nie tylko na szkołę, ale też na ubranie i jedzenie.
Mówi brat Anzelm
- Chcę im pomagać podobnie, jak to robicie w Adopcji Serca. Nie chcę ich umieszczać w sierocińcach, ale w rodzinach zastępczych, zwłaszcza u ich dalszych krewnych. Tym rodzinom chcę z kolei pomóc tak, aby mogły same zdobywać środki do życia, np. chciałbym kupić im pole lub dać im możliwość jakiejś produkcji czy hodowli zwierząt, aby nie wyciągały nieustannie rękę po pomoc, ale mogły same się utrzymać i dzięki swojej pracy wspierać sieroty, które do nich trafią.
Pierwsze kroki
Brat Anzelm chce zachęcić ludzi, by w porze suchej we własnym zakresie produkowali cegły. Jest to najlepszy czas. Chce, by z tych cegieł mogli potem np. wybudować dom dla dzieci. Inne materiały budowlane, których ludzie nie są w stanie sami wyprodukować, należy kupić, np. krokwie czy dachówkę.
Brat współpracuje z proboszczem parafii i z wojewodą. Zależy mu, by pomoc była dziełem wspólnym, nie tylko jego.
Brat już poczynił pierwsze kroki. Sporządził listę rodzin, które przyjęły dzieci z dzielnicy Bujumbury, która nazywa się Geyo. Dzielnica ta liczy 2 tys. mieszkańców. Z powodu wojny wszystkie domy zostały zniszczone. Przez złośliwość walczących stron zostały zniszczone nawet ogrody bananowe. Wiele rodzin, aby mimo wszystko jakoś przeżyć, budowało sobie najprostsze szałasy z liści bananowych. Szczególnie opłakana jest sytuacja samotnych kobiet i wdów. Są też dzieci, które nie mają zupełnie nic: są bez dachu nad głową, nie mają w co się ubrać ani co jeść. Są pośród nich też małe dzieci. Gdyby otrzymały jakąś pomoc, jest nadzieja, że w najbliższej przyszłości mogłyby zacząć się uczyć. Byłoby idealnie, gdyby mogły znaleźć jakiś dom, w którym mogłyby zamieszkać i normalnie żyć, wychowywać się i wzrastać. Gdyby ten pomysł był możliwy do zrealizowania, dla tych dzieci byłaby to duża szansa i duża pomoc.

Rozmawiał Wojciech Zięba


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Adopcja Serca  - pomoc dla sierot]
[Strona główna]      [Napisz do nas]