Znak Ruchu Maitri
MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 1 (65), styczeń-luty 2003

GŁÓD I DEZODORANTY
czyli: ładnie pachnieć, czy pozwolić przeżyć?

Większość z nas zapewne słyszało już o niektórych problemach, powstających na skutek szerokiego rozpowszechnienia dezodorantów, zawierających freony - gazy używane też do celów technicznych, np. do chłodzenia lodówek. Niszczą one warstwę ozonową atmosfery, co powoduje jej większą przepuszczalność dla promieniowania ultrafioletowego, stanowiącego zagrożenie dla żywych organizmów na ziemi. Choć freony są zużywane przede wszystkim przez konsumentów bogatej Północy, skutki ponosi cała ludzkość. Najboleśniej mogą je jednak odczuć już niedługo ludzie biedni, w tym oczywiście mieszkańcy Trzeciego Świata.
Freony były wynalezione w r. 1928 przez Thomasa Midgley'a. Ich nietoksyczność, niepalność i wyjątkowa trwałość predystynowały je do wykorzystania przy produkcji towarów masowych. Niemal czterdzieści lat służyły powszechnemu zadowoleniu wszystkich użytkowników lodówek. Są produkowane do dziś, choć w odróżnieniu od lat trzydziestych dobrze wiemy, że wyraźny wzrost ilości przypadków raka skóry, ciężkich chorób oczu, osłabienie odporności organizmów, znaczny spadek wydajności produkcji licznych roślin z poważnymi konsekwencjami dla bilansu żywnościowego światowej populacji, podobnie jak tragiczne oddziaływanie na plankton morski - to wszystko są wysoce prawdopodobne skutki ubytku ozonu, który można dziś obserwować, a który w naszych szerokościach geograficznych wynosi w okresie zimy 2,3-6,2%.
Spadek wydajności produkcji roślinnej niewątpliwie przyniesie nie tylko zmniejszenie ilości żywności na świecie, ale także wyższe ceny. Nie mniej tragiczny w skutkach może się okazać ubytek planktonu, który stwierdzono w r. 1991 w morzach południowych. Oznacza to nie tylko zmniejszenie produkcji tlenu atmosferycznego, ale też spadek liczebności ryb (a więc i wielkości połowów), gdyż w ten sposób ulegają zniszczeniu łańcuchy pokarmowe, na początku których jest właśnie plankton roślinny i zwierzęcy, stanowiący pokarm ryb i wielorybów. Równocześnie spadek masy roślinności (też wskutek rabunkowego wycinania lasów tropikalnych) obniża możliwość redukcji dwutlenku węgla w atmosferze, produkowanego przede wszystkim przez motoryzację i przemysł krajów bogatych. To z kolei powoduje tzw. efekt cieplarniany, czyli ocieplanie się klimatu na skutek zatrzymywania w atmosferze ziemskiej ciepła przez zwiększoną ilość dwutlenku węgla. Ten efekt stanowi kolejne zagrożenie dla wegetacji roślinnej. Obok pustynnienia wielkich obszarów Ziemi (a więc zmniejszenia obszaru terenów uprawnych i w konsekwencji klęsk głodu, zwłaszcza w krajach Afryki) zwiększa m. in. ryzyko pożarów wielkich obszarów wysuszonej roślinności, co znów zwiększy ilość ciepła i dwutlenku węgla w atmosferze kosztem tlenu, a także ułatwi dalszy ubytek warstwy ozonowej. Przyniesie to jeszcze większe zagrożenie dla wegetacji roślinnej przez zwiększenie intensywności promieniowania ultrafioletowego i... koło się zamyka.
Pomimo umów międzynarodowych, nakazujących redukcję, a następnie całkowitą likwidację produkcji freonów, ich zużycie stale rośnie. W r. 1988 ministrowie ochrony środowiska (!) EWG zawarli umowę, iż ograniczenie produkcji freonów w jednym kraju nie musi dotyczyć innego kraju, jeśli nie osiągnął on lub nie przekroczył ustalonych limitów. To umożliwiło np. firmie Du Pont rozszerzyć produkcję freonów w Luksemburgu ze 170 do 1170 ton rocznie.
Bogaci niechętnie rezygnują ze swego poziomu życia. Choć 4/5 ludzkości doskonale obchodzi się bez freonów, zwiększony poziom promieniowania ultrafioletowego jest dla nich takim samym zagrożeniem, jak dla nadmiernych konsumentów. Kraje bogate wprawdzie podpisały szereg umów o radykalnym ograniczeniu produkcji substancji, które niszczą warstwę ozonową. Aby jednak ten szlachetny czyn nie mógł zagrozić tempu ich wzrostu ekonomicznego, eksportują freony i ich produkcję do krajów, które takich umów nie podpisały, np. firmy amerykańskie sprzedały Indii urządzenia do produkcji lodówek chłodzonych freonami zaledwie na kilka miesięcy przed nabraniem mocy przez Protokół Montrealski, który wymagał zmniejszenie produkcji freonów o 50% do r. 2000. I choć w Londynie w r. 1990 ustalenia Protokołu Montrealskiego były zaostrzone aż do żądania całkowitego zaniechania produkcji freonów do r. 2000, szybko się okazało, że i ten krok jest niedostateczny. Choćby produkcja freonów została natychmiast zatrzymana, ubytek ozonu i towarzyszące mu nasilanie się promieniowania ultrafioletowego będzie trwać jeszcze dziesiątki lat. Ale nawet ta wizja nie potrafi skłonić polityków i producentów do zdecydowanych kroków. Może ich do tego zmusić jedynie odwrócenie się konsumentów od nabywania towarów, zawierających freony. Zależy to od każdego z nas.


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Adopcja Serca  - pomoc dla sierot]
[Strona główna]      [Napisz do nas]