Znak Ruchu Maitri
MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 9 (63), październik 2002

MAM ZA CO DZIĘKOWAĆ BOGU

Pan J. D. ma 64 lata. Z zawodu jest elektrykiem instalatorem (na rencie). Do Adopcji Serca przystąpił w marcu 1999. Odpowiada na naszą Ankietę Jubileuszową.

Jestem rencistą II grupy od 1991 roku. Aktualnie mam po podwyżce renty niecałe 750 zł. Jestem katolikiem praktykującym - należę do Apostolatu Maryjnego i jestem pomocnikiem Pallotynów. Od czasu do czasu przesyłam ofiarę na misje w Rwandzie.
Miałem trudne dzieciństwo (było nas siedmioro rodzeństwa). Matka była podczas okupacji w więzieniu. Przeżyłem ciężkie czasy stalinowskie. Sam ciężko pracowałem na utrzymanie sześciorga dzieci (wszystkie już samodzielne). Wiem, co znaczy bieda.
O Adopcji Serca dowiedziałem się z artykułu w Znaku Pokoju, czasopiśmie wydawanym przez Księży Pijarów w Krakowie, które otrzymuję co miesiąc. Napisałem do Was i dałem adresy znajomych, ażeby się włączyli do akcji, ale nie wiem, czy ktoś się zaangażował.
Na jednych z rekolekcji zamkniętych dane mi było rozmawiać z pewnym księdzem Pallotynem, który uszedł z życiem w czasie tej strasznej masakry w Rwandzie i szczęśliwie wrócił do kraju. Później czytałem jego artykuł - wszystko to już wiedziałem od niego. Dostałem również książkę od Pallotynów z Warszawy - opis tamtych wydarzeń. Bardzo się tym wszystkim przejąłem. Przemyślałem całe moje życie. Po prostu nie ma porównania, jak ludzie żyją, w jakiej nędzy i dlatego będę pomagał, na ile będę mógł, a przecież też mam siedemnaścioro wnuków i wnuczek. Mam za co Bogu dziękować i wynagradzać. „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, mnieście uczynili” (Mt 25,40). Jednak w rodzinie swym udziałem w Adopcji Serca się nie chwalę. Żona nie wie, że wysyłam pieniądze, bo byłaby przeciwna.
Najważniejsze jest dla mnie w Adopcji, żeby dzieci nie szły głodno spać i miały wykształcenie. Nie otrzymałem jeszcze żadnego listu od dziecka. Już dwa lata oczekuję - wciąż z nadzieją. Ciekaw jestem, czy inni długo czekali na list od swojego dziecka z Rwandy.
Organizatorom programu życzę wytrwałości w pracy dla tak wspaniałej sprawy. Dziękuję za otrzymywane materiały. Dobrze jest wiedzieć, co się tam dzieje. Na ile moje warunki i sytuacja materialna pozwolą, będę wpłacać na ten cel i zachęcać innych.


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Adopcja Serca  - pomoc dla sierot]
[Strona główna]      [Napisz do nas]