Znak Ruchu Maitri MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 2 (40), luty 2000

OCHRONA ZDROWIA W KAMERUNIE

      W Kamerunie jest wiele chorób, które w Polsce już praktycznie nie istnieją. Polio, różyczka, ospa wietrzna itp. dziesiątkują dzieci. Panuje wielka śmiertelność z powodu chorób dziecięcych, gdyż rząd nie ma pieniędzy na szczepienia i leczenie.

Dzień trędowatych w Kamerunie.

Z okazji Światowego Dnia Trędowatych s. Krystyna roz-
daje chorym dary rzeczowe


Trąd
      Siostra Radosława: W Kamerunie jest dużo trędowatych, ale w wielu wioskach ludzie nie są objęci leczeniem. Inni znów boją się leczenia i wolą się nie ujawniać.
      Siostra Krystyna: Zajmuję się przede wszystkim trędowatymi, ludźmi bardzo opuszczonymi. Trędowatych w naszym sektorze jest około 150. Hamujemy trąd dzięki lekarstwom, które chorzy dostają regularnie co miesiąc. Przychodzą do nas lub my jedziemy do wiosek i rozdajemy leki. Wiele pomaga nam pobliski szpital. Lekarz - Kameruńczyk bardzo dobrze z nami współpracuje.

Zapalenie opon mózgowych
      Siostra Krystyna: Zajmujemy się też szeregiem dzieci. Co roku je szczepimy, najwięcej przeciw zapaleniu opon mózgowych, gdyż powodowało dużą śmiertelność. Dzięki szczepieniom choroba została ograniczona.
      Siostra Radosława: Jednak wciąż wiele ludzi umiera w wyniku epidemii tej choroby. Choć można jej zapobiegać przez szczepienia, nie wszędzie można dotrzeć. Szczepionki nie są fundowane przez państwo czy jakieś organizacje. Gdy mieliśmy pierwsze epidemie i wielu ludzi umarło, nie mieliśmy tyle pieniędzy, by kupić lekarstwa. Zwróciliśmy się wtedy do ludzi, by złożyli się na zakup. Teraz mamy dobrodziejów, którzy dają pieniądze na polepszenie zdrowotności i kupujemy szczepionki. Mamy ich też na miejscu: jeden jest właścicielem fabryki marmuru i daje pieniądze, byśmy mogli szczepić ludzi co roku. Jeśli szczepienia się powtarza, zachorowalność maleje.

Epidemia cholery
      Siostra Krystyna: W r. 1997 siostry ratowały ludzi, których nawiedziła cholera. Jedna siostra dojeżdżała do ich wiosek nieraz dwa i trzy razy dziennie. Była pora deszczowa, a droga była bardzo zniszczona. Mimo trudności siostry bardzo ofiarnie i dzielnie pracowały. Nie żałowały środków. Kupiły proszków, mydła i leków. Nieraz musiały na kolanach założyć choremu kroplówkę. To była po prostu epidemia, ale śmiertelność nie była duża. Było 140 chorych, a tylko 14 zmarło. Nawet szef służby zdrowia dziękował, że siostry tak pięknie współpracowały z lekarzem.
      Siostra Radosława: Podczas pory deszczowej woda spływa z gór i zanieczyszcza zbiorniki, studnie, jeziora czy rzeczki sezonowe, z których ludzie czerpią wodę. Powoduje to wiele zachorowań. Trzy lata temu była w naszym rejonie ogromna epidemia. Razem z czterema pielęgniarzami ze szpitala miejskiego zorganizowaliśmy szpital. Były to trzy brudne i pełne nietoperzy baraki. Tam rodziny rzucały chorych iuciekały ze strachu. W bardzo trudnych warunkach przebywało ponad 140 chorych. Kładliśmy ich na ziemi, albo na matach, jeśli ktoś przyniósł matę. Kroplówki podawaliśmy z butelki zawieszonej na gwoździu wbitym w ścianę. Umierali głównie ludzie przyniesieni w nocy, bo nie było światła ani wody - po prostu nic. Ludzie nie podchodzili, by się nie zarazić. Przez dwa tygodnie pracowaliśmy jak w ukropie, by cokolwiek pomóc. Było to coś przerażającego.

AIDS
      Siostra Radosława: Jest dużo ludzi chorych na AIDS. Kościół w Kamerunie coraz bardziej stara się uświadamiać młodzież o dobrym korzystaniu z własnej seksualności i o zagrożeniach, jakie na nią czyhają.

Malaria
      Siostra Akwila: Mamy dużo wypadków malarii. Dzieci nie są leczone, lub są przynoszone do szpitala za późno. Co roku mamy kilkanaście zgonów tylko dlatego, że dziecko nie było na czas dostarczone, albo w szpitalu nie było podstawowych leków. Dlatego władze lokalne domagały się, by siostry miały zabezpieczenie. W zasadzie szpital ma swoją aptekę, swoje lekarstwa, ale trudno przewidzieć, które lekarstwa będą akurat potrzebne, np. nie ma akurat kroplówki i dzieci umierają. Mała przychodnia i apteka jest oddalona 200 km od miasta. W porze deszczowej połowa drogi wypada przez busz, teren rezerwatu. Trzeba mieć odpowiedni samochód i szczęście, żeby przejechać.

Kursy sanitarne
      Siostra Krystyna: Siostry prowadzą też kursy sanitarne, które bardzo ładnie funkcjonują. Kładziemy duży nacisk na higienę. Siostra chodzi nawet do młodzieży do liceum. Prowadzi kursy dla młodych kobiet. Jest bardzo dużo alkoholików. Siostra ich uświadamia. Nieraz idzie do wioski i pyta, czy ktoś pije. W rozmowie wszyscy się do tego przyznają. Na alkohol idzie wiele pieniędzy, co powoduje, że jest strasznie dużo biedy.

W wiosce trędowatych

Siostra Krystyna z pomocą wśród trędowatych

Pomoc w więzieniu
      Siostra Krystyna: Przypominam sobie zeszłoroczne przeżycie. Szef więzienia prosił nas, żeby także przyjść z pomocą do więzienia. Panowała tam okropna gruźlica oraz świerzb. Pojechałyśmy we dwie. To jest nie do opisania. Młodzi ludzie strasznie cierpieli. Skorupy na skórze - jedna rana, dosłownie jedna rana. Dojeżdżałyśmy tam przez miesiąc. Jeden bogaty człowiek ufundował lekarstwa dla gruźlików. Potem ufundował też lekarstwa dla chorych na zapalenie opon mózgowych. Czyściłyśmy wszystko, żeby więźniowie jakoś wyleźli z brudu. Przypominam sobie jednego chorego z Nigerii. Młody chłopak. Pytałam się go, czy jest chrześcijaninem, bo dla niego już naprawdę nie było ratunku. Okazało się, że był ochrzczony. Spytałam: "Czy chciałby pan księdza?" On mówi, że chciałby. Pojechałam poprosić księdza do niedalekiej misji. Ksiądz zaopatrzył go, a na trzeci dzień ten biedak zmarł.


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Strona główna]      [Napisz do nas]