Znak Ruchu Maitri MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 6 (25), czerwiec 1998

CO NOWEGO W ADOPCJI SERCA

Pisze s. Irena Stachowiak
      W parafii Ruhango, w której pracują polskie Siostry Pallotynki, żyje ok. 2.600 sierot. W połowie kwietnia nadeszła stamtąd lista nr 26 z informacjami o sierotach, którymi opiekuje się s. Irena. Łącznie przygotowała ona już 6 list sierot (ok. 210 dzieci).

Ruhango 24.01.98
      [...] Obecnie jest tu prawdziwie trudno żyć ludziom, panuje głód i często umierają nam z głodu dzieci, szczególnie sieroty, na których nikomu w kraju nie zależy. Do końca roku otrzymywaliśmy od Was pomoc na 125 dzieci, a reszta? Obecnie rozszalała się malaria i dużo sierot błyskawicznie umiera. Dzieci są niedożywione i ich osłabione organizmy nie potrafią walczyć z malarią i robaczycą. Leki też są ogromnie drogie. Od kilku miesięcy dzieci, które nie mają rodziców zastępczych, nic nie dostały. Niektóre po wizycie domowej otrzymują pomoc doraźnie. Wszystkie sieroty mają zapewnione darmowe leczenie u nas lub w Kabgayi, z tym, że ja co wieczór płacę w przychodni lub w szpitalu, i to dość dużo. [...]
      Mamy tu ogrom pracy, codziennie mamy kilka nowych przypadków sierot w różnym wieku z niewiadomych przyczyn. Na przysłanym dzisiaj negatywie są dwie siostry. Przyszły z płaczem - trzy z jednego domu, gdzie przed kilku dniami ojciec, który wrócił z wygnania z Zairu, został brutalnie zabity obok swojego domu i one też zostały pobite. Przyniosły ze sobą dwuletniego chłopczyka, syna ich starszej siostry, która umarła żyjąc w nie zalegalizowanym związku. Po jej śmierci ojciec chłopca przyniósł małego do sierot i zmuszał najstarszą z nich (ma 17 lat), aby była jego żoną. Po odmowie kilka razy w nocy przysłał trzech mężczyzn, aby bili dzieci, aż ona się zgodzi być jego nielegalną żoną. Po ostatnim nocnym napadzie pobite dzieci z płaczem przyszły do nas przynosząc chorego na bronchit i astmę chłopca. Mały jest bardzo chory i mamy z nim dużo kłopotu i wydatków na lekarza w Kabgayi. Dzieci na razie umieszczone są w naszym małym sierocińcu, gdzie jest już 30 dzieci. Najstarsza dziewczynka ma już 17 lat i jej nie proponuję do Adopcji. Wszystkie 3 siostry są chore na malarię i bardzo smutne, ponieważ nikt nie chciał pochować zabitego ojca. Zrobili to charyzmatycy z Kościoła katolickiego razem z dziećmi. Bardzo mi żal tych dzieci i też mi smutno.
      Bardzo prosimy o modlitwę za naszych ludzi i kraj. Serdecznie pozdrawiam współpracowników Maitri oraz dobrodziejów.

15.02.98
      Ja bardzo przepraszam, ale nie jestem w stanie szczegółowo odpowiedzieć na pytanie, ile kosztuje np. leczenie, szpital, szkoła i żywność dla każdego dziecka osobno. Ja tych dzieci nawet nie widzę, gdy przychodzą się leczyć. Płacę co wieczór w przychodni za wszystkie sieroty, które z kartami rodzinnymi idą bezpośrednio do przychodni po leki.

15.03.98
      Venantie ogromnie ucieszyła się na widok swojego listu i kwiatków w Waszej gazetce, inne dzieci też. To je zachęci do pisania listów do Polski. Ja mam około 70 listów, ale po kinyarwanda, nikt tu nie umie po francusku. Postaram się, aby zostały przetłumaczone i przyślę.

Pisze ks. Stanisław Kantor
      Z parafii Masaka, prowadzonej przez polskich Księży Pallotynów, nadeszła w połowie maja lista nr 27. Uzupełnienia do niej przyszły na początku... kwietnia. Łącznie parafia ta przygotowała już 4 listy sierot, (157 dzieci). Na terenie parafii żyje ok. 3.000 sierot. List napisał proboszcz parafii.

Masaka, 23.03.98
      Na początku dziękuję Wam bardzo za cierpliwość w oczekiwaniu na nasze formularze z informacjami o sierotach. Naprawdę robimy wszystko, co w naszej mocy, ale jechanie 40 km, aby znaleźć dziecko lub jego opiekuna, nie jest takie proste. A kiedy już zajedziemy i dowiadujemy się, że dziecko jest w szpitalu, a opiekun na targu, to trudno zachować spokój. Tak jest np. z dzieckiem z listy 18 nr 15. Dwa razy jechaliśmy i nic z tego nie wyszło. Oczywiście w najbliższym czasie jego zdjęcie doślę. Proszę o cierpliwość, której uczą nas nasze rwandyjskie dzieci (my nazywamy to bałaganem).
      Nie jestem w stanie z powodu odległości spełnić Waszej prośby, by numery formularzy i negatywów były zgodne. Powodem jest np., że dzieci czy opiekunowie, którzy mają przyjść na 9.00, przychodzą o 15.00 albo na drugi dzień. Czy mogę dziecku z drugiej klasy powiedzieć, by przyszło do zdjęcia jutro, gdy szło w jedną stronę 15 km?
      Myślę, że już wysłałem połowę dzieci przewidzianych do Adopcji Serca z naszej parafii. Oczywiście nie biorę wszystkich sierot, ale według stopnia ich biedy i możliwości przeżycia. Wcześniej przygotowałem ponad 200 dzieci, ale chłopak, który to robił, był bardzo niedokładny i przekupny. Obecnie chyba znalazłem odpowiedniego chłopaka (myślę że po wypełnieniu formularzy to widać). Prosi o 1.000 franków (ok. 3,4 dolara) na dzień. Jest gotowy odwiedzać rodziny, ale potrzebuje przynajmniej rower, który kosztuje tutaj 40.000 FRW, tj. ok. 134 USD.
      Myślałem też, że rodziny opiekujące się sierotami, które mają ziemię, mogłyby otrzymać na początku kozę, aby potem pierwszą małą dać innym rodzinom, które też mają sieroty. Szacujemy, że u nas takich rodzin jest ok. 1000. Zakup kozy zrealizowałbym za te 10.000 FRW, które sieroty otrzymują na początku. Dzieci otrzymały już mundurki i przybory szkolne. Co Wy na to?
      Listy dla dobrodziejów to bardzo trudny problem, bo dzieci i ich opiekunowie piszą po kinyarwanda. Co robić? Wysyłam kilka listów z tłumaczeniem - wiem, że treść jest nieodpowiednia, ale naprawdę robimy, co w naszej mocy.
      Myślę, że z czasem wiele możemy udoskonalić, ale trzeba na to czasu i wiele cierpliwości, której się uczymy. Parafia na wsi i z takimi odległościami nie jest łatwa do takich akcji, ale bardzo nas cieszy, że możemy tym dzieciom pomóc dzięki Waszej pracy.
      Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję od siebie i wszystkich, którzy doświadczają Waszej pomocy. Z Bogiem.

Pisze s. Jolanta Kostrzewska
       S. Jolanta w latach 70-tych uczestniczyła w pracy wrocławskiego ośrodka Ruchu Maitri. Dziś jest w zgromadzeniu Sióstr Służek N.M.P. Niepokalanej i pracuje w parafii Karama. W połowie kwietnia nadeszły od niej listy nr 21 i 22. Łącznie w Karama finansujemy już 3 listy sierot (100 dzieci). Stąd przyjęliśmy też 10 sierot bez wymaganej zazwyczaj dokumentacji i zdjęć. Są one finansowane przez ofiarodawców, którzy wyjątkowo nie oczekują takich materiałów.

Karama, 2.05.98
      Pewnie dotarły już do Was nasze dwie listy sierot, które zostały trochę zastopowane na Gikondo (z powodu niekompletności), choć jedną zapowiedziałam już wcześniej. Myślę, że obecnie wszystko jest w komplecie.
      Dzieci dopytują się, czy ich listy dotarły już do rodzin zastępczych w Polsce. Są bardzo rozemocjonowane z powodu tych listów i oczekiwania na odpowiedź. Będzie to pierwszy list, jaki otrzymają w swym życiu.
      Myślę, że rysunki, które przesłaliśmy, podobały się. Dzieci bardzo lubią rysować. Problemem było, że miałyśmy tylko 12 kredek (w tym tylko 4 kolory), stąd niektóre rysunki są jednokolorowe. Tutaj przybory szkolne, kredki, zeszyty, są bardzo drogie: zeszyt 60-kartkowy - 0,5 USD, bardzo prosty długopis, który nie zawsze zdaje egzamin - 0,5 USD, bloków rysunkowych w ogóle nie można dostać, ale to może bym załatwiła w drukarni zamawiając kilka bloków na próbę, by zobaczyć, ile by to kosztowało. Kredki można kupić tylko w Kigali i to jedynie cztery kolory. Trudno mi teraz podać dokładną cenę - jest to ok. 5 USD.
      Chciałam zrobić dla Was kilka slajdów, ale to trudna sprawa, gdyż nie można ich wywołać w Rwandzie, tylko w Europie, a trudno mi z głowy napisać, co które zdjęcie przedstawia. Zostało mi kilka klatek - chciałam odwiedzić kilka rodzin zastępczych, ale jak zwykle brak czasu - po okresie, gdy miałam do pomocy s. Annę, znów jestem sama.
      Zajmujemy się też ośrodkiem dożywiania, gdzie pracy nie brakuje. Myślałyśmy Was prosić o wsparcie w jednym projekcie, lecz sprawa utknęła, gdy przyszło zrobić prowizoryczny kosztorys. Ale może w najbliższym czasie się z tym uporamy. W marcu dostałyśmy od Was zapomogę 1.000 USD na nasz ośrodek dożywiania. Zaraz zakupiłyśmy sorgo, bo to najpilniejsza sprawa. Bardzo dużo dzieci (ok. 200), które już nam wyzdrowiały, znów mają objawy choroby głodowej, bo okres od marca do czerwca to przednówek, a poprzednie zbiory ze względu na suszę nie udały się. Jeszcze raz Wam bardzo, bardzo serdecznie dziękujemy.
      Wszystkich Was pozdrawiam w imieniu własnym, sierot i p. Serapii, która z nimi pracuje. W oktawie Wielkiej Nocy niech zmartwychwstały Pan będzie naszą nadzieją w trudnych i radosnych chwilach życia.


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Strona główna]      [Napisz do nas]