Znak Ruchu Maitri MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 5 (24), maj 1998

PISZE SIOSTRA JOLANTA

Karama, 17.03.1998
      Z inicjatywy dzieci i na podstawie naszych przemyśleń zdecydowałyśmy się (opiekunowie z ich miejsc zamieszkania, p. Seraphie, która zbiera o nich informacje i wypełnia formularze oraz ja), że dzieci będą miały swój własny "kąt", gdzie będą mogły przychodzić w sobotę do południa, by wspólnie spędzić czas. Już było kilka takich spotkań. Przychodzą punktualnie o 8.00, mimo że sporo z nich ma do pokonania 5-6 km.
      Bardzo się cieszę z tych spotkań. Korzystamy, że mamy dzieci, by więcej dowiedzieć się o ich życiu codziennym, problemach, bolączkach... Mają więcej odwagi do zwierzeń, bo przychodzą same, bez opiekunów.
      By uniknąć wielu problemów, na jakie się natykamy, wymagamy obecnie, by dzieci, które będą w Adopcji Serca, były wpisane do dowodu osobistego opiekuna. To pociąga za sobą wiele aktów prawnych, szczególnie w przypadku chłopca. Ma on wtedy prawo do dziedzictwa ziemi po swoim opiekunie. Przy tym gdyby nawet akcja Adopcji Serca się skończyła, dla dziecka jest to duża szansa na lepsze życie, gdy będzie miało ziemię, na której będzie mogło postawić własny dom.
      Wiele spraw trwa dość długo, ale musicie nas zrozumieć. Nie mamy komputera, by do niego wprowadzić dane, do których można się zawsze odwołać. Musimy liczyć na siłę naszych mięśni, pamięci, musimy też być wyrozumiałe dla Seraphie, która ma wiele spraw na głowie, a sposób naszej pracy jest bardzo prymitywny. W domu Seraphie nie ma światła. Jeżeli chce popracować wieczorem, musi przyjść do ośrodka zdrowia, gdzie mamy światło z baterii słonecznych. Dlatego prosimy o wyrozumiałość, bo ta cała praca jest poza naszymi stałymi godzinami pracy w Ośrodku Dożywiania bądź w Ośrodku Zdrowia, gdzie mamy też dyżury nocne, praktycznie bez możliwości otrzymania dnia wolnego.
      Obecnie przeszłyśmy na drugi etap naszej działalności. Aby uniknąć ewentualnych nadużyć, zakupiłyśmy jedzenie i przybory szkolne, by naprawdę podnieść poziom życie nie tylko sieroty, ale całej rodziny. Pieniądze są zawsze pokusą, szczególnie dla mężczyzn, by choć troszeczkę uszczknąć na piwo, a gdy już zaczną od jednej butelki, łańcuch się ciągnie. Potem żałują, że tak nieroztropnie wydali pieniądze. Trudno zobaczyć poprawę z dnia na dzień, a cała rodzina cierpi i nic nie może powiedzieć, bo dopiero by była "wojna" w domu. Teraz, gdy przez naszych animatorów docieramy do wszystkich dzieci i dodatkowo mamy je w każdą sobotę, myślę, że tego typu nadużyć nie będzie.
      Jeżeli chodzi o projekt jednej z Pań - członkiń Adopcji, która chce dostarczyć pieniądze na materiały do rysowania dla dzieci, a w zamian prosi o przesłanie do Polski rysunków, by zrobić z nich wystawę, bardzo nam się on spodobał. Na początek wysyłam kilka rysunków. Dzieci szkolne tutaj nie znają kredek. Jedyne przybory do pisania to długopis do zeszytu i rysik do tekturowej tabliczki. Nawet nie mają w szkole takiego przedmiotu, jak rysunki. Gdy chcą pomarzyć, rysują patykiem na ziemi. Dysponowałam tylko jednym pudełkiem kredek (6 kolorów), którymi dzieci się dzieliły, by mogły w tym samym czasie rysować, stąd nie wszystkie rysunki są różnobarwne. Trzeba było widzieć, jak się cieszyły rysując. Kilkoro dzieci narysowało swój dzień powszedni. Jeżeli dobrze się przyjrzycie, na obrazku jest nazwisko dziecka i jego wiek. Bardzo żałowałam, że tej soboty miałam dyżur w Ośrodku Zdrowia i nie mogłam zrobić choć kilku zdjęć. Myślę, że ta Pani bardzo by nam pomogła w urozmaiceniu programu zabaw dla dzieci. Tutaj te materiały są bardzo drogie. Dowiem się, ile kosztuje pudełko kredek, papier, farby i podam w następnym liście. Teraz chcę tylko powiedzieć, że u nas bardzo by to chwyciło.
      Będę kończyć. Jest już cicho, dochodzi druga w nocy, a jutro czeka mnie dość trudny dzień z chorymi. Trzeba być skoncentrowanym, by nie przegapić czy zignorować czegoś ważnego. Bardzo dziękuję za wszystko, co robicie dla nas tutaj. Dostałyśmy już paczki, które przyszły w drugim kontenerze.
      Niech Pan będzie Waszą siłą w codzienności, niech pomaga w Waszej trudnej pracy, niech On będzie nagrodą i radością.

Karama, 5.04.98
      Musicie mi wybaczyć z góry pewne nieścisłości dotyczące dat urodzenia dzieci, które zakradają się do naszych list sierot. Przeciętnemu Polakowi trudno uwierzyć, że ludzie tutaj mierzą czas od zbiorów lub szczególnych wydarzeń. Normalnie rzadko kto ma kalendarz ścienny. Ci, którzy mają radia, znają datę. Ten, kto chce ją poznać, pyta po prostu tych ludzi. Dlatego mamy tyle niejasności, co do daty urodzin. Nawet data wpisana do dowodu osobistego często jest używana zamiennie. Często słyszymy, że dziecko jest starsze, niż w dowodzie osobistym, bo urzędniczka źle policzyła lata.
      Przygotowałyśmy z dziećmi trochę różnych "przedmiotów", które nie mamy przez kogo podać. Poczekają do czasu moich wakacji w przyszłym roku.
      Z serdecznym pozdrowieniem
S. Jolanta Kostrzewska


[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Strona główna]      [Napisz do nas]