Znak Ruchu Maitri MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 2 (21), luty 1998

LISTY Z RWANDY

Kigali, 21.01.1998 r.
      Drodzy Dobroczyńcy
      Kierując do Was moje najserdeczniejsze pozdrowienia, pragnę ukazać, w jaki sposób wykorzystujemy Waszą pomoc dla sierot.
      W ciągu ostatnich dwóch miesięcy 97 r. 127 sierot, które otrzymują pomoc w ramach "Adopcji Serca", przebywały w 71 różnych rodzinach. Każde dziecko otrzymuje 3.000 FRW miesięcznie na zakup żywności, przyborów szkolnych, odzieży i środków czystości. Odpowiedzialny przedstawiciel rodziny zastępczej odbiera przydział pomocy. Często wychowanie w rodzinie jest utrudnione, ponieważ dzieci bywają poszkodowane psychicznie na skutek wojny. Wizytuję rodziny zastępcze, aby zbadać ich sytuację i udzielić wskazówek, jak lepiej żyć.
      Stwierdziłam, że 3.000 FRW nie wystarcza, ponieważ żywność jest droga, lecz mimo wszystko ci ludzie wykorzystują nawet to niewiele, co otrzymują. W styczniu daliśmy każdemu dziecku 5.000 FRW, otrzymanych od ks. Filipka, co pozwoli dzieciom na zakup przyborów szkolnych, ponieważ właśnie rozpoczyna się rok szkolny w szkołach podstawowych.
      Drodzy Dobroczyńcy. Dziękuję Wam. Mamy nadzieję, że Wasza pomoc będzie kontynuowana.

Siostra Marie Angélique

      S. Marie Angélique jest rwandyjską Pallotynką. Obecnie jest odpowiedzialna za Adopcję Serca z ramienia Sióstr Pallotynek w parafii Gikondo. Przed dwoma miesiącami zastąpiła  w tej funkcji s. Odette. Na liście jest dopisek s. Orencji Żak: "Zgadzam się z tym, co napisała s. Angelika".


Centrum Medyczno-Socjalne i Ośrodek Dożywiania Gikondo
Kigali, Rwanda, 18.01.1998 r.
      Drodzy Dobrodzieje z Ruchu Maitri
      Wraz z serdecznymi podziękowaniami przesyłam Wam najlepsze życzenia na Nowy Rok 1998, który rozpoczął się przed kilku tygodniami. Oby przyniósł Wam błogosławieństwo Boże, by Wasze wysiłki we wszystkich tegorocznych przedsięwzięciach przynosiły owoce.
      Dziękujemy za wszelkie działania, które podejmujecie, aby przyjść z pomocą ludziom będącym w potrzebie. Jesteśmy częścią tej społeczności, którą się zajmujecie. Chcemy w ten sposób podkreślić znaczenie otrzymywanej od Was pomocy. Ośrodek Dożywiania jest Wam bardzo wdzięczny za 876.000 FRW (2.900 USD), które otrzymał dzięki Waszej ofiarności. Ta suma pozwoliła nam zaspokoić potrzeby niedożywionych i zagłodzonych dzieci, które mamy w naszym Ośrodku. Za te pieniądze zakupiliśmy mleko dla noworodków i niemowląt oraz ryby i ryż. Do listu dołączamy rozliczenie wydatków wraz z rachunkami.
      Mamy nadzieję na dalszą współpracę w przyszłości. Proszę przyjąć nasze szczere podziękowania.

Siostra Rita

      S. Rita jest rwandyjską Pallotynką, odpowiedzialną za Ośrodek Dożywiania dla zagłodznych dzieci w parafii Gikondo.


Ruhango, 17.12.1997
      Obecna pora deszczowa po dwóch miesiącach opóźnienia jest bardzo przykra. Leje jak z cebra w dzień i w nocy. Ziemniaki już pogniły, łęciny są całe czarne. U nas w ogrodzie ogórki już też zniszczone. Ludzie niepokoją się o fasolę, bo już są strąki i jeżeli tak dalej będzie padać, to fasola zgnije. Kto posadził - żałuje, bo mógł ją zjeść, a tak nie będzie miał nic. Już jest po 250 FRW za kilogram. Nawet bogaci ludzie już nie kupują fasoli, bo jest za droga. Dzięki pieniądzom od Was mogę kupić fasolę dla dzieci, które mają u Was rodziców zastępczych. Tym, które żyją same, wydzielam po trochę, aby im jak najdłużej starczyło. Dzieci bardzo lubią fasolę. Jest to ich podstawowe pożywienie.
      Dzieci żyjące same bardzo zaprzyjaźniły się z personelem w biurze. Przychodzą we wtorki z workami i motyką, aby uprawiać ziemię, która jest własnością parafii. Pracują szefowie rodziny, ale to są dzieci. Chętnie pracują, bo ziemniaki są już dojrzałe. Pracują razem. Wykopują dla siebie i potem się dzielą. Na to miejsce zaraz sadzą gałązki słodkich ziemniaków i soję. Na ziemniaki trzeba czeka 7-8 miesięcy. Nasadzili też dużo manioku. Uprawiają 2 hektary pola z wielkim zapałem w upalne południe. Mieszkają daleko, więc zbyt wcześnie nie zaczynają. O godz. 14 wracają do biura, myją się i otrzymują po bułce i wodę do picia. Następnie niosą na głowie do domu worek słodkich ziemniaków, a kto ma kawałek pola, bierze też gałązki słodkich ziemniaków. Przed wakacjami za kosz słodkich ziemniaków płaciłam 250-300 FRW, obecnie jeden kosz - 1.200 FRW. Jeszcze kilka tygodni będą mogli cieszyć się plonem swojej pracy. [...]
      W związki z nadmiarem deszczu dzieciom rozmyły się domki z gliny i trawy na dachu. Dzieci żyjące same nie są w stanie tego naprawić. Drzewo jest bardzo drogie i robotnicy też. Kto tym sierotom pomoże? Dzieci zgłaszają się po pomoc, bo na Boże Narodzenie będą miały chrzest i Pierwszą Komunię. Nie wiadomo, jak z tego wybrnąć.
Ruhango, 15.01.1998
      [...] Jeżeli chodzi o prośby dzieci w listach do Ofiarodawców, to proszę się tym nie przejmować. My im powiemy, aby nie prosiły. Na początku one nie wiedzą jeszcze, co pisać. Bardzo dużo dzieci prosiło w listach o ryż, bo bardzo go lubią. Ale ja nie kazałam tego nawet tłumaczyć, ponieważ - gdy są chore lub na święta - dostają tutaj. Dzieci trzeba ciągle uczyć, aby nie żebrały. [...] Proszę przekazać Dobrodziejom, aby nie przysyłali dla dzieci żadnych nadzwyczajnych rzeczy. Z zazdrości sąsiedzi mogą dziecko otruć.
      W szkole średniej finansowane przez Was dzieci się uczą. U nas w Ruhango będzie dopiero teraz otwarta jedna szkoła państwowa.
      Projekt odwiedzania sierot jeszcze nie jest gotowy. Jeden z chłopców, który miał w nim pracować, robi obecnie staż w ruchu charyzmatycznym Emmanuel. Jest on po czwartej klasie szkoły podstawowej i bardzo słabo pisze w swoim języku. Mieszka daleko i poświęca trzy godziny na drogę w obie strony, aby do nas przyjść. Ciągle szukam odpowiednich ludzi.
      Obecnie jest trudno coś robić. Trzeba mieć pozwolenie na przemieszczanie się i jest bardzo niebezpiecznie - można zniknąć. Jednak dzieci są odwiedzane i mam nadzieję, że jeszcze w tym miesiącu zaczniemy z tymi odwiedzinami na dobre, o ile nie będzie żadnej gorszej przeszkody.
      Dzieci są bardzo zajęte pracą, noszeniem wody, zbieraniem opału i opieką nad rodzeństwem w domu. Trudno nawet doprosić się, aby dzieci uczyły się w szkole. Pozostają po 3 lata w jednej klasie, bo dużo lekcji opuszczają i potem nic nie umieją. Dzieci w trzeciej klasie nie umieją pisać w swoim języku. Stąd też trudność z listami do Ofiarodawców.
      Widzę też potrzebę pomocy dla rodzin z AIDS, bo rodzice umierają i zostaje dużo sierot. Nie wiadomo, co z nimi robić. Rodziny rwandyjskie wyrzekają się tych ludzi. Ostatnio odwiedziłam jedną muzułmankę, która niedługo umrze na tę chorobę. Ma chłopca w wieku 10 lat. Postanowiła otruć najpierw dziecko, a potem siebie - ze strachu, co z nim się stanie, gdy sama umrze. Jest świadoma bliskiej śmierci. Powiedziałam, że dziecko zabierzemy do sierocińca, gdzie jest już 30 innych dzieci, i nią też do końca zaopiekują się młodzi z Kościoła katolickiego. Bardzo się ucieszyła i przeprosiła Boga za swoje złe myśli.
      Prosiła o pracę, gdy będzie jej lepiej, bo chce sobie kupić materac. Boli ją całe ciało, gdy leży na ziemi na słomiance. Całe ciało ma pokryte ranami, najwięcej na twarzy. [...]
      Serdecznie pozdrawiam

S. Irena Stachowiak


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Strona główna]      [Napisz do nas]