Znak Ruchu Maitri MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 9, listopad 1996

SPOŁECZEŃSTWO RWANDY LEJE ŁZY

      Ks. Stanisław Filipek, przełożony pallotynów w Rwandzie i Zairze, charakteryzuje aktualną sytuację w Rwandzie, problemy związane z pomocą zagraniczną, działalność duszpasterską i charytatywną pallotynów, mówi też o pomocy Ruchu Maitri.

      Jaka jest dzisiejsza sytuacja Rwandy?
      Rwanda jest krajem o przepięknym krajobrazie, ale zdruzgotanym moralnie przez tragedię wojny z 1994 r. Nastąpiło wielkie rozbicie społeczeństwa i jego ducha. Podnoszenie się z tych gruzów jest bardzo bolesne. Kościół też został mocno zraniony. 1/3 episkopatu, prawie 100 księży, ponad 100 zakonnic i zakonników została wymordowana przez dwie zwalczające się frakcje. Setki tysięcy wartościowych, często oddanych Kościołowi ludzi, setki tysięcy wdów, sierot...
      Członkowie plemienia Hutu po upadku reżimu Habyarimany w kwietniu 1994 r. masowo uciekali do Tanzanii, Zairu czy Burundi. Ta emigracja rwandyjska liczy dziś ponad 2 mln osób. FPR (Rwandyjski Front Patriotyczny), który opanował kraj, stworzył sytuację polityczną, w której faworyzuje się powrót do Rwandy dawniejszej emigracji Tutsi z lat 60-tych. Ulokowała się ona głównie w opuszczonych dobrach w miastach. Oblicza się ją na ok. 1 mln. Gdy poprzedni właściciel wróci, ma prawo zająć swoją własność. Powstaje więc pytanie: gdzie mają iść ci, którzy już od 30 lat żyli na emigracji? Ten nie rozwiązany problem stwarza napięcie i niepewność, hamuje powrót uchodźców Hutu. Niepewność jutra powoduje lęk przed inwestowaniem i hamuje rozwój ekonomiczny.

      Co jest dziś największym problem Rwandy?
      Jest nim chyba dwumilionowa rzesza uchodźców, żyjąca od ponad 2 lat w obozach w Zairze, Tanzanii i Burundi. W obozach nie ma dla nich przyszłości. Choć są zachęcani do powrotu do Rwandy, mają ogromny lęk i wracać nie chcą. Jeśli ta sprawa nie zostanie rozwiązana drogą dialogu politycznego, perspektywa pokoju w Rwandzie, a nawet w regionie Wielkich Jezior, jest smutna i ciemna.
      Poważnym problemem społecznym są sieroty, wdowy, zranienia duchowe... Niemal każda rodzina kogoś straciła. Dlatego społeczeństwo rwandyjskie leje łzy. Są jednak ludzie, którzy nie mogą nawet pokazać, że płaczą.

      Skąd i jak przychodzi pomoc zagraniczna?
      Pomoc do Rwandy przychodzi kanałami rządowymi, a także przez organizacje pozarządowe i religijne. Założenia i cele niektórych organizacji są nieznane, czasami ukryte, a nawet sekciarskie. Jest to duży problem.
      Ze strony Kościoła katolickiego pomoc jest organizowana przez Caritas. Wielką pomoc daje Caritas międzynarodowa, też belgijska, niemiecka, włoska. Chlubnie zapisała się Caritas polska. Dużą pomoc organizują zgromadzenia zakonne, zwłaszcza międzynarodowe, dla ludzi, wśród których pracują.
      Ta pomoc jest przyjmowana przez miejscową ludność bardzo pozytywnie. Jest to krzepiący znak solidarności, który dodaje im nadziei. Do tej działalności staramy się włączyć naszych miejscowych chrześcijan.

      Jaki jest stosunek do pracy misjonarzy instytucji państwowych i zwykłych ludzi?
      Jest wiele uwarunkowań historyczno-społecznych, które wpływają na zmianę stosunku władz do Kościoła. Chętniej widziano by nas tylko "w zakrystii". Od października 1995 r. trwa kampania prasowa przeciw Kościołowi w Rwandzie. Jej celem - poza poszczególnymi osobami - jest hierarchia, księża i misjonarze. Co do tych ostatnich, Telewizja Polska miała w tym również swój udział w styczniu 1995 r. Wygląda na to, że podłoże tej sterowanej i skoordynowanej kampanii ma charakter polityczny i zasięg przekraczający granice Rwandy.
      Natomiast miejscowa ludność, zwłaszcza ta, która była związana z Kościołem, jest bardzo otwarta i do misjonarzy nastawiona pozytywnie. Jesteśmy dla nich znakiem nadziei. Jednym z pierwszych naszych założeń po wojnie było - i jest - być obecnym w cierpieniu tego ludu. Troszczymy się, aby tę obecność charakteryzowały słowa: "Weselcie się nadzieją. W ucisku bądźcie cierpliwi, w modlitwie - wytrwali" (Rz 12,12).

      Jakie formy pomocy są najpotrzebniejsze?
      Wyróżnić trzeba dwie formy:
      1. Pomoc duchowa: ekspiacja, zadośćuczynienie za zło popełnione przeciwko życiu, które jest darem Bożym. Tylko Pan Bóg może uleczyć głębokie rany ducha, doprowadzić do prawdziwego przebaczenia i pojednania. Modlitwa o pokój w Rwandzie jest nadzieją na lepsze jutro.
      2. Pomoc materialna zagłodzonym dzieciom, sierotom, pomoc w nagłych przypadkach. Takich sytuacji jest wiele.

      Jaka jest działalność Pallotynów w Rwandzie i Zairze, zwłaszcza pomoc dla sierot?
      Aktualnie w Rwandzie i Zairze pracuje 30 pallotynów. Pallotyni w Rwandzie są wdzięczni za dar wytrwania. Nasza obecność od 1973 r. nie została przerwana, mimo całej grozy wojny ludobójczej od kwietnia do lipca 1994 r. Ci, którzy byli ewakuowani z Kigali, pierwsi powrócili do gruzów, aby torować drogi powrotu dla innych misjonarzy. Nasza działalność skupia się wokół trzech priorytetów:
      1. Posługa duszpasterska. Pallotyni obejmują 7 parafii w Rwandzie i 2 w Zairze;
      2. Duszpasterstwo specjalistyczne:
      - słowa drukowanego - wydawane jest na nowo czasopismo dla dzieci HOBE, modlitewnik, czasopismo "Światło Chrystusa", w tłumaczeniu jest Katechizm Kościoła powszechnego;
      - animacja i sesje pomagające wyjść z wojennych urazów psychicznych;
      - formacja integralna i powołaniowa.
      Wobec dramatu ludności Rwandy ważną sprawą jest uświadamianie tych ludzi i ukazywanie im dróg wyjścia. Trzeba im dać nadzieję lepszego jutra. Nasze siły są niewystarczające. Chcemy zatem formować zaangażowany laikat, który z kolei będzie formował ludzi w terenie. Pallotyni podjęli się ambitnego projektu stworzenia ośrodka formacji w Goma pod nazwą Genezaret. Wiele już uczyniono. Polecam go Waszej modlitwie.
      Zdumiewające jest zaangażowanie świeckich tam, gdzie nie ma księdza. Z wyjątkiem rzadko sprawowanych sakramentów życie religijne jest bardzo skutecznie organizowane przez świeckich: celebracje niedzielne, nauka w katechumenacie, grupy modlitewne, charytatywne. Jest to wielka nadzieja, że ziarno Ewangelii mimo ogromnej mocy zła przetrwało i przynosi owoce.
      3. Działalność charytatywna. Potrzeby są podobne w prawie każdej parafii. Ograniczę się do przykładu parafii Masaka. Pracą parafialną i charytatywną zajmuje się 3 księży. Przed wojną parafia liczyła 100 tys. mieszkańców. Aktualnie szacuje się ją na 70 tys. W parafii mamy 2872 sieroty - w większości wojenne. Na terenie parafii 324 domy są zniszczone, w tym 179 domów trzeba odbudować od fundamentów, a 102 domy wymagają rozległych napraw. Są to często domy, w których zostały sieroty. Niektórym pomagamy w odbudowie razem ze wspólnotą parafialną. Oni pracują, my dajemy materiał: blachę, drzwi, okienka... Chcieliśmy kupić dla sierot mundurki szkolne, gdyż niektóre z ich braku nie chodzą do szkoły. Mundurek kosztuje 1700 FRW - ok. 16 zł. Zdecydowaliśmy się dać mundurki tylko dla 1000 najbiedniejszych sierot. Co 2 miesiące kupujemy ok. 15 t fasoli - jest tu poważny problem głodu. Przyczyny są różne - długa susza, ale i bierność ludzi, którzy nie uprawiają ziemi, ponieważ nie są pewni jutra. Najbardziej cierpią z tego powodu dzieci - sieroty.
      Pallotyni polscy w Zairze pracują w diecezji Goma od 1981 r. w parafiach Rutshuru i Rugari. Obecnie obejmują troską duszpasterską ok. 150 tys. wiernych. Angażują się też na rzecz rozwoju: prowadzą młyny i elektrownię, którą wybudowali Włosi.
      W ostatnim czasie wiele sił i środków przeznaczają na działalność charytatywną. Na terenie parafii Rutshuru i Rugari jest ok. 800 tys. uchodźców z Rwandy. W obozach dla uchodźców jest coraz większa bieda. Organizacje pomocy zmniejszają racje żywnościowe. Uchodźcy otrzymują nawet poniżej 1 kg tygodniowo na osobę. Do tego dochodzi plaga szczurów, które atakują ludzi, zwłaszcza nocą. Gryzą często dzieci.


Tytuł obrazka

S. Irena Stachowiak SAC,
misjonarka z Rwandy, odbiera
dary Ruchu Maitri dla
najbardziej potrzebujących.

      Od marca 1996 r. w parafii Rutshuru jest dodatkowo prawie 19 tys. przesiedleńców zairskich z regionów Masisi, Katkwe, Birambizo... Gwałtownie rośnie ilość zagłodzonych dzieci. Caritas parafialna stara się dać co tydzień 1 kg żywności na osobę. Każdego tygodnia trzeba więc 19 t żywności, co pochłania ok. 6 tys. dolarów! Misjonarze stawiają sobie zasadnicze pytanie: Jak zaradzić tej biedzie? Jak zmniejszyć cierpienie tysięcy dzieci? Razem z siostrami pallotynkami organizują pomoc dla najbiedniejszych: dla sierot, małych dzieci, wdów, starców... Siostra Weronika zorganizowała trzy prowizoryczne ośrodki dożywiania, aby ratować zagłodzone dzieci.
      To, co możemy uczynić, zawdzięczamy wielu ludziom: pallotyńskiemu Sekretariatowi Misyjnemu i Ruchowi Maitri, od którego otrzymaliśmy w maju 1996 r. 858 paczek, zawierających leki, materiały opatrunkowe, odzież, koce i inne wartościowe rzeczy. Dostaliśmy też ok. 40 tys. dolarów. Jesteśmy wdzięczni tym, którzy się do tej pomocy włączyli. Wam wszystkim, uczestnikom ruchu Maitri w Polsce i w Republice Czeskiej wyrażam głęboką wdzięczność za każdy gest samarytańskiej solidarności z cierpiącym narodem Rwandy.


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Strona główna]      [Napisz do nas]