Znak Ruchu Maitri MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 8, październik 1996

ZAIR - KRAJ WIELKIEGO RYZYKA

      Zair graniczy m.in. z Burundi i Rwandą. Burundi zamieszkują te same plemiona, co Rwandę - Hutu i Tutsi. Podobnie jak w Rwandzie stanowiący mniejszość Tutsi sprawują władzę. Dochodzi tu do rzezi i walk. W Zairze ludność jest bardziej zróżnicowana, ale w rejonach graniczących z Rwandą i Burundi również mieszkają Hutu i Tutsi. Wojna w Rwandzie spowodowała reperkusje w obu sąsiednich państwach. Cały region stoi u progu katastrofy - gwałtowny wybuch w jednym z krajów natychmiast odbija się w pozostałych, co może doprowadzić do chronicznej wojny w całym regionie. Sytuacja w Burundi jest częściej komentowana przez środki masowego przekazu. Mniej wiadomo na temat sytuacji w Zairze, w którym od ponad 30 lat panuje dyktatura. Na granicy z Rwandą dochodzi do starć żołnierzy obu krajów. Żołnierze rwandyjscy atakują uchodźców, ginie też miejscowa ludność zairska, która powiększa rzesze uciekinierów. Przedstawiamy kilka migawek z tego kraju.

Uchodźcy z Rwandy w Zairze


Uchodźcy

Aby ugotować w obozie choćby
najskromniejszy posiłek, trzeba wyruszyć
w długą drogę na poszukiwanie opału.

      Już ponad dwa lata Zair daje schronienie uchodźcom rwandyjskim. We wschodnim Zairze na terenie dwóch parafii pallotyńskich, Rutshuru i Rugari, znajdują się trzy ogromne obozy uchodźców rwandyjskich. Oblicza się że jest w nich około 600 tysięcy osób. żołnierze zairscy sprawują kontrolę nad obozami. Otoczono je łańcuchem posterunków. Rwandyjska ludność w obozach jest zupełnie obdarta - chodzi w tym, w czym uciekała ponad dwa lata temu. Są to pocerowane kilkakrotnie strzępy. Noce są chłodne - temperatura spada do 13, a nawet 10oC. Brak dachu nad głową i odzieży powoduje liczne choroby, a nawet śmierć z zimna. Uchodźcy mogą poruszać się poza obozami od rana do godz. 16.00. Ponieważ przyznawane przez organizacje międzynarodowe tygodniowe racje żywnościowe są stale ograniczane i dziś starczają zaledwie na jeden dzień, uchodźcy idą do miejscowej ludności, by pracować na polu za kilka bananów czy kawałków trzciny cukrowej. Ci, którzy się spóźnią z powrotem, są bici drewnianymi pałkami. Nieopłacani żołnierze zairscy rabują też uchodźców (nie jest to chyba przejaw dyskryminacji - rabują też Zairczyków).

Problemy etniczne w Zairze
      Rwandyjskie problemy etniczne przeniosły się ostatnio również w rejon jeziora Kivu. W okolicach Gomy wybuchły zamieszki spowodowane obecnością Rwandyjczyków i napięciami etnicznymi. Ten najgęściej zaludniony region Zairu doświadczał skutków przeludnienia jeszcze przed przybyciem uchodźców - już wtedy panował tam głód.
      Tutejsza ludność składa się m.in. z Hutu, Tutsi i przynajmniej jeszcze pięciu innych plemion. Skoro Rwanda wyrzuciła duże ilości Hutu (albo uciekli sami), zrodziło to odwet na miejscowych Tutsi. Ci Tutsi uciekli z kolei do Rwandy, gdzie powstają dla nich nowe obozy uchodźców. Cały czas istnieje problem zawiści, zemsty, co powoduje masowe ucieczki na zasadzie reakcji stadnych.

Zairscy uchodźcy we własnym kraju
      Od marca sytuację skomplikowała obecność nowych przesiedleńców. Ci przesiedleńcy to miejscowi Zairczycy - ofiary podobnych walk plemiennych, jak w Rwandzie. Jedno plemię próbowało zdominować drugie i część ludzi uciekła przed wojną lub wypędzono ich ze strefy Masisi i z części strefy Rutshuru. Wśród uchodźców zairskich są obecnie przedstawiciele co najmniej pięciu różnych plemion (m.in. Nandes i Hundes). Początkowo umieszczono ich na noc w kościele w Rutshuru. Obecnie część uciekinierów zajmuje budynki szkoły podstawowej dla chłopców, gdzie zamieszkało ponad 5 tys. osób. Chłopcy uczą się w budynku szkoły dla dziewcząt po południu. W Buturande, filii parafii Rutshuru, jest 4 tys. uchodźców. Umieszczono ich w dawnym kościele i w katechumenacie. W Rugari zamieszkali w budynku katechumenatu i u rodzin. Mężczyźni, kobiety i dzieci uciekli przed rzeziami i nieludzkimi pogróżkami. Są wygłodzeni, poranieni kulami, maczetami, dzidami itp.

Pomoc parafii dla uchodźców
      W sumie na terenie parafii Rutshuru jest ich ponad 18 tys. Zajmuje się nimi wyłącznie Caritas parafialny, który organizuje całą pomoc - szuka dla nich schronienie, daje przedmioty kuchenne, kupuje i rozdziela żywność i dary zagraniczne (m.in. z Polski od ruchu Maitri). Pomoc, jaką otrzymują uchodźcy, jest zupełnie niewystarczająca w stosunku do potrzeb, warunków klimatycznych i opłakanych warunków sanitarnych. Państwo nie udziela parafiom żadnej pomocy. Dla zapobieżenia szerzeniu się chorób parafie wybudowały szalety. Aby uchodźcy mogli przeżyć, trzeba mobilizować różne grupy, ponieważ parafie nie są w stanie same pokryć kosztów pomocy. Aby utrzymać uchodźców, tygodniowo trzeba 19 ton fasoli, by rozdzielić po kilogramie na osobę (na tydzień!), co kosztuje 5,5 - 6 tys. dolarów.
      Do parafii pallotyńskich w Zairze dotarła za pośrednictwem ks. Stanisława Filipka, przełożonego pallotynów w Rwandzie i Zairze, część pomocy finansowej i rzeczowej ruchu Maitri, wysłanej do Rwandy. Mówi ks. Filipek: "Kiedy byłem ostatnio w Zairze, zostawiłem tam w dwóch naszych parafiach 15 tys. dolarów. Jest to przede wszystkim doraźna pomoc dla dzieci przesiedleńców. Gwałtownie rośnie ilość zagłodzonych, umierających dzieci. Tylko dla nich stworzono trzy prowizoryczne ośrodki dożywiania pod namiotami. Jest jedna siostra, która ich dogląda, dowozi żywność. Co dzień przychodzą inne grupy dzieci i są one na miejscu karmione bardziej wartościowym, odżywczym pożywieniem."

Wojciech Zięba


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Strona główna]      [Napisz do nas]