Znak Ruchu Maitri MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 1, styczeń 1996

DZIECI TRZECIEGO ŚWIATA

      Papież Jan Paweł II ogłosił rok 1996 Rokiem Dzieci, apelując zarazem o zapewnienie im pokojowej przyszłości, szczególnie w krajach, gdzie toczy się dziś wojna. Z powodu wojny najbardziej cierpią właśnie dzieci. Przyjrzyjmy się losowi dzieci w krajach Trzeciego Świata, aby lepiej zrozumieć wagę spraw, na które chce zwrócić uwagę Papież.

Prawa dziecka
      Mimo, że Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło w 1989 r. konwencję dotyczącą praw dziecka, los wielu dzieci w różnych krajach jest tragiczny. Niezwykle często jest łamane podstawowe prawo dzieci - prawo do życia. Co roku umiera ich z głodu dziesiątki milionów. Dzieci giną z powodu narkomanii, złej opieki, przymusowej pracy, maltretowania, a nawet tortur. W Ameryce Łacińskiej bezdomne dzieci, żyjące na ulicach i z nędzy popełniające nierzadko różne przestępstwa, stają się obiektem "polowań", mających za cel "oczyszczenie" ulic miast przy pomocy broni palnej. Nie należą do rzadkości przypadki handlu dziećmi jako niewolnikami. Szczególnie ponurą praktyką jest sprzedawanie dzieci gangom trudniącym się sprzedażą do klinik bogatych krajów Europy i Ameryki organów ludzkich do przeszczepów. Gangi te "rozbierają" kupione lub porwane dzieci na "części zamienne". Nieznany jest los dzieci porywanych z pobudek politycznych. W Izraelu i RPA dzieci przetrzymywane są w więzieniach bez wyroków, a nawet aktów oskarżenia. W  Bangladeszu, Iranie, Pakistanie oraz w wielu stanach USA prawo zezwala na wykonywanie kary śmierci na nieletnich.

Dzieci potrzebują chleba!
      W krajach Trzeciego Świata 17 dzieci na 100 umiera przed ukończeniem piątego roku życia (w krajach uprzemysłowionych piąty rok życia przekroczy 98 dzieci na 100). Codziennie umiera z głodu i z powodu chorób spowodowanych niedożywieniem 40 000 dzieci poniżej piątego roku życia! Prawie połowa pozostałych przy życiu dzieci w krajach Południa jest niedożywiona, na skutek czego wiele z nich pozostanie niedorozwinięte fizycznie lub umysłowo. W krajach najuboższych, jak Etiopia, aż co drugie dziecko ponosi nieodwracalne straty na zdrowiu z powodu niedoborów białka i niedostatecznej kaloryczności pożywienia. Ich matki nic nie wiedzą o zdrowym odżywianiu. W pożywieniu, jakie dają swym dzieciom, brak jest białka, witamin i piewiastków śladowych. Proste, łatwe do opanowania metody żywienia mogłyby uratować 90% dzieci i niemowląt, umierających co roku w Trzecim Świecie, gdyby... były na to środki.

Problemy oświaty w Trzecim Świecie
      Aktualnie żyje na świecie ok. 900 mln analfabetów (2/3 to kobiety), w znakomitej większości w krajach Trzeciego Świata. Przy tym Karta Praw Dziecka ogłoszona w 1959 r. przez Zgromadzenie Ogólne ONZ stwierdza, że każde dziecko ma prawo do bezpłatnej nauki. Kształcenie podstawowe jest celem, do którego od wielu już lat dążą kraje rozwijające się, wydając rocznie na ten cel 15 mld dolarów. Dlatego w ostatnich latach liczba uczniów szkół podstawowych podwoiła się.
      Mimo to na świecie nadal żyje 125 milionów dzieci, które nie chodzą do szkoły (np. w krajach Sahelu uczęszcza do szkoły co ósme - dziesiąte dziecko). Znaczna część nie ma też możliwości nauczenia się jakiegokolwiek zawodu. Większość z nich żyje w slumsach wielkich miast albo w wioskach. Gdy dorosną jako analfabeci bez zawodu, będą miały minimalną szansę na znalezienie pracy i poprawę losu swego i swych dzieci. I tak błędne koło biedy potoczy się dalej.
      Z powodu nędzy wiele dzieci po roku lub dwóch rzuca naukę w szkole, zaprzepaszczając wysiłek włożony w naukę, i szuka pracy zarobkowej - najczęściej jest to ciężka praca fizyczna. Jedynie 52% dzieci kończy cztery klasy szkoły podstawowej, czyli tyle, by poznać podstawowe zasady czytania i pisania.
      Na jednego ucznia szkoły podstawowej kraje Trzeciego Świata przeznaczają przeciętnie 15 dolarów rocznie (kraje uprzemysłowione wydają 100-200 dolarów). Dzieci Południa są także pokrzywdzone pod względem liczby godzin lekcyjnych w ciągu roku szkolnego - w Trzecim Świecie uczniowie spędzają w szkole połowę tego czasu, jaki przypada na każdego ucznia w krajach bogatych. Z funduszów napływających w ramach pomocy rozwojowej zaledwie 0,47% pieniędzy przeznacza się na oświatę.
      Dzieci niedożywione są zbyt głodne, a pracujące zbyt zmęczone, żeby z uwagą śledzić to, co dzieje się na lekcjach. Tkwią w zaklętym kręgu ubóstwa i ignorancji, tak jak ich rodzice i dziadkowie, którzy również nie mogli uczęszczać do szkoły. Zdarza się i tak, że rodzice, pragnąc zapewnić minimalne wykształcenie choćby jednemu ze swych dzieci, karmią lepiej najzdolniejsze z nich, aby miało siły na naukę, kosztem wyżywienia rodzeństwa, które pozostaje w domu. Zresztą na ubogich terenach wiejskich i na peryferiach miast brakuje szkół, co jest kolejną barierą w kształceniu najbiedniejszych.
      Wprawdzie w ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba analfabetów w Afryce spadła z 66% do 52%, w dalszym ciągu jednak wskaźnik analfabetyzmu w połowie krajów afrykańskich wynosi ponad 50%, a w niektórych, jak Burkina Faso, aż 82%. UNESCO założyło likwidację analfabetyzmu do końca tego stulecia. Czy jednak ten piękny plan nie pozostanie jeszcze jedną iluzją?

Dzieci pracujące
      Międzynarodowa Organizacja Pracy z siedzibą w Genewie ocenia, że w krajach Trzeciego Świata 75 mln dzieci między 8 a 15 rokiem życia wykonuje często pracę fizyczną ponad siły. Jednak w ONZ szacuje się, że na całym świecie pracuje dwa razy więcej dzieci, niż podaje MOP, i to po 12 godzin dziennie przez 7 dni w tygodniu.
      Dzieci pracują przy budowie dróg, jako śmieciarze, jako robotnicy rolni, bardzo często też żebrzą i kradną, nierzadko łącząc się w gangi dziecięce. Sześciolatki zarabiają na życie jako pucybuty i gazeciarze. Ośmiolatki noszą na budowach ciężkie kamienie i cegły. Trzynastoletnie dziewczęta i chłopcy trudnią się prostytucją. Wszystkie one są zmuszone pracować, ponieważ ich rodzice nie byli w stanie ich wyżywić. Opuściły więc rodziny i stały się dziećmi ulicy.

Kościół w Sudanie wykupuje dzieci
      Przewodniczący Papieskich Dzieł Misyjnych w Niemczech potwierdził wiadomość, że Kościołowi katolickiemu udało się wykupić kilkoro spośród dzieci chrześcijańskich, zamienianych w niewolników przez handlarzy muzułmańskich z północnego Sudanu. Dzieci te - ofiary wojny domowej - sprzedaje się w krajach Bliskiego Wschodu i Zatoki Perskiej. Biskupi musieli zapłacić sumę 300 - 400 dolarów za jedno dziecko.
      Mówi jedno z dzieci, uwolnionych z niewoli z muzułmańskim imieniem: "Nie znam swego poprzedniego imienia, nie znam też imion swych rodziców. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, jak moi rodzice kiedyś wyglądali. Zostałem im ukradziony we wczesnym dzieciństwie. Nie wiem zupełnie nic o swojej rodzinie. Nie mówię swym ojczystym językiem, tylko po arabsku. Mój właściciel Osman Issa zmusza mnie do wyznawania islamu. Nie zachowuje się wobec mnie jak wobec swego dziecka, ale daje mi pracę, jak dorosłemu robotnikowi. Często mnie bije."

Tragedia w Peru
       W Madre de Dios odkryto 61 mogił, w których spoczywają zwłoki kilkudziesięciu dzieci. Pracowały one przy płukaniu złota. Zmarły w wieku 12 - 16 lat, część w wyniku chorób tropikalnych, część ciał nosi jednak ślady ran postrzałowych. W kopalniach złota pracuje ok. 6 600 robotników, z których większość nie ukończyła 18 lat. Dzieci są przywożone w te okolice przez właścicieli kopalń, więzione i przymuszane do niewolniczej pracy. Wyjaśnieniem śmierci dzieci w Peru zajmuje się UNICEF.

       Opracowano na podstawie źródeł krajowych i zagranicznych


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Strona główna]      [Napisz do nas]